Spała. Znów minęliśmy zieloną tabliczkę z nazwą tej
miejscowości. Znów przed nami rysował się gmach hotelu i sportowych obiektów.
Znów siatkarze przyjechali wylewać tutaj siódme poty na treningach, a potem
wyjechać, tym razem miało przywitać nas bułgarskie powietrze.
Zaraz po obowiązkowej, choć przez nikogo nie
przestrzeganej po kolacyjnej drzemce zostałam siłą zaciągnięta do stołówki
przed którą czekał już Łukasz.
- Wiesz może co się tutaj do cholery dzieje? – spytałam
łapiąc dłoń rozgrywającego.
- Igła jest zdolny do wszystkiego – odparł muskając moją
skroń.
- Wchodzimy? – zadarłam głowę do góry aby spojrzeć w jego
oczy.
- Wchodzimy – popchnął białe drewniano podobne
drzwi.
Gdy tylko przekroczyliśmy próg zostaliśmy oblani
bezalkoholowymi szampanami. W pomieszczeniu rozległa się ogromna wrzawa i oklaski,
niczym po wygraniu ważnego turnieju.
- Dzisiaj świętujemy podwójnie – zaśmiał się Kurek, a zza
drzwi prowadzących do kuchni wyszła Aśka pchając metalowy wózek kuchenny, na
którym ustawiono ogromnych rozmiarów tort czekoladowy.
- Jesteście wspaniali – odparłam wzruszona przytulając
każdego z osobna.
- Po prostu dbamy aby w przyszłości miał kto za nas grać
– Żygadło wzruszył ramionami.
- Wiedziałeś co oni tutaj szykują? – zapytałam oburzona
na co Łukasz tylko zamknął mnie w szczelnym uścisku.
I jak tu nie kochać siatkarzy?
Pod koniec imprezy dołączył do nas również trener
Anastasi i osobiście złożył nam gratulacje oraz wypił kieliszek bezalkoholowego
trunku. To nic, że pod stołami siatkarze ukrywali o wiele mocniejsze alkohole. To
nic, że połowa siatkarskiej śmietanki naszego kraju, na czele z El Capitano i
pierwszym młotem naszej reprezentacji była już nieźle wstawiona i z trudem
utrzymywała pozycję pionową w czasie wizyty szkoleniowca.
- Jutro rano widzę wszystkich na treningu – dodał na
odchodne Andrea.
- Tak jest! – zasalutował mu Zibi próbując nie spaść z
krzesełka.
- Obawiam się, że z waszym porannym treningiem mogą być
niewielkie problemy – zaśmiałam się widząc śpiącego pod ścianą Zatiego – lepiej
się już rozejdźmy.
- Ale przecież jest tak fajnie! – krzyknął Igła, który w
owej chwili przytulał się do Zagumnego – prawda Iwonko? Wreszcie mamy spokój od
dzieci.
- Tak, tak kochanie – odparł Paweł puszczając w naszym
kierunku perskiego oko – chodźmy już do pokoju.
- Och tak. Masz rację, korzystajmy póki możemy.
Z trudem powtrzymałam się od wybuchnięcia niepohamowanym
śmiechem, który obudziłby pewnie trzy/czwarte mieszkających tutaj sportowców.
Żygadło, który na szczęście uchował się jedynie po dwóch kieliszkach
pomógł mi odholować resztę towarzystwa do odpowiednich kwater i posprzątać
pozostawiony na stołówce bałagan.
- Zmęczona? – zapytał gdy odświeżona wychodziłam z
łazienki.
- Jak cholera, ale za to bardzo szczęśliwa – uśmiechnęłam
się przytulając do jego boku.
- A myślisz, że mógłbym kochać się teraz ze swoją
najpiękniejszą na świecie dziewczyną? – musnął nosem mój policzek błądząc
dłoniom wśród burzy moich włosów.
- Myślę, że jest to do wykonania – odparłam siadając na
nim okrakiem.
- Nie zrobimy krzywdy maleństwu? – spytał układając
dłonie na moich biodrach.
- Nie – westchnęłam pochylając się nad nim i składając na
jego ustach namiętny pocałunek.
Tak bardzo mi tego brakowało. Jego ciepłego oddechu na
mojej skórze, dłoni wywołujących dreszcze i ust, które łącząc się z moimi
powodowały, że moje ciało zalewała fala ciepła.
Na śniadaniu nie pojawił się praktycznie żaden z
kadrowiczów Anastasiego. Każdy z nich zmagał się z kacem mordercą w czeluściach
własnego pokoju.
- Przecież oni nie wstaną na trening. Andrea nas zabije! –
załamałam ręce wracając po obchodzie pokoi chłopaków. Każdy z nich jeszcze smacznie
spał bądź użerał się z bólem głowy.
- Nie panikuj Złotko. Na pewno będzie dobrze – pocieszał mnie
Łukasz.
- Będzie dobrze, mówisz? A widziałeś co się dzieje w
Twoim pokoju? Ignaczak oplótł się wokół Gumy niczym winorośl wokół tyczki! –
krzyknęłam zdenerwowana – nie chce być w pobliżu, gdy oni się obudzą.
- Za to ja chce być tam teraz – rozgrywający aż klasnął w
dłonie i pobiegł do sąsiedniego pokoju, by po chwili z krzysiową kamerą w ręku
uwiecznić zaistniałą sytuację.
Ustawił ją później wprost naprzeciwko łóżka, żeby nagrać
pobudkę „małżeństwa” Ignaczaków, a następnie po cichu opuścił pomieszczenie.
- Idę ratować tyłki tym debilom – westchnęłam udając się
do trenerskiego pokoju.
:)
OdpowiedzUsuńSwietny! Usmialam sie jak norka.... ;)
OdpowiedzUsuńTakich kochanych Siatkarzy nigdzie sie nie znajdzir ;)
Pozdrawiam
Hahah super :)
OdpowiedzUsuńCiekawe jak zareaguje Krzysiu i Guma! :D Przecież on taki poważny, a z Krzysiem w łóźku się znalazł! :D hahahah :)
OdpowiedzUsuńPozdrawuam i zapraszam do mnie : http://ponadwszystk.blogspot.com/
Hahahahahahha xd Igła i Zagumny najlepsi :D
OdpowiedzUsuńOd dłuższego czasu czytam Twojego bloga i stwierdzam że jest mega dobry! Świetny rozdział :)
Zapraszam do siebie :
http://siatkavolleyball.blogspot.com/
http://nadzieiniema.blogspot.com/
Pozdrawiam i czekam na następny :) :*
Wspaniały, w ciągu dwóch dni zdązylam przeczytać cale 107 rozdziałow i twoje opowiadanie z Pitem. Rewelacja . Pozdrawiam. Ania. : )
OdpowiedzUsuńKiedy nowy? :)
OdpowiedzUsuńStream Live HD
OdpowiedzUsuńBelgium vs Puerto rico streamvid.tv/cDUvchHj
Venezuela vs Cameroon streamvid.tv/BSmIKLtS
Kiedy kochana możemy liczyć następny rozdział? Jestem strasznie ciekawa dalszych losów Magdy i Łukasza
OdpowiedzUsuńHejka daj nam znać czy coś jeszcze sie tutaj pojawi. Wszyscy jesteśmy ciekawi dalszego ciągu a ja ze swojej strony ci napisze,tże w oczekiwaniu na nowy rozdział już chyba ze 3 razy przeczytalam opowiadanie od początku. W.
OdpowiedzUsuńHej, co sie dzieje?? To jest najlepsze opowiadanie jakie czytalam!!! Prosze dodaj kolejny rozdzial...
OdpowiedzUsuń