Stanęłam na palcach i wyjrzałam zza zbysiowego ramienia. Faktycznie Bartman miał prawo się zdenerwować i używać niecenzuralnych, nacechowanych negatywnie słów, gdyż chcą czy nie chcąc jego ukochany telefon, najdroższe zbigniewowe dziecko (zaraz po sportowym samochodzie) leżał na środku pokoju roztrzaskany w drobny, drobniusi mak. No może trochę przesadziłam. Rozbił się na jakieś raz, dwa, trzy.. no kurde.. kilka kawałków (!). Pomijając monolog Zibiego, w którym co drugie słowo padał jakiś wulgaryzm, począwszy od łagodnego kuźwa, przez popierdoleńców kurw i pojebańców, kończąc na ch*jach bujach i innych takich. Jego lekkie zdenerwowanie mogę wytłumaczyć jedynie owym zniszczonym telefonem lub posłużyć się stwierdzeniem Pita, a mianowicie brak dziewczyny źle oddziałuje na naszego kochanego atakującego.
- a może ta zmiana czasu tak na niego działa - Igła zaproponował kolejną teorię w ogóle nie przejmując się paplaniną potężnego Bartmana o idealnie wyrzeźbionym ciele, jak to mówi sam o sobie.
Tak też nawiązała się konwersacja na temat dziwnego zachowania atakującego, bo przecież Kubiak nie od dziś "pożycza" od niego telefon, a te "delikatne" uszkodzenia to oczywiście nic takiego. Jak to mówi dRuciak - co się stało, to się nieodstanie.
- Zibi, misiaku mój, robaczku kochany - zainterweniował w końcu winowajca Dzik - przecież sam mówiłeś, że ten telefon i tak Ci się nie podoba - Michał chwytał się ostatniej suchej deski brzytwy, czy jakoś tak to tam szło.
- ooo - podjarał się Zatorski śmiesznie skacząc na jednej nodze. Czyżby nasze Biedactwo już wyzdrowiało? - teraz masz pretekst aby kupić nowy. Jak chcesz to pokaże Ci broszurki, które kiedyś zapierdoliłem z Plusa.
- Zati.. - westchnął Żygadło, co miało na celu tylko jedno, NIE PRZEKLINAJ MŁODZIEŃCZE, BO BOZIA RĄCZKI UPIERDOLI.
- to nie fair - mruknął młody libero - Zbyszek może a ja nie.
- bo Zbyszek jest starszy - wtrąciłam - ale Zbysiu obieca, że już nie będzie używał słów szatana. Prawda Zbigniewie.
Bartman, który do tej pory ciągle zajęty był wyklinaniem wszystkich dookoła i zbieraniem części swojej ukochanej Nokii Lumi, słysząc kilka razy swoje zacne rycerskie imię zaprzestał swojego słowotoku i popatrzył na nas lekko zdezorientowany.
- Ja tu kurwa straciłem telefon, jedyny kontakt z rzeczywistością..
- ze światem, Zbysiu, ze światem - Igła klepnął go symbolicznie w plecy. Chciał mocniej ale surowy wzrok atakującego skutecznie wybił mu to z tej pustej łepetyny.
- czepiasz się szczegółów stary. Jak się teraz będę kontaktować z ludźmi? - lamentował, a jego lamentom nie było końca. Ostatecznie przerzucił się na ochrzanianie jedynego swoje przyjaciela, który rozpoczął cały ten kocioł.
- zawiodłem się na tobie Kubiak - warknął Bartman i zabierając ostatnie szczątki swojego telefon wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami.
- prawie z futryny wypadły - skwitował Dziku - więc jest mega wkurwiony.
- no i następny - chlipnął Zati, po czym strzelił wszystkim tak dobrze znanego focha.
- wszystko się ułoży, zobaczysz - pocieszałam zmartwionego Michała.
- zrobimy uroczystą ceremonię, no tego.. no pogrzeb - Winiar klasnął w dłonie ciesząc się jak dziecko ze swego błyskotliwego pomysłu.
- potrzebny będzie jakiś karton wyłożony miękkim materiałem - zamyślił się Ignaczak za pewne wyobrażając sobie wygląd trumny.
- a kto będzie Grabarzem? - mruknął Zagumny, a wszyscy momentalnie spojrzeli się w jego stronę z cwaniackimi uśmiechami - no chyba sobie żartujecie.
- wy tu o trumnie i grabarzu, a największy i najpiękniejszy siatkarski bromans właśnie się rozpada - otarłam wyimaginowaną łezkę i przysiadłam się do zdesperowanego Kubiego.
Każdy dorzucał swoje trzy grosze próbując udobruchać jakoś Michała. Wysłaliśmy nawet posłańce Krzysztofa Wspaniałego aby dogadał się ze Zbyszkiem. Nic to jednak nie dało. Z opowiadania Ignaczaka wynikało, że Bartman siedzi przy biurko i próbuje jakoś złożyć telefon do kupy, ale oczywiście na marne.
- Michaś, nie martw się.. Zibi zrozumie swój błąd. Ale chcąc czy nie chcąc musisz go przeprosić - poleciłam przyjmującemu
- a najlepiej to odkupić telefon - dorzucił Nowakowski
- ale ja telefonu nie rozwaliłem - zastrzegł Dzik - to była wina Kurka.
No tak, nasz Bartuś od samego początku jakoś tak cicho siedział. Na wypowiedzenia jego nazwiska od razu zerwał się z miejsca i kilka razy objechał wzrokiem po całym pokoju.
- co tutaj się wydarzyło między tym jak zakończyłam rozmowę, a otworzeniem drzwi przez Zbyszka? - spytałam lustrując spojrzeniem obecnych w pomieszczeniu siatkarzy.
- no bo.. Ziomek rzucił telefon do Kurka, a Siurka go nie złapał i stało się bumm - Jarosz bezradnie rozłożył ręce.
W tym samym momencie do pokoju wpadł nieobecny wcześniej Możdżonek. Zdyszany usiadł na łóżku, bodajże pitowym i przez chwilę uspokajał oddech.
- nigdy nie uwierzycie co widziałem! - wypalił wreszcie, a wszyscy z zaciekawieniem zawiesili na nim swoje oczy.
Jak możesz kończyć w takim momencie? To nie fair. I dlaczego taki krótki? Szybko dodawaj nowy, bo mam niedosyt. Zapraszam także do siebie: http://nawiedzona-deskorolka.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, no_princess ;D
No nie to grzech kończyć w takim momencie!Ciekawe jakiego newsa ma Możdżonek.Błagam dodaj jak najszybciej nowy rozdział.Zapraszam
OdpowiedzUsuńhttp://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/
Oj no najlepiej winę na Miśka zrzucić nie? :-D
OdpowiedzUsuńNo dlaczego kończysz w takim momencie?! :-D;-)
No zobaczył Możdżi? :-P
Dawaj nowy jak najszybciej: Marta♥
Świetny rozdział chociaż szkoda że taki krótki. :-( ciekawe co za wiadomość Możdżonek przyniósł. Czekam na kolejny, który mam nadzieję pojawi się dość szybko. :-P
OdpowiedzUsuń