poniedziałek, 23 grudnia 2013

ROZDZIAŁ 98.

Praktycznie słyszałam jak mocno bije łukaszowe serce. Ono wręcz rozrywało mu klatkę piersiową, chcąc ze strachu wyskoczyć i uciec gdzie pieprz rośnie. Jego nogi, na których zazwyczaj twardo stoi na boisku, tym razem trzęsły się jak liście na wietrze.
Żygadło niepewnie wyciągnął w jego kierunku dłoń ledwo wyduszając z siebie 'dzień dobry'. Początki zawsze są trudno, no ale żeby aż tak! Mój tata zrobił krok do przodu i mocno ścisnął dłoń rozgrywajacego, po czym tak po prostu przytulił go po ojcowsku klepiąc po plecach.
- Będzie z Ciebie dobry zięć - podsumował - Tylko dbaj o moją córkę!
- Tatooo - jęknęłam, chcąc zabobiec niechybnej apokalipsie.
- Obiecuję, że dam z siebie wszystko - odparł Żygadło objemując mnie w pasie.
- Pośpieszmy się, mama już pewnie się denerwuje.
Tata przejął jedną z walizek i zaprowadził nas na parking, gdzie zaparkował samochód.
Po krótkiej wymianie spojrzeń Łukasz zajął miejsce z przodu, a ja usiadłam na tylnym siedzeniu auta. Blisko piętnastominutową podróż umilały nam tylko piosenki Radia Zet, którego tata był swego rodzaju "fanem".
Wyjechaliśmy za miasto, gdzie w spokojnej dzielnicy domków jednorodzinnych znajdował się mój dom. Wjechał na posesję i zaparkował na wyznaczonym przez dwa rzędy żywopłotów podjazd. Uwielbiałam przyjeżdżać do mojego rodzinnego domu, z którym wiązało się tyle pięknych wspomnień. Panowie zajęli się wypakowywaniem bagaży, a ja rozejrzałam się dookoła. W oknie na parterze poruszyła się firanka, a już po chwili w ganku stanęła moja mama. Podbiegłam do niej i mocno ją wyściskałam.
- Wreszcie nas odwiedzasz - uśmiechnęła się, dość niemrawo, ocierając brzegiem fartucha zaszklone oczy.
- Mam nadzieję, że znajdzie się miejsce dla Łukasza - szepnęłam wskazując na podążającego w naszym kierunku rozgrywającego.
- Oczywiście! Wreszcie poznam wybranka mojej córki.
Podobnie jak mój tata, tak też moja mama wyściskała Łukasza jak swojego syna.
Z łomoczącym sercem wchodziłam po schodach na poddasze. To właśnie tam na prawie całej powierzchni znajdowało się moje małe-wielkie królestwo.
- Więc to tu przyprowadzałaś wszystkich swoich chłopaków - zaśmiał się Żygadło odstawiając walizki pod dość dużych rozmiarów szafę.
- Przed Tobą było tu tylko dwóch facetów: mój tata i Kuba - wbiłam mu palec między żebra.
- Cóż za zaszczyt - pochylił się nade mną przez chwilę doprowadzając mnie do szaleństwa oddechem owiewającym moje usta.
Przycisnął mnie do kolorowej tapety na ścianie. Dłonie ułożył na wysokości  mojej głowy, po czym wbił się w moje usta. Przez moje ciało znów przeszła fala ciepła rozlewająca się po każdym jego milimetrze sześciennym. Bijące od nas iskry spowodowałyby pewnie pożar zbudowanego z najtrwalszych materiałów budynku. Jego prawa dłoń zjechała na moje biodro. Pogłębialiśmy nasz pocałunek. Z sekundy na sekundę rozpalało nas coraz większe pożądanie. Kubeł zimnej wody wylała na nas mama, która za pewne jak za dawnych lat stała przy schodach i wołała na śniadanie. Odepchnęłam rozgrywającego, po czym szybko zbiegłam na dół. Już zanim weszłam do kuchni zauważyłam roztargnięcie mamy. Nakrywała do stołu jednocześnie co chwilę zerkając na telefon. Przez przypadek jeden z kubków upadł na podłogę i rozbił się na kilkanaście kawałków.
- Wszystko będzie dobrze - podeszłam do niej i ułożyłam dłonie na jej ramionach.
- Martwię się - odwróciła się przodem do mnie.
Po jej policzkach spływały gorzkie łzy. Codziennie jej serce przepełnione było strachem o mojego starszego brata. Przez jej głowę przechodziło tysiące pytań: Czy przypadkiem nie został ranny? Czy jego misja się powiodła? Jak się czuje? Czy jeszcze żyje?
- Obiecał mi, że wróci - uśmiechnęłam się pokrzepiająco - powiedział, że wtedy muszę wyprawić wesele - zażartowałam, choć moje oczy już dawno zaszły łzami.
Chwilę później w drzwiach pojawił się tata, a zaraz za nim Łukasz.
- Nie ma co płakać! Trzeba mieć nadzieję i czekać cierpliwie na telefon, a kubek kupi się nowy - Andrzej przytulił swoją żonę.
Posprzątaliśmy rozbitą ceramikę i usiedliśmy przy stole. Mama jak zwykle wykazała się kunsztem kulinarnym przygotowując moją ulubioną jajecznice na boczku ze szczypiorkiem.
- Idźcie odpocząć po podróży - poleciła nam - ja tu wszystko posprzątam.
Z małymi pretensjami zgodziłam się na jej propozycje, ale zanim opuściłam kuchnie włożyłam wszystkie brudne naczynia do zlewu. Przy schodach złapał mnie jeszcze tata.

- Myślisz, że gdybym poprosił Łukasza o autograf, byłoby to nie na miejscu? - spytał całkiem poważnie.
Pokiwałam z politowaniem głową.
- Myślę, że na pewno się zgodzi, a może nawet da Ci meczową koszulkę - poklepałam go po ramieniu.
- Załatwiłabyś mi to?
- Tato, przecież sam potrafisz to doskonale zrobić!
- Jeszcze w życiu nie gościłem w domu tak sławnej osoby. Stresuje się - przyznał.
- Zachowujesz się gorzej niż nastoletnia hotka! - zaśmiałam się - Łukasz to normalny facet z trochę popularną pracą i teraz pewnie przeszukuje mój pokój w celu odnalezienia czegoś godnego pośmiania - dodałam słysząc jak na poddaszu coś ląduje na podłodze.
Andrzej tylko westchnął i machnął ręką, po czym usiadł w fotelu i włączył telewizor. Z zamkniętymi oczami mogę w stu procentach powiedzieć, że za pewne ogląda teraz katowicką odsłonę Ligii Światowej. Zapalony kibic.
W podskokach pokonywałam kolejne schody, a rozgrywającego odnalazłam dopiero w tajemnej części mojego pokoju. Co nie wróży nic dobrego!


***
Z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia życzę Wam
Żeby w niedługiej przyszłości odwiedzili Was siatkarze z Bełchatowa: 




Aby w prezencie odnaleźć olsztyńskich graczy:

Zaksowej szopki:

Ciasteczek z Maceraty: 

I siatkarskich prezentów! 




6 komentarzy:

  1. rozdział jak zwykle świetny ! :)
    a co do zyczen... to z utesknieniem czekam na ich spelnienie ! :3
    i Wesołych ! :*
    Pozdrawiam, K. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. hahahhaahah Tatko powalił wszystkich :) Rozdział rewelacyjny :) . Wesołych świąt i byłabym najszczęśliwsza na świecie jakby się te życzenia spełniły :D Pozdrawiam Dooma :).

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdzial super :))) i ja Tobie tez zycze wesolych swiat i szczesliwego nowego roku. Zapraszam do mnie na prolog :)
    http://kiedy-spotkalam-siatkarskiego-jego.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  4. Lal wkoncu tak moglo byc od zawsze wesołych świąt

    OdpowiedzUsuń
  5. Tata mnie rozwalił z tym czy może poprosić o autograf :D
    Fajny rozdział;)
    Też życzę ci wesołych świąt ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam na rozdzial 1.
    http://kiedy-spotkalam-siatkarskiego-jego.blogspot.com/2013/12/jeden.html?m=1

    OdpowiedzUsuń