środa, 5 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 72.

- żelazko! Ma ktoś żelazko? - Zatuś biegał po korytarzu drąc się wniebogłosy.
Nie dziwię mu się tego przyspieszonego chodzenia. Po pierwsze musi zrzucić te kilogramy, który zdobył obżerając się całą noc lodami pod blatem restauracyjnej kuchni. Po drugie, jak można pokazać się u konsula w pogiętej koszuli, spodniach, czy tam nawet majtkach.
Zaspany Misiek, przewrócił się na drugi boo... zaraz zaraz.. przecież to nie Dziku tylko Igła. Podniosłam głowę i zobaczyłam śpiącego obok mnie Łukasza. Szczerze? Nie pamiętam co stało się ubiegłej nocy. Jeszcze bardziej przeraziłam się, gdy zobaczyłam wychodzącego z łazienki Kosoka. Dzięki Ci, Panie Boże, że był ubrany. Ewidentnie nie byłam w swoim pokoju i Grzesiu też chyba pomylił wczorajszego wieczora kwatery.
Łeb rozsadzało mi od środka, przez co wstając kilka razy straciłam równowagę. W drodze na korytarz potknęłam się o leżącego na podłodze Winiara. Jezu Chryste co myśmy robili?
Pod ścianą siedział zmarnowany Kurek i popijał źródłaną wodę mineralną z plastikowej butelki.
- wyglądasz co najmniej jakby moja kochana Asica Cię rzuciła - zagaiłam kopiąc go w piszczel.
- to po naszej wczorajszej popijawie - mruknął.
- nie pamiętam wczorajszej popijawy - zrezygnowana usiadłam obok niego "kradnąc" mu wodę z butelki.
- nie dziwię Ci się, że nie pamiętasz - zaśmiał się i przyjacielsko zarzucił swoją górną kończyne na moje ramiona - to było coś.
I tu przyjmujący zaczął swoją opowieść, w której to Konstancja zawitała na nasze tajne zgromadzenie z butelkami jakiegoś wybornego alkoholu. Później zaczęła się ze mnie naśmiewać, że niby ja nie mam głowy do picia itp itd. I wtedy to ja przyjęłam wyzwanie, a dalej było tylko pijemy Wasze zdrowie. Wódka nam wszystkim powie...
Takim oto sposobem wróg publiczny numer jeden spił mnie w trzy dupy. Film mi się urwał, więc Konstantyna dostała to co chciała.
Nie chcąc dalej przeszkadzać Bartkowi w jego powolnej egzystencji i zwalczaniu kaca (bo oczywiście siatkarze nie mogli być gorsi od swojej pani psycholog i również dołączyli do spożywania tych jakże niebezpiecznych procentów) poszła do siebie. Niczego innego się nie spodziewałam, jak Dzika leżącego na łóżku i tak też się stało. Nasz Michałek spał w najlepsze. Korzystając z tego, że łazienka jest wolna wzięłam orzeźwiający prysznic. Najwidoczniej za bardzo hałasowałam, bo Kubiak już od dobrych pięciu minut dobijał się w drzwi wykonane z niezidentyfikowanego tworzywa sztucznego. Ubrałam się w zafundowaną przez PZPS sukienkę i dopiero w pełni umalowana i wystylizowana opuściłam pomieszczenie. Michał widząc mnie zademonstrował nowy sposób gwizdania, który opracował, takie jakieś fiu fiu tfu.
- Kubiak idź do tej łazienki i już mnie nie wkur..zaj - trzepnęłam go w ramię moimi dziesięciocentymetrowymi szpilkami, które chwile później wylądowały na moich stopach.
Nie wiem czy to był dobry pomysł zakładać takie obcasy w stanie trzeźwienia, ale co mi tam najwyżej wyniosą mnie od konsula nogami do przodu i nie pogardzą Grabarzem.
Czas było opuścić kryjówkę i pokazać się rządnym krwi reprezentantom Polski. Dla nich kobieta w sukience to jak najnowszy model zdalnie sterowanego samochodu ślicznie zapakowanego i postawionego pod choinką.
Trzymając Kubiaczka "pod rękę" przemierzałam korytarz, aż tu nagle zza rogu wychylił się aparat, jak mniemam Igły. Nastąpił błysk flesza i głośny śmiech paparazzi oraz jego towarzysza. Bez wątpienia Krzysiu i Łukasz. Dojrzałe zachowanie dojrzałych mężczyzn, nie sądzicie?
Wszyscy czekali już przed hotelem na pojawienie się ostatnich spóźnialskich. Tak zgadliście. Czekaliśmy na Zbychstancje. Ignaczak ustawił już kamerę aby uwiecznić ten historyczny moment. Ale zahaczmy na moment o garniaki naszych siatkarzyków. Oł maj gasz, przystojniacy z nich! Chciało by się zrobić takie słodkie awwwwwww, ale trochę nie wypada przy trenerze.
- żeby ona nam tylko wstydu nie przyniosła, żeby ona nam tylko wstydu nie przyniosła... - powtarzał jak w czasie wysokiej gorączki nie kto inny jak Michał 'piękne oczy' Winiarski.
- nie martw się Misiek, to ty będziesz największą klapą - Kurek optymistycznie uderzył go w plecy - nie ma to jak do konsula jechać ujebany pastą do zębów.
- Kurek, stul psyk, bo się nagrywa - krzyknął główny operator sprzętu, czyt. nasz wspaniały, inteligentny, zawsze opanowany, starszy libero.
Winiar otarł brodę i wtedy z hotelu wyszła panienka róż idealna. Jej oczojebno, neonowa sukienka wypaliła oczy połowie reprezentacji.
Czyli mamy największy kicz reprezentacji...

3 komentarze:

  1. hhahahaha leję! :D świetny! :D ale ta Konstancja jest powalona totalnie o.O Teraz tylko czekać na kolejny rozdział :D Pozdrawiam i zapraszam do mnie! :D http://heroes-in-the-sky.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak Ona mogła dać się spić? :D I Konstancja dostała to czego chciała :P Siatkarze w garniturach no no :D Ale żeś jej wyjebała kreację :D Hahahah :D Czekam na kolejny :) Marta♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział , czekam z niecierpliwością na kolejny;) Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń