poniedziałek, 29 kwietnia 2013

ROZDZIAŁ 65.

- Rudy się żeni? - spytałam podekscytowana.
No co? Przydałoby się podensić na jakimś weselichu, w nowej sukience i niebotycznie wysokich szpilkach. Wokół stado dwumetrowców wijących się w rytm muzyki. A i jeszcze weselny tort i te wszystkie pyszności. No Wiśnia, przekaż mi dobre wieści!
- Rudy się żeni? - powtórzył za mną i lekko oszołomiony zerknął na moje lico.
Ach, głupia ja. Czyli Rudy się nie żeni?
- Rudy się nie żeni - kontynuował środkowy - ale gdybyś widziała to co my !
- Wiśniewski do jaskrawej cholerki, powiedz mi wreszcie o co chodzi - krzyknęłam zdenerwowana, bo moją weselną teorię piorun strzelił.
- wyobraź sobie - zatoczył ręką łuk na wysokości swojej głowy - wchodzimy do jaroszowego pokoju , czaisz?
- czaje jak czajka czacze - uniosłam kciuk w górę i czekałam na kontynuację opowiadania.
- tak więc weszliśmy do tej jaroszowej jamy, bo brakowało nam jednego do grania w kalambury, czaisz? - kiwnęłam głową - no i patrzymy a jego ukochany telefonik leży na szafce...
- no nie mów, że rozwaliliście go tak jak ten Bartmanowy ? - złapałam się z przerażeniem za głowę.
- nie, takie rzeczy tylko Kubiak - zaśmiał się - a teraz na czym to ja skończyłem - podrapał się po głowie niczym kot próbujący pozbyć się pcheł i kleszczy - ach tak! Jego telefon leżał na szafce więc grzechem byłoby nie skorzystać z takiej okazji, czaisz?
Jeżeli jeszcze raz powiesz "czaisz" to zobaczysz, że to się dla ciebie, Wiśniewski, dobrze nie skończy, czaisz? - Bartek wziął jego telefon i najpierw przeczytał wszystkie smsy z jakąś Aśką, Agą czy jak jej tam było, czaisz?
No Panie Boże i wszyscy święci zaraz mu przyczaje, tak że kurde wysmerfuje go na inną planetę.
- oprócz tych wiadomości od tej laski, były od mamy, z zapytaniami kiedy to jej kochany synalek wreszcie będzie chciał się ustatkować, czaisz?
Trzymajcie mnie ludzie po nie wytrzymam. Powinien dostać jakąś grzywnę za nadużywanie słowa "czaisz". Chyba muszę pogadać o tym z Andreą. Może kilka dodatkowych kółeczek na rozgrzewce uda mi się załatwić.
Ale zaraz... czyli jednak Rudzielec się żeni ?
- ale to jeszcze nie wszystko ! - środkowy zaczął wymachiwać rękami jakby latało wokół niego stado rozwścieczonych much - Później telefon przejął Winiar i wbił na playliste, czaisz?
Wzruszyłam ramionami nawet nie zastanawiając się nad jakimikolwiek piosenkami, które mogą huczeć w głowie Jarskiego. No bo po co ? Myślami byłam przy zbliżającym się weselichu. Oj już czuję ten kac i ból nóg następnego dnia. A przecież wesele się odbędzie, bo jak mamuśka Rudzielca chce wyswatać swojego najukochańszego synalka, to prędzej czy później dopnie swego. Ja Wam to mówię!
- a tam kurczaczki, najczęściej słuchanym przebojem okazał się... i teraz fanfary, trutututtutududududu - zaczął na swój własny, indywidualny sposób udawać bębenek, o Panie Boże, z kim ja żyje!? - hit Big Cyc, czaisz?! Rudy, Rudy się żeni - zaczął podśpiewywać, podrygując przy tym prawą stopą - wszyscy od razu podłapali rytma i teraz chodzą jak w transie, czaisz?
-  czaje, czaje - machnęłam ręką - dzięki za info -  odparłam bardziej z grzeczności, bo tak właściwie informacje udzielone przez Wiśniewskiego minęły się z tymi które sobie wyobrażałam.
Na termin wesela będę musiała jeszcze poczekać.
Życząc Wiśni miłej i upojnej nocy spędzonej z jego ukochanym przyjacielem, zielono listną roślinką, bliżej nieokreślonego gatunku o zacnej nazwie Lipusia, stanęłam przed drzwiami swojego pokoju i czekałam aż wałęsający się po korytarzu siatkarze zbiorą niezły opieprz od rozwścieczonego nadal Brązowego Lisa.
- karwa jelonek! - łooo Andrea ciśnie po polsku, miło - Spać! because jak tomorrow you przegrać, nie zabiorę you for any turniej, kapować?
Nasi reprezentanci przełknęli ślinę i biorąc do serca słowa swojego mentora pozamykali się szczelnie w swoich pokojach. Z łomoczącym sercem uśmiechnęłam się do Anastasiego najszerzej jak potrafiłam, po czym jak najszybciej to się tylko dała zamknęłam za sobą drzwi.
- Żygadło do siebie! - wskazałam ręką na wyjście.
- a nie mogę dzisiaj tutaj ?
- a nie możesz - pokazałam mu język, i niemal wypchnęłam z pokoju - śpij dobrze - pocałowałam go w policzek i przekręciłam klucz w drzwiach.
Zmęczona wrażeniami z dzisiejszego wieczora, marzyłam tylko o położeniu się w łóżku i zaśnięciu. Jednakże, nie było mi to dane, bo naszemu kochanemu Misiaczkowi o prześlicznej dzikowatej mordce zachciało się sesji z psychologiem.
- bo Magdaaaaa, ja tak bardzo tęsknie za Zbysiem - wgramolił mi się na posłanie, po czym opierając głowę o moje ramie zaczął... płakać.
Czaicie? Michał Kubiak wypłakuje się w moją piżame! Oł Maaaj Gasz, nasz reprezentacja jest dziwna. 

6 komentarzy:

  1. Można prosić więcej Łukasza i ich miłych czułości? :) Chociaż z rozdział, dwa.. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Oł Maaj Gasz :-D Znowu śpiewam " Rudy się żeni" ;-) A jednak się nie żeni ;-) Rozdział baaaardzo fajny ;-) Dawno nic o Rudej Kreaturze nic nie było :-D - Nie, nie nie chodzi o Kojota i o Pume ;-)
    .
    PS. Czytałam Twojego nowego bloga DZIĘKI SPALE SĄ MEDALE i niestety nie mogę z anonimka skomentować więc napisze tu. Baaaardzo mi się podoba chociaż nie lubię czytać opowiadań o rudych :-D
    To wszystko co mam do przekazania ;-)
    Ciao! Czekam na kolejny :-P
    Marta♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Płaczączy Michał musi być naprawdę uroczym widoczkiem :) DOdawaj szybko następny rozdział, bo nie mogę się już doczekać :)

    Pozdrawiam, no_princess

    OdpowiedzUsuń
  4. hahhahaaha, dziewczyno! uwielbiam to twoje opowiadanie! proszę, pisz je jak najdłużej!!! <3 nie mogę doczekać się następnego. pozdrawiam. :3

    OdpowiedzUsuń
  5. nie wierzę , że tu jestem i w jedną noc przczytałam wszytskie wpisy o.O This is zajebiste <3 :D

    OdpowiedzUsuń