poniedziałek, 17 lutego 2014

ROZDZIAŁ 105

Wieczorem zaczęliśmy świętowanie. Kurek z zaszklonymi oczami wpadł do naszego pokoju i oznajmił, że Aśka jest w ciąży, po czym znowu napotkałam się z wymownym wzrokiem Ignaczaka. Gdy tylko Jarski dowiedział się o szczęściu przyjaciela wybiegł jak poparzony z hotelu, a już po chwili wrócił  z kilkunastoma butelkami bezalkoholowego szampana dla dzieci. Zebraliśmy się w sali konferencyjnej i razem ze sztabem szkoleniowym świętowaliśmy ten ważny dla naszego przyjmującego dzień. Do późnego wieczora fizjoterapeuci ratowali zmęczone i strenowane mięśnie. Łukasz wrócił dość wcześnie z masażu dlatego mieliśmy chwilę dla siebie. Usiedliśmy na kocu rozłożonym na balkonowych kafelkach i wpatrywaliśmy się w rozgwieżdżone finlandzkie niebo. Rozgrywający bawił się kosmykiem moich włosów, a ja wdychałam zapach jego perfum.
- Fajnie byłoby gdybyś była w ciąży – zaczął układając dłonie na moim brzuchu.
- Serio tego chcesz? – uniosłam brwi w geście zdziwienia.
- Byłym wtedy najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi – przyznał całując mnie w czubek nosa.
- Zawsze inaczej wyobrażałam sobie moje życie. No wiesz, najpierw zaręczyny, później ślub i dopiero dziecko. Tak tradycyjnie – odparłam podsumowując wszystkie moje młodzieńcze pragnienia.
- Jestem już starym facetem i chcę jak najszybciej się z tym wszystkim uporać – westchnął.
- Przestań tak gadać. Wcale nie jesteś stary – uderzyłam go zadziornie w ramię.
- Między nami jest jakieś dziesięć lat różnicy – zauważa trafnie.
- Co nie zmienia faktu, że cholernie Cię kocham – szeptam, po czym przysuwam się bliżej niego łącząc nasze usta w pocałunku.
Zawsze, gdy tylko nasze wargi się stykają czuję coś niesamowitego. Moje ciało przechodzi wtedy bardzo przyjemna fala ciepła, która wychodzi wprost z mojego serca. Nosem wodził po moim policzku, a jego dłonie błądziły po moim ciele.
- Fajnie tutaj, co nie? – dobiegł nas cichy głos Bartka, który stał na sąsiednim balkonie i w skupieniu obserwował księżyc.
- Bardzo romantycznie – zaśmiał się Żygadło cmokając mnie w policzek.
- Macie rację. Szkoda, że nie ma tu Aśki – westchnął.
- Już za niedługo się spotkacie – posłałam w jego kierunku ciepły uśmiech – Lepiej mów jak się czujesz jako przyszły ojciec!
- Jestem cały w skowronkach. Teraz to nawet zburzone wody Pacyfiku nie są mi straszne – mówił prawie skacząc z rozpierającej go radości.
Spojrzałam na Łukasza, który tylko uśmiechał się pod nosem. Okręciłam się szczelniej kocem i przyległam do jego torsu wsłuchując się w opowieści przyjmującego o niedalekiej przyszłości państwa Kurek.

Turniej rozpoczęliśmy z wysokiej półki, pokonując reprezentację gospodarzy trzy do zera. Z uśmiechami na ustach wróciliśmy do hotelu wiedząc, że nic nie może stanąć nam na drodze do finałów w bułgarskiej Sofii. Jeszcze bardziej uświadomiła nas w tym wygrana nad siatkarzami z kraju klonowego liścia, którzy również musieli uznać naszą wyższość i zejść z boiska z zerowym dorobkiem punktowym.
Trzeciego turniejowego dnia już od samego rana nasze Orzełki nie mogły usiedzieć w miejscu. Tak bardzo śpieszyło im się do wywalczenia ostatnich punktów tego etapu Ligii Światowej. Na przeszkodzie stanęła nam tylko legendarna, choć już nie niepokonana Brazylia.
Jeszcze przed śniadaniem Łukasz zatrzymał mnie w pokoju.
- Zrób coś dla mnie – poprosił przytulając się do moich pleców.
Po chwili w mojej ręce znalazł się test ciążowy, a rozgrywający delikatnie się uśmiechając pchnął mnie w stronę łazienkowych drzwi.

Na halę dostałam się na godzinę przed meczem razem ze statystykami. Nasza reprezentacja rozgrzewała się tam już kilka godzin, bo wyjechali zaraz po śniadaniu.
Po odśpiewaniu hymnów zawodnicy zebrali się wokół trenerów wsłuchując się w ich ostatnie pouczenia.
- Co Ty taka rozmarzona? – spytał mnie Ignaczak, który zszedł boiska, bo na zagrywce pojawił się Piotrek.
Z tego całego roztargnienia nawet nie zauważyłam, że spotkanie już się rozpoczęło i podopieczni Anastasiego wyrobili już sobie kilkupunktową przewagę nad reprezentacją z Ameryki Południowej.
- Krzysiek, bo Ty miałeś rację – szepnęłam dyskretnie patrząc na mojego rozgrywającego.
- Jesteś w ciąży? – uniósł głos – To wspaniale! – krzyknął zamykając mnie w swoich ramionach, co zwróciło uwagę praktycznie wszystkich zgormadzonych.
- Uspokój się, bo połowa kibiców się gapi – upomniałam go.
- Wujek Krzysiek zawsze ma rację, przyznaj to.
- Przyznaje, a teraz wchodź na boisko! – wypchnęłam go w stronę pomarańczowego pola.
Pokiwałam z politowaniem głową  widząc jak podbiega do Żygadło i szepcze mu coś do ucha. Łukasz spojrzał na mnie pytającym wzrokiem, a ja tylko kiwnęłam twierdząco głową.
Już na pierwszej przerwie technicznej tonęłam w ramionach rozgrywającego, który wręcz emanował szczęściem.
Polska uległa Brazylii tylko w trzecim secie, przegrywając czterema oczkami.

- Sofia jest nasza! – krzyknął Zbyszek, gdy tylko sędzia zakończył spotkanie.





8 komentarzy:

  1. Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa...
    hwduhwefjoncerkonvjcenbwsjon hahahahahha :D
    Ja pierdole jestem tak szczęśliwa :D MADZIUCHNA JEST W CIĄŻY :D WIEDZIAŁAM TO !!!!!!!! Rozdział zajebisty i nie mogę się doczekać następnego :D Pozdrawiam Dooma :).

    OdpowiedzUsuń
  2. czułam to czułam to czułam to czułam to!
    jjajaaaaaaacie :) humor od razu lepszy :)
    meega szczęśliwa jestem, niby fikcja, ale jak cieszy :D
    o Boziu, od razu lepiej się czuję po męczącym dniu :D

    OdpowiedzUsuń
  3. O kurvesku chujesku!!!!!! Suuuuuuuper!
    Magda w ciazy! Hip hip hurra!!!!!!!!
    Wspanialy rozdzial.
    Krzysiu niczym Wrozbita Maciej hahaha!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Igła jak zawsze ma rację, czekam na rozwój wypadków

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy dodasz następny rozdział ? A po za tym świetny rozdział czekam z niecierpiwością na następny

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekam na następny :> Ten jak zwykle... bajka !

    OdpowiedzUsuń
  7. Gienialny !!!! Po prostu kocham tego bloga :D Prosze dodaj już kolejny rozdzia :D

    OdpowiedzUsuń