wtorek, 31 grudnia 2013

ROZDZIAŁ 99.

Drzwi do mojego ukrytego pokoju, który kiedyś specjalnie dla mnie zrobił mój tata i brat, mieściły się tuż za dużą szafą. Były dokładnie obklejone tą samą tapetą co reszta pokoju, więc na pierwszy rzut oka nie odróżniały się od ściany. Były uchylone. Popchnęłam je dalej. Tak jak myślałam: Łukasz czuł się jak we własnym domu, chodził po pokoju oglądając rozwieszone na ścianach zdjęcia. Było ich pełno. Praktycznie zakrywały całą powierzchnie pokoju. Koło niewielkiego okna stała sztaluga na której stało stare zakurzone płótno, a w skrzyni obok ukryte było kilkanaście dziecinnych bazgrołów.
- Kiedy zamierzałaś mi to powiedzieć? – spytał obracając się wokół własnej osi i wskazując przy okazji na cały pokój.
- Nigdy? – mruknęłam – możemy stąd wyjść? Trochę to kompromitujące.
- Nic tu nie jest kompromitujące. Tutaj akurat wyglądasz bardzo seksownie – wskazał na zdjęcie z mojego dzieciństwa, na którym siedziałam w wannie z pianą na głowie.
- Gdybym mogła pozdejmowałabym wszystkie te zdjęcia, ale Kuba strasznie się namęczył nad ich przyklejaniem.
Przed oczami przewinęły mi się wspomnienia, kiedy to mój straszy brat z wysuniętym na wierzch językiem siarczyście przeklinał próbując jednocześnie nie pokleić sobie palców i prosto przykleić fotografię.
- Zrobił kawałek dobrej roboty – Żygadło objął mnie ramieniem i pocałował w skroń – a tutaj – wskazał na kawałek białej, jeszcze nie zaklejonej ściany – zostało miejsce na nasze zdjęcia.
Zniknął na chwilę we właściwej części mojego pokoju, a po chwili wrócił z jasnobrązową kopertę.
- Masz jeszcze trochę kleju? – zaśmiał się wyciągając z jej wnętrza kilkanaście zdjęć.
Kolejno oglądałam fotografie. Były na nich uchwycone najważniejsze chwile naszego związku. Moje urodziny  i śpiący na podłodze siatkarze. Turniej Ligi Światowej w Toronto, Katowicach i w końcu ten nieszczęsny w Brazylii, a raczej tylko ta pamiętna „wycieczka krajoznawcza”. Zgrupowania w Spale, nocne libacje i treningi. Zdjęcia grupowe z reprezentacją i te bardziej prywatne: z Łukaszem. Wygrzebałam z biurka słoiczek z białym proszkiem, który po dodaniu do wody tworzy z nią silną kleistą maź. I teraz to Łukasz z wysuniętym koniuszkiem języka operował rękoma to w prawo, to w lewo. Muszę przyznać, że Kubie wychodziło to o wiele lepiej!
- Kiedyś przyprowadzę tu nasze dzieci i wnuki – szepnął zachwycony Żygadło.
-  I pewnie jeszcze prawnuków! – zaśmiałam się wskakując mu „na barana”.
- Z naszą krzepą to doczekamy nawet i praprawnuków – dodał równie rozbawiony przytrzymując mnie za nogi.
Przyklęknął na jasnych panelach i ściągnął mnie ze swoich pleców układając na podłodze. Zawisnął nade mną skradając co rusz to nowe pocałunki.
- Kocham Cię panno Waroń – wymruczał składając pocałunek tuż przy moim uchu.
- Ja Ciebie też kawalerze Żygadło – zaśmiałam się i szybko wyswobodziłam się z jego uścisku uciekając na dół.

Całe popołudnie spędziliśmy razem z rodzicami w salonie. Mama czuwała nad telefonem, który jak na złość nie chciał zadzwonić. Operacja Kuby trwała już dobre kilkanaście godzin, a my nie dostaliśmy żadnej wiadomości o jej przebiegu. Powoli traciliśmy już nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
Późnym wieczorem, gdy rozchodziliśmy się już każdy w swoją stronę zadzwonił tak długo oczekiwany przez nas telefon. Mama ze łzami w oczach wsłuchiwała się w kolejne słowa. Z mimiki jej twarzy nie mogłam odczytać jaką wiadomość nam zaraz przekaże. Jej twarz nie wykonywała żadnych emocji, ale gdy tylko odłożyła telefon wyszeptała jedno słowo. Wyszeptała, że żyje i zalała się łzami. Przymknęłam powieki i również dałam ust emocjom. Łukasz zamknął mnie w szczelnym uścisku kołysając powoli na boki.
- Mówiłem, że wszystko będzie dobrze – szepnął mi wprost do ucha jeszcze bardziej zawężając uścisk.
Podeszłam do mamy i mocno ją przytuliłam. Cała moja koszulka przesiąkła od jej łez.
Coś jednak było nie tak. Gdy pytaliśmy o więcej szczegółów dotyczących operacji zbywała nas krótkimi odpowiedziami  lub mówiła, że sama nie dostała takich informacji.
Wiec gdy tylko tata poszedł już się położyć, a mama poszła jeszcze do kuchni umyć kubki udałam się za nią. Łukasz stanął w progu i oparł się o futrynę. Też podzielał moje obawy, że mama nie mówi nam wszystkiego.
- Co tak naprawdę dzieje się z Kubą? – spytałam prosto z mostu opierając się obok niej o kuchenne szafki.
- Wszystko jest w porządku – utrzymywała swoje zdanie.
Kłamała. Zdradzały ją nagłe nerwowe ruchy dłoni, świeczki w oczach i drżący glos.
- Mamo potrafię rozpoznać kiedy kłamiesz – westchnęłam kładąc dłoń na jej ramieniu.
Głoś westchnęła i usiadła na krześle przy stole. Ukryła twarz w dłoniach cicho szlochając.
- Jego stan lekarze określają jako krytyczny. Jest w śpiączce. Nie wiadomo czy się wybudzi. Nic nie wiadomo.
- Dlaczego nam tego wcześniej nie powiedziałaś? – zapytałam z wyrzutem.
- Nie chciałam tego mówić przy tacie. Jego serce jest już słabe. Nie możemy narażać go na stres – tłumaczyła.
- Przecież i tak musisz mu kiedyś powiedzieć!
- Madzia, Twoja mama ma rację. Nie możemy teraz ryzykować – Żygadło podszedł do mnie i mocno przycisnął do swojego torsu całując w czoło.
 - O ile jego stan się ustabilizuje – mama przełknęła głośno ślinę – za jakiś czas przetransportują go do Polski.  A jeśli nie…
- Mamo nawet tak nie mów! – skarciłam ją wzrokiem – wszystko będzie dobrze. Musimy w to wierzyć.



Udanego Sylwestra i jeszcze lepszego Nowego Roku Misiaki :*




5 komentarzy:

  1. Oby wszystko było dobrze;*
    Też życzę Ci wszystkiego dobrego;)
    Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę że wszystko będzie dobrze :) Rozdział fajny :P Również życze Najlepszego roku 2014 :D Pozdrawiam Dooma :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No ja juz w 2014, ale tez zycze udanego :) i spelnienia marzen! Rozdzial faaajny, ale troszke smutny. Mam nadzieje, ze Kuba z tego wyjdzie. Pozdrawiiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Musi byc dobrze! Zawsze chcialam miec pokoj ukryty! :)
    Najlepszego w nowym roku.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże.. tak się smutno zrobiło jakoś.. ;( mam nadzieję, że Kuba przeżyje i wszystko będzie okey ;)
    Życzę ci dużo weny, pomysłów w Nowym Roku. No i oczywiście kupę szczęścia! ;*

    Zapraszam do mnie:
    http://opowiadanie-o-asseco-resovii.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń