Każdego dnia,
dziękuję Bogu za to, że Cię mam,
Za to, że jesteś
przy mnie bym nigdy nie czuł się sam.
Wdech. Wydech. Oddychaj głęboko, jakbyś rodziła... z tym,
że ja nigdy nie rodziłam! Czując ogromną ochotę na rozszarpanie wszystkiego i
wszystkich znajdujących się w przestrzeni jednego kilometra, zacisnęłam dłonie
w pięści.
- Zabić to za mało! - wysyczałam mrożąc Ignaczaka
złowieszczym spojrzeniem.
- Nie uważacie, że powinniśmy już wracać? Późno się
robi.. - libero powłóczył prawą nogą po piasku jak najszybciej zmieniając temat
rozmowy.
Wyjęłam z torby nawilżone chusteczki i z szybkością
bolidu Formuły 1 wytarłam napis I♥Poland
z mojego czoła.
- A Ty Żygadło przestań się tak głupkowato śmiać! -
wymierzyłam w niego palcem, po czym zebrałam swoje rzeczy i oddaliłam się w
stronę autokaru.
Najlepszym sposobem uświadomienia im błędu, będzie nie
odzywanie się do nich. Rozpuściłam włosy i zaczęłam namierzać nasz autobus. Po
niemałych problemach z jego lokalizowaniem (na parkingu było ich około 25 i to
bardzo podobnych!) zapukałam w przednią szybę budząc przy tym kierowcę.
Z wiecznie żywym Myslovitz lecącym w słuchawkach usiadłam
na bodajże drugim, licząc od początku, siedzeniu. Wzrok wbiłam daleko w wystawę
sklepu z pamiątkami i czekałam na przyjście siatkarzy. Pojawili się po
kilkunastu minutach, ale zanim usadowili swoje tyłki na siedzeniach minęło
około pół godziny. Nie zwracałam uwagi na ich, nawet nie wiem czy roześmiane,
czy smutne buźki.
Poczułam jak ktoś siada obok mnie i trąca mnie bokiem.
Jego dłoń od razu znalazła się na moim udzie, i nie miałam żadnych wątpliwości,
że moim towarzyszem jest Łukasz.
- No nie naburmuszaj się tak jak pięciolatka - zaśmiał
się szturchając mnie łokciem.
Włączyłam tryb całkowitej ignorancji. Jego ręka oplotła
mnie w pasie, a głowę ułożył na moim ramieniu. Doskonale wiedział jak mnie
podejść. Jednak ja twardo trzymałam się swojego postanowienia, bo jeżeli teraz
się poddam, to nie dam rady im udowodnić ich błędu i przetrzeć na przyszłość. Bo
przecież nie mogę dać sobie wejść na głowę! Co to to nie!
- No Madziuuu – mruczał błądząc nosem po moim policzku.
Nie dam się zbałamucić!
Mimo, że jego wargi odciskały się na moim policzku,
powoli kierując się w stronę ust. Mimo jego warg napierających na moje i mimo
dłoni powoli podwijających materiał mojej koszulki. Mimo tego wszystkiego nie
odezwałam się i byłam z siebie cholernie dumna.
Po chwili odpuścił i spokojnie rozłożył się na swoim
siedzeniu.
Pięć godzin drogi
powrotnej minęło dość szybko. Próbowałam nie zasnąć, aby ponownie nie zostać
ozdobiona przez jakże pomysłowego Igłę, bo jestem prawie w stu procentach
pewna, że to jego sprawka.
Gdy tylko zaparkowaliśmy przed naszym hotelem czmychnęłam
do mojego pokoju i zamknęłam się w łazience. Przez chwilę wyklinałam Boga za
to, że muszę dzielić lokum z Krzyśkiem i Łukaszem, ale później zaczęłam mu
dziękować za to, że ta dwójka siatkarzyków na razie znikała mi z drogi, bo od
przyjazdu nie pojawili się jeszcze w pokoju.
***
Tym czasem oni w
ogóle nie próżnowali. Od samego przyjazdu zabarykadowali się w pokoju
głównodowodzącego ekipą – Marcina M. i obmyślali w jaki sposób mogą przeprosić
swoją panią psycholog. W pokoju panowała naprawdę gęsta i nerwowa atmosfera. Siatkarze
włączyli wreszcie, swoje nieużywane od dłuższego czasu mózgi, a to groziło
szybkim przegrzaniem, więc od dobrych kilku chwil waham się, czy nie wybrać
numeru 112 na leżącym obok mnie LGiku. Już chyba widzę dymek unoszący się znad
kopuły Nowakowskiego i Kurka.
- Musimy ją jakoś przeprosić
– marudził Żygadło przechadzając się od kąta do kąta pokoju – przecież ona mi
żyć nie da!
- Życie z ofochaną
kobietą to marne życie – skwitował Ignaczak, który zapisał już całą podkładkę
podwędzoną trenerowi - do kitu z tym
przepraszaniem – rzucił bloczkiem prawie nabijając guza rozłożonemu na podłodze
Kubiakowi.
- A może być tak
tradycyjnie? – Zibi poruszał w górę i w dół brwiami – wiecie kwiatki, formułka,
czekoladki…
- Ma się tę wprawę –
Kuraś klepną atakującego w plecy, aż mu pewnie płuca wybił, czy jak to się tam
mówi.
- Pomyślmy chwilę
jak kobieta – rzucił Jarosz przybierając dość dziwaczną pozę: biodro zarzucił w
prawą stronę, klatkę piersiową wypiął do przodu, a usta złożył w dziubek. Tak,
właśnie tak wygląda prawdziwa kobieta, według Jakuba Jarosza – jak damy jej
czekoladki, to pomyśli, że chcemy ją utuczyć i zarzucić, że jest gruba czy coś…
- W sumie to masz
rację – Żygadło podrapał się po głowie – może kwiatki wystarczą?
- „Wręczam Ci to
ziele boś głupia jak ciele” – zacytował Winiarski, posyłając kolejny pomysł tam
gdzie pieprz rośnie.
- Ona nigdy nam nie
przebaczy… - załkał Piter siadając na parapecie z podciągniętymi pod podbródek
kolanami.
- Nie radziłbym Ci
tam siaaaa… - krzyknął Możdżon, ale było już za późno.
Piotrek leżał na
podłodze pocierając obolałe biodro i ramię. To był niewątpliwie zamach na jego
życie. Zamach dokonany zapewne przez żądnych zwycięstwa Brazylijczyków, którzy
by osiągnąć medal są zdolni posunąć się do wszystkiego, nawet do zepsucia Bogu
winnych parapetów.
Bo Piotrek się
wykuruje, a po parapecie to chyba nic nie pozostało.
- Wiem! – Łukaszowi
zapaliła się żółta lampka na głowie, a palec wskazujący podniósł ku sufitowi,
jakbyśmy niby tam mieli zobaczyć to o czym myśli.. no sorry Ziomek, ale tam
Twoich pomysłów nie wyświetlają – tylko musi sprężyć dupy!
"Wręczam Ci to ziele, boś głupia jak ciele" hahaha xD Jebnęłam. !
OdpowiedzUsuńMoje motto;)
Super rozdział! I dobrze, że trzyma się swojego postanowienia! Jak mogli tak zrobić? i do tego zwijać się ze śmiechu? O.o
Czekam na następny:)|i zapraszam do siebie
genialny :) opłaciło się czekanie! wielkie DZIĘKI :) :) :) trzymaj się i pisz ;*
OdpowiedzUsuńHahaha zajebisty jest ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe jaki to pomysł :D
Pozdrawiam serdecznie;)
To "Wręczam Ci to ziele, boś głupia jak ciele" no normalnie spadłam i nie wstaje hahhahahahh :). Cieszę się ze napisałaś dla nas rozdział :) Czekam na następny i pozdrawiam serdecznie ze Szczecina Dooma :)
OdpowiedzUsuńNo gęba się sama cieszy :D Czekam na następne rozdziały na twoich blogach ;p
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:
http://opowiadanie-o-asseco-resovii.blogspot.com/
Kocham twojego bloga! :O Piszesz w taki fajny sposób. :) Czekam na kolejny, a tymczasem zapraszam do siebie, dopiero zaczynam..
OdpowiedzUsuńhttp://never-turn-our-backs.blogspot.com
Nominuję Cię do Liebster Award:)
OdpowiedzUsuńMoje pytania:
1. Od kiedy Siatkówka?
2. Jaki jest Twój ulubiony Siatkarz? I dlaczego?
3. Jaki mecz zapadł Ci w pamięć?
4. Co sądzisz o Nowym Trenerze Reprezentacji Polski w Piłce Siatkowej Mężczyzn?
5. jakiej drużynie kibicujesz?
6. Skąd wziął się Twój pomysł o blogu?
7. Kim chcesz być w przyszłości?
8. Jesteś jakąś adminką na fb? Jakiego fp?
9. Jaki sport jest w Twoim życiu oprócz Siatkówki?
10. Grasz w siatkówkę w jakimś klubie?
11. Lubisz Zbyszka Bartmana?
Pozdrawiam serdecznie:)