Czekając na to aż Misiek choć trochę się uspokoi wymyślałam jak mam pocieszyć biednego Michasia.
- no ale co ja mam zrobić ? - bezradnie rozłożyłam ręce przez co kubiakowa głowa zsunęła się z mojego ramienia lądując na moich kolanach.
- może z nim pogadaj - zaproponował wycierając nos w moje spodenki.
- za swoje winy trzeba ponieść karę - błysnęłam filozoficzną myślą, na co Dziku tylko parsknął śmiechem - a teraz Michasiu zmykaj na swoje łóżko i idziemy spać.
- Michaś... Zibi tak zawsze do mnie mówił - jęknął i znów cały pokój wypełniło jego szlochanie.
Zapowiada się bardzo ciężka noc...
Około pierwszej w nocy Michał uspokoił się i oddał duszę Morfeuszowi. Jednakże to nie pozwoliło mi spokojnie usnąć, gdyż Kubiak pogrążony był w marzeniach o kontynuowaniu przyjaźni ze Zbyszkiem, systematycznie powtarzał jego imię. Wkurzona wstałam ze swojego posłania i zabierając poduszkę udałam się pod drzwi łukaszowego pokoju. Stanowczo wolę znosić ciche pochrapywanie Igły niż pomruki Dzika. Modląc się o to by chłopaki nie zamknęli przed zaśnięciem drzwi nacisnęłam klamkę. Jakież było moje zaskoczenie, gdyż moje modły zostały wysłuchane i bez problemu dostałam się do środka. Potykając się po drodze o rozrzucone po podłodze rzeczy chłopaków dotarłam do łóżka Łukasza. Jeśli mój lot, po zahaczeniu o kant szafki w ogóle można nazwać jakimkolwiek dotarciem. Zrobiłam przy tym tyle hałasu, że obudzenie któregokolwiek z siatkarzy było najłatwiejszą rzeczą pod słońcem. Jednakże, zarówno Żygadło jak i Ignaczak twardo stąpali po krainie Morfeusza i za ch.. Chiny ludowe nie chcieli powrócić do "żywych".
Potrząsnęłam delikatnie łukaszowym ramieniem, na co rozgrywający automatycznie przesunął się na drugi koniec łóżka robiąc przy tym trochę miejsca dla mnie. Rzuciłam poduszkę na prześcieradło i wyszarpując spod cielska Żygadło kołdrę usnęłam. Czułam jak w środku nocy Łukasz obejmuje mnie ręką, a jego oddech tak przyjaźnie drażnił mój kark.
Rano obudził mnie przeraźliwy krzyk, a raczej pisk zawieszony w powietrzu tuż nad moim uchem. Błyskawicznie otworzyłam oczy i ujrzałam nad sobą przerażoną twarz Łukasza. Wyglądał jakby co najmniej zobaczył ducha dawno zmarłej cioteczki.
- co.. co ty tutaj robisz ? - przetarł dłonią punkt na głowie, który to przed chwilą miał styczność z zawieszoną nad łóżkiem półką.
- przyszłam w nocy bo Misiek strasznie marudził - westchnęłam obracając się na lewy bok, tak że mogłam spojrzeć na Łukasza.
- i dopiero teraz mi o tym mówisz? - zmarszczył czoło i przysunął się j e s z e bliżej mnie. O ile bliżej w ogóle się da.
- tak, teraz - powiedziałam pewna siebie, zarzucając swoje ręce na jego szyję.
- nie ładnie tak panno Waroń - jego ręka szybko znalazła się pod moją koszulką.
Czując jego zimną dłoń dotykającą mojej skóry zaczęłam piszczeć. Na dodatek Łukasz wykorzystał mój słaby punkt i zaczał mnie łaskotać.
- co się tutaj, cholerka, dzieje ? - Ignaczak wyskoczył ze swojego łóżka i jednym susem podskoczył do naszego. Podparł boki rękami i złowrogim spojrzeniem chciał wywołać u nas jakiekolwiek wyrzuty sumienia.
Tak strasznie mi przkro, że obudziłam Krzysia... buahahahahaha, taki mały żart.
Nie zważając na jęki i zażalenia Igły, Łukasz jak gdyby nigdy nic, zaczął całować mnie po szyi.
- moglibyście chociaż nie przy mnie - mruknął libero zakrywając oczy dłońmi.
- to weź wyjdź - zaśmiałam się wskazując ręką na drzwi.
- pójdę sobie do łazienki - wyciągnął na wierzch swój ozor i obracając się na pięcie zniknął w hotelowej łazience.
Po chwili dało się słyszeć szum wody lecącej w kabinie prysznicowej.
- mamy jakieś piętnaście minut - rozgrywający ocenił sytuację, a grzeszne myśli za pewne chodziły mu już po głowie.
"Zawiesił" swoje ciało nad moim. Oddechem błądząc po mojej twarzy połączył nasze usta.
- wreszcie Cię znalazłem ! - krzyknął uradowany Kubiak, przekraczając próg pokoju.
- zamknij drzwi - jęknęłam.
Dziku posłusznie wykonał moja prośbę po czym usiadł na krzysiowym łóżku, brudząc butami prześcieradło i zaczął wybierać swoje okulary w krzysiową pościel.
- zamknij te drzwi jeszcze raz, ale od tej drugiej strony - Łukasz rzucił w niego poduszką, która później straciła z szafki nocnej krzysiową lampkę.
Ten nasz Krzysiu ma dzisiaj chyba pecha. Żeby tylko piłki w czasie meczu odbijał i ataki Finów bronił.
- Ja nie chce nic mówić, ale zaraz mamy być na śniadaniu, więc czułości zostawcie sobie na wieczór - Michał puścił w naszą stronę oczko i podniósł swoje dzikowate cztery litery z materaca.
Z niemałymi trudnościami wyswobodziłam się z zawiłego uścisku Łukasza i razem z Kubiakiem opuściłam pokój. Ku naszemu nieszczęściu natchnęliśmy się na Bartmana, który widząc swoje (nie)przyjaciela zmierzył go wzrokiem i tak po prostu prychnął na niego z pogardą. I pomyśleć, że to wszystko przez głupi telefon. Co ta cywilizacja robi z ludźmi. Zbyszek poczekał aż.. chyba nie przejdzie mi to przez klawiaturę.. aż Konstancja zamknie pokój i odbierając od niej klucz z pogardą w oczach ruszyli w stronę windy.
- trzymasz się jakoś? - zagadnęłam Michała lekko szturchając jego ramie.
- Ja go chyba straciłem.. tak na dobre - usiadł na łóżku i schował swoją twarz w dłoniach.
- jeszcze się wszystko ułoży - klepnęłam go w ramie i zabierając czyste ubrania zniknęłam w łazience.
- łatwo Ci mówić - westchnął i chyba znowu się rozpłakał.
Przebrałam się i wróciłam do głównej części pokoju, gdzie czekał już Łukasz. W trójkę zeszliśmy na stołówkę, w której urzędował już Bartman i jego nowa koleżanka.
czy tylko mi się wydaje, że ten rozdział jest dłuższy niż poprzednie ? :D
Weekend deszczowy dobiega końca, a jeszcze rozprawkę trzeba napisać. Ja się pytam : po co ? Jak nawet na egzaminie tego ciulstwa nie było, to po co pisać po egzaminie kolejne wypracowania?
Ale naszej polonistce nie przemówisz do rozumu, oj nie.
Zły Zbysław, oj zły... Żeby się na Misia gniewać o głupi telefon?! Mówiłam ci już, że uwielbiam tego bloga? :)
OdpowiedzUsuńdzięki :)
UsuńJak dla mnie, to mogą być jak najdłuższe te rozdziały :) Świetnie piszesz.
OdpowiedzUsuńTy marudzisz, że musisz rozprawkę napisać. Ja muszę napisać prezentację na 15 minut + przygotować się do pytań odnoszących się do mojej pracy i tematu z nią związanym... Także tego...
Pozdrawiam i zapraszam do siebie: http://nawiedzona-deskorolka.blogspot.com/
no_princess ;D
musicie pisać dlatego, że na egzaminie nie było możliwości poćwiczenia rozprawki :D hahaahha
OdpowiedzUsuńRozdział dłuży niż poprzednie, zgadzam się. A mógłby być dłuższy, o wiele, wiele dłuższy, bo aż mi się taki śni *.* Tak więc myślę, że doczekam się kiedyś takiego pięknego momentu, gdzie twój rozdział będzie wynosił 141694702429 stron w Wordzie. :D No kiedy ona z Łukaszem zostaną wreszcie sami, bo aż mi się marzy normalnie :3 Misiek mnie powala, zupełnie tak samo jak Zbyszek.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział i pozdrawiam :*
Ehh... przeżywam strasznie ,,długi'' weekend, który był dla mnie stanowczo za krótki, a to przeżywanie umilił mi właśnie twój rozdział, przy którym zaczęłam się śmiać, bo przy rozdziale w poprzednim blogu jaki czytałam - płakałam jak bóbr. Ale OK.
W miarę możliwości, gdybyś kiedyś odnalazła krztynę czasu, zapraszam: http://grasz-wygrywasz.blogspot.com/
http://time-forlove.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na nowość !
twoje opowiadanie jest idealna odskocznią od matur :)
OdpowiedzUsuń