Powiem wam, że nawet uklęknął, ale tylko po to aby zawiązać piękną kokardkę z sznurówki swojego prawego adidasa. Siedzimy tak i siedzimy. Wtuleni w siebie. Wdychamy kanadyjskie powietrze, a łagodny powiew wiatru rozwiewa nasze włosy. Wyszło jak w kiczowatym romansie, prawda? No ale cóż wracajmy do zakochanych.
Łukasz tak przyjemnie mruczy mi do ucha, że aż ciarki przeszły mi całe ciało.
- cicho. Słyszysz ? - przyłożyłam mu palcem do ust, gdyż doszedł do mnie cieńki, cichy głosik, coś jakby Konstancja przeprowadzała rozmowę telefoniczną.
Obróciłam się i bingo! Nieopodal naszej ławeczki stała Kostka. Jej rude kudły fruwały na wietrze na wszystkie strony świata.
Żeby nie było, że podsłuchiwałam, ale doszedł do mnie fragment jej rozmowy. Zacytować? Już się robi.
"Koffana ten pomysł z telefonem był przezajebiaszczy - i tu nastąpił półminutowy rechot, to jest śmiech - teraz Zbysiu Pysiu będzie tylko mój"
- Zbysiu Pysiu ? - zaśmiał się Żygadło.
- przymknij się, bo nie słysze - a i ja wcale nie podsłuchiwałam.
- zmuś mnie - oznajmił i zaczął gadać jak opętany.
Bez wahania przyłożyłam swoje wargi do jego.
- może być ? - spojrzałam w jego oczy i kurde nie mogłam się oderwać. Chłopie, co ty ze mną robisz?
- nie, jeszcze nie - odparł, po czym jednym zdecydowanym ruchem przesadził mnie z kawałka pomalowanego drewna na swoje kolana. Co z tego, że usta miałam zajętę jak uszy wolne. I wcale nie podsłuchuje!
"Mów do mnie pani Bartman - hahaha, twoje niedoczekanie rudzielcu - oj uwierz mi Zbychiał już nigdy nie wróci. Teraz czas na Zbychstancje"
No nie, jebłam i nie wstałam. Zbychstancja? Serio? Pociągnęłam Łukasza za rękę i w zawrotym tempie dotarliśmy do hotelu. Teraz tylko windą na nasze piętro i misja odnaleźć Miśka. Udało mi się za pierwszym razem. Siedział z resztą ekipy (wyłączając Zbyszka) w naszym pokoju.
- witamy państwa Żygadło ! - wydarł się Kurek gdy tylko przekroczyliśmy próg kwatery.
- pokaż pierścionek! - pisnął Ignaczak i dopadł mojej dłoni - nie ma pierścionka! Gdzie jest pierścionek?
Libero padł na kolana przed rozgrywającym i pogrążając się w rozpaczy ciągle powtarzał to jedno pytanie.
- jaki pierścionek? O co wam chodzi? - Ziomek pomógł Krzyśkowi wstać.
- no nie byłeś się oświadczyć? - Nowakowski uniósł brwi do góry. Aww, słodko wygląda gdy robi taką minę.
- nie? - i mamy Mistrza seksownego podnoszenia brwi. A został nim... Łukasz Żygadło. Co było pewne i oczywiste, jak brązowe włosy naszego trenera.
Po całym pomieszczeniu rozniósł się jęk zawiedzenia. Zamiast uśmiechów na twarzach siatkarzy pojawiły pre podkówki. A wy, mendy jedne! Chcieliście mnie już wydać za mąż! Buahahaha, macie wała moje kochane czekoladki, słoneczka i ptysie!
Następnym punktem naszego niezapowiedzianego spotkania była moja opowieść o (wcale nie podsłuchanej) rozmowie Konstancji.
- no to podsłuchiwanie można Ci wybaczyć. Zrobiłaś to w słusznej sprawie - usprawiedliwił mnie Guma.
- tym razem nie pójdziesz do piekła - pokrzepił mnie Nowakowski.
- Ja wiedziałem, że z tą Konstancją jest coś nie tak - Winiar przybrał minę myśliciela. Ludziska trzeba to uwiecznić, ale Ignaczak jak na złość nie zabrał z pokoju kamery.
- no wiecie.. Rudym nie wolno ufać - Zatorski podzielił się z nami swoją złotą myślą, po czym nie wiele mówiąc jak gazela wykopytkował z pokoju, a tuż za nim jako lwy wylecieli nasi reprezentacyjni rudowłosi.
- ach to polowanie - Wiśniewski chyba czyta mi w myślach. Oj nie dobrze, nie dobrze.
- umiecie czytać w myślach ? - wypaliłam nieoczekiwanie czym totalnie zbiłam z tropu Możdżonka, który właśnie układał sobie jakąś super przemowę, której oczywiście wszyscy by z radością wysłuchali. A taki joke na dobry wieczór.
- Ja umiem ! - Igła zgłosił się podnosząc rękę do góry. Panie Boże, co oni ćpali? - na przykład Ziomek ciągle rozkminia o co chodziło z tymi oświadczynami - bingo, Żygadło skłonił głową na znak potwierdzenia słów libero - Winiarski układa choreografię do popularnej piosenki disco polo, wszyscy wiedzą o jaką chodzi, więc nie zrobię reklamy zespołowi Weekend. Następnie może Kubi. Nasza Kruszyna właśnie obmyśla plan zemsty na Kostce. Rucy myśli czy przypadkiem nie udać się na operacje plastyczną nosa. Pit właśnie próbuje wymyślić nazwę na facebookowego fan page, bo chce jak Kłos i Wrona wyrywać laski. A ty moja droga Madziuchno, właśnie starasz się rozkminić skąd ja to wszystko wiem. I dziękuje. Krzysiu Mistrz!
Bingo, bingo, bingo ! Kurde blaszka jak on to zrobił?! Przepraszam Cię, Boże, że zwątpiłam w talent naszych chłopaków.
- Krzychu, a tor lotu piłki też możesz przewidzieć? - zaśmiał się Kurek.
- Brachu, a jakbym nie umiał to jakbym tak świetnie dogrywał piłki do Ziomka? - joł mada faka w wykonaniu Krzyśka + bezcenne. Aż kurde żałuję, pierwszy raz żałuje, że Igła nie wziął kamery.
- Zatorski! - krzyknął wbiegający do pokoju Jarosz.
- pff. Zati wcale nie jest lepszy ode mnie - Krzychu strzeliła focha forever.
- Zati się gdzieś schował. Pacan myśli, że bawimy się w chowanego - wydyszał zmęczony Guma. Brak kondycji panowie, brak kondycji.
Łukasz tak przyjemnie mruczy mi do ucha, że aż ciarki przeszły mi całe ciało.
- cicho. Słyszysz ? - przyłożyłam mu palcem do ust, gdyż doszedł do mnie cieńki, cichy głosik, coś jakby Konstancja przeprowadzała rozmowę telefoniczną.
Obróciłam się i bingo! Nieopodal naszej ławeczki stała Kostka. Jej rude kudły fruwały na wietrze na wszystkie strony świata.
Żeby nie było, że podsłuchiwałam, ale doszedł do mnie fragment jej rozmowy. Zacytować? Już się robi.
"Koffana ten pomysł z telefonem był przezajebiaszczy - i tu nastąpił półminutowy rechot, to jest śmiech - teraz Zbysiu Pysiu będzie tylko mój"
- Zbysiu Pysiu ? - zaśmiał się Żygadło.
- przymknij się, bo nie słysze - a i ja wcale nie podsłuchiwałam.
- zmuś mnie - oznajmił i zaczął gadać jak opętany.
Bez wahania przyłożyłam swoje wargi do jego.
- może być ? - spojrzałam w jego oczy i kurde nie mogłam się oderwać. Chłopie, co ty ze mną robisz?
- nie, jeszcze nie - odparł, po czym jednym zdecydowanym ruchem przesadził mnie z kawałka pomalowanego drewna na swoje kolana. Co z tego, że usta miałam zajętę jak uszy wolne. I wcale nie podsłuchuje!
"Mów do mnie pani Bartman - hahaha, twoje niedoczekanie rudzielcu - oj uwierz mi Zbychiał już nigdy nie wróci. Teraz czas na Zbychstancje"
No nie, jebłam i nie wstałam. Zbychstancja? Serio? Pociągnęłam Łukasza za rękę i w zawrotym tempie dotarliśmy do hotelu. Teraz tylko windą na nasze piętro i misja odnaleźć Miśka. Udało mi się za pierwszym razem. Siedział z resztą ekipy (wyłączając Zbyszka) w naszym pokoju.
- witamy państwa Żygadło ! - wydarł się Kurek gdy tylko przekroczyliśmy próg kwatery.
- pokaż pierścionek! - pisnął Ignaczak i dopadł mojej dłoni - nie ma pierścionka! Gdzie jest pierścionek?
Libero padł na kolana przed rozgrywającym i pogrążając się w rozpaczy ciągle powtarzał to jedno pytanie.
- jaki pierścionek? O co wam chodzi? - Ziomek pomógł Krzyśkowi wstać.
- no nie byłeś się oświadczyć? - Nowakowski uniósł brwi do góry. Aww, słodko wygląda gdy robi taką minę.
- nie? - i mamy Mistrza seksownego podnoszenia brwi. A został nim... Łukasz Żygadło. Co było pewne i oczywiste, jak brązowe włosy naszego trenera.
Po całym pomieszczeniu rozniósł się jęk zawiedzenia. Zamiast uśmiechów na twarzach siatkarzy pojawiły pre podkówki. A wy, mendy jedne! Chcieliście mnie już wydać za mąż! Buahahaha, macie wała moje kochane czekoladki, słoneczka i ptysie!
Następnym punktem naszego niezapowiedzianego spotkania była moja opowieść o (wcale nie podsłuchanej) rozmowie Konstancji.
- no to podsłuchiwanie można Ci wybaczyć. Zrobiłaś to w słusznej sprawie - usprawiedliwił mnie Guma.
- tym razem nie pójdziesz do piekła - pokrzepił mnie Nowakowski.
- Ja wiedziałem, że z tą Konstancją jest coś nie tak - Winiar przybrał minę myśliciela. Ludziska trzeba to uwiecznić, ale Ignaczak jak na złość nie zabrał z pokoju kamery.
- no wiecie.. Rudym nie wolno ufać - Zatorski podzielił się z nami swoją złotą myślą, po czym nie wiele mówiąc jak gazela wykopytkował z pokoju, a tuż za nim jako lwy wylecieli nasi reprezentacyjni rudowłosi.
- ach to polowanie - Wiśniewski chyba czyta mi w myślach. Oj nie dobrze, nie dobrze.
- umiecie czytać w myślach ? - wypaliłam nieoczekiwanie czym totalnie zbiłam z tropu Możdżonka, który właśnie układał sobie jakąś super przemowę, której oczywiście wszyscy by z radością wysłuchali. A taki joke na dobry wieczór.
- Ja umiem ! - Igła zgłosił się podnosząc rękę do góry. Panie Boże, co oni ćpali? - na przykład Ziomek ciągle rozkminia o co chodziło z tymi oświadczynami - bingo, Żygadło skłonił głową na znak potwierdzenia słów libero - Winiarski układa choreografię do popularnej piosenki disco polo, wszyscy wiedzą o jaką chodzi, więc nie zrobię reklamy zespołowi Weekend. Następnie może Kubi. Nasza Kruszyna właśnie obmyśla plan zemsty na Kostce. Rucy myśli czy przypadkiem nie udać się na operacje plastyczną nosa. Pit właśnie próbuje wymyślić nazwę na facebookowego fan page, bo chce jak Kłos i Wrona wyrywać laski. A ty moja droga Madziuchno, właśnie starasz się rozkminić skąd ja to wszystko wiem. I dziękuje. Krzysiu Mistrz!
Bingo, bingo, bingo ! Kurde blaszka jak on to zrobił?! Przepraszam Cię, Boże, że zwątpiłam w talent naszych chłopaków.
- Krzychu, a tor lotu piłki też możesz przewidzieć? - zaśmiał się Kurek.
- Brachu, a jakbym nie umiał to jakbym tak świetnie dogrywał piłki do Ziomka? - joł mada faka w wykonaniu Krzyśka + bezcenne. Aż kurde żałuję, pierwszy raz żałuje, że Igła nie wziął kamery.
- Zatorski! - krzyknął wbiegający do pokoju Jarosz.
- pff. Zati wcale nie jest lepszy ode mnie - Krzychu strzeliła focha forever.
- Zati się gdzieś schował. Pacan myśli, że bawimy się w chowanego - wydyszał zmęczony Guma. Brak kondycji panowie, brak kondycji.