sobota, 9 lutego 2013

ROZDZIAŁ 51.

- niebieskooki przystojniak do psycholożki, odbiór.
- tu psycholożka, odbiór.
- Srebrny Lis w polu mojego widzenia, możemy zaczynać, odbiór.
- jakby coś się zmieniło, daj znać. Zaczynamy operację "zapomniana młodość", bez odbioru.
Rozłączyłam się i niczym ninja wślizgnęłam się do pokoju trenerów. Jak rasowy przestępca skradałam się w stronę łazienki. Szybko podmieniłam buteleczki i równie szybko jak znalazłam się na zakazanym terenie, uciekłam z niego.
- tu psycholożka, część pierwsza zakończona, bez odbioru - powiedziałam do telefonu i znów zakończyłam połączenie.
Windą zjechałam na dół i weszłam do restauracji. Wzrok wszystkich siatkarzy skierowany na moją zacną osobę nie wróżył nic dobrego. Usiadłam sobie na moim tradycyjnym miejscu między Łukaszem, a Piotrkiem.
- co się tak na mnie patrzycie? Brudna jestem czy co ? - zaczęłam nerwowo ocierać swoją twarz i otrzepywać niewidzialny kurz z ubrania.
- po prostu zastanawiamy się co wy knujecie. To znaczy psycholożka i niebieskooki przystojniak - zadrwił Kurek
- bądźcie cierpliwi - westchnął Winiar
-  ciekawość to pierwszy stopień do piekła - uzupełniłam wypowiedź przyjmującego i zaczęłam kęs za kęsem zjadać porcję mojego omleta.
Zaraz po śniadaniu chłopaki poszli po swoje torby treningowe do pokoi. Ja wygodnie rozłożyłam się na swoim łóżku i zamierzałam cały dzień poleniuchować.
- a moja pani psycholog to na trening się nie wybiera ? - mój harmonijny spokój zakłócił nie kto inny jak mister Żygadło.
- nie.. po co mam się z wami tłuc autobusem i wysłuchiwać waszych jęków jak mogę w ciszy poczytać książkę - ach, tak moje mocne argumenty i tak trafił szlag, bo Łukasz siłą wyciągnął mnie z pokoju.
Zbiegliśmy schodami na dół, bo byliśmy już nieźle spóźnieni. Ale i tak ostatni na parter dotoczył się Igła, gdyż musiał poczekać, aż mu się baterię naładują.
Zajęliśmy nasze tradycyjne miejsca i ruszyliśmy na halę. Oczywiście Krzychu, jak to Krzychu zaczął dokumentować naszą podróż, na co kilku chłopaków i opracowywało jak pozbyć się iglastej kamery. W sumie to ja też z chęcią wyrzuciłabym to cholerstwo przez okno! Gdyby tylko w naszym Poldku były okna...
- dlaczego wy tak bardzo nie lubicie gdy nagrywam ? - chlipnął Igła i rozsiadł się na "tyle"
- bo to jest męczące, a ja jestem nie uczesany - Bartman oznajmił tonem podobnym do "no hellooł"
- wy na prawdę nie rozumiecie mojej wizji twórczej - narzekał libero
- następnym razem przygotuj nam jakieś scenariusze - westchnął Możdżon - wtedy wszyscy zrozumiemy twoją wizje twórczą.
Ignaczak pokiwał tylko na wszystkie strony swoją łepetyną i marudząc coś pod nosem zajął się słuchaniem jakiejś piosenki.
Po dwudziestu minutach dotarliśmy do torońskiej hali. Chłopaki udali się do szatni, a ja na salę. Gdy tylko nasi Złotosińscy wrócili zwarci i gotowi na megahipersuper wycisk Andrea ponarzekał trochę na naszego najgroźniejszego przeciwnika fazy grupowej, a mianowicie zawsze nocny postrach wszystkich siatkarzy - legendarną Brazylię. Bąknął coś o Finlandczykach i Kanadyjczykach i wysłał siatkarzy na taflę boiska w celu  rozgrzania się. Czasem się zastanawiam, czy od ciągłego biegania w kółko nie kręci im się w głowach... Pomachali swoimi długimi rękami w każdą możliwą stronę, a potem poćwiczyli stałe zagrania. Chcieli zagrać jeszcze mecz, ale ich dwie godziny właśnie dobiegały ku końcowi i Brazylijczycy powoli zaczynali schodzić się na salę.
- Witam Cię... - usłyszałam nad swoim uchem seksowny głos Vissotto
- Magda, mam na imię Magda - szybko zorientowałam się, że nie pamięta mojego imienia.
- skąd wiedziałaś ? - usiadł na krzesełku obok mnie
- kobieca intuicja - westchnęłam
- wiesz, mam taką jedną wadę.. słabość do imion z innych krajów - wyznał
- miło że umiesz przyznawać się do swoich słabości - klepnęłam go w ramię - wybacz ale muszę spadać, bo autobus mnie odjedzie
- przecież możesz zabrać się później z nami. Mieszkamy w tym samym hotelu
- a czy przypadkiem trener nie zabronił wam spoufalania się z wrogiem ?  - zaśmiałam się i podążyłam za wychodzącymi z sali reprezentantami naszego kraju. - faceci do dupki - syknęłam
- ej, ja też ? - Łukasz zrobił minę słodkiego psiaka
- nie ty nie.. chyba, a zresztą, wszystko jest możliwe - machnęłam ręką i wymijając ich weszłam sobie do przypisanej chłopakom szatni. Zlokalizowałam szafkę Żygadło, co wcale nie było takie łatwe, bo inteligenty Kubiak kupił sobie identyczną torbę treningową jak rozgrywający. Wyjęłam sobie batonika i butelkę wody. Tak, dobrze myślicie, te słodkości nie były moje tylko łukaszowe. Ale co jego to i moje, prawda?
- Madziu, ale wiesz, że to jest batonik Dzika ? - Ziomek stanął za mną i wskazał swoją torbę w drugiej części szatni
- o kurwaa - jęknęłam
- jak ładna to pozdrów - wyszczerzył się Zbyszek
- może nie zauważyły - modliłam się. Chowając pozostałości batonika do tylnej kieszeni moich spodni wyszłam z szatni i dopiero gdy upewniłam się, że nikt mnie nie widzi dokończyłam jedzenie czekoladowego przysmaku. Popiłam go niegazowaną wodą, po czym z prędkością światła wyrzuciłam plastikową butelkę do kosza, gdyż drzwi naszej szatni się otworzyły.
- zauważył  ? -szepnęłam do  Łukasz idąc do autokaru
- tak, ale wcisnęliśmy mi kit, że przed treningiem to zjadł. Uwierzył.
Odetchnęłam z ulgą.
- następnym razem podpisz swoją torbę - mruknęłam
- albo ty najpierw się spytaj a potem rób - pokazał mi język, po czym pocałował w policzek.
Dojechaliśmy do hotelu, gdzie wszyscy zgodnie porozchodzili się do pokoi. Odświeżyłam się i zeszłam na obiad. Już myślałam, że będę ostatnia, ale jak zwykle Krzysiek grzebie się ze wszystkim jak mucha w smole.
- nigdy nie zgadniecie gdzie idziemy po obiedzie ! - wybuchnął entuzjazmem nasz prywatny reżyser
- och, Krzysztofie spraw aby żarówki oświecenia zapaliły się nad naszymi głowami. Mistrzu nasz - wszyscy popatrzyli na Jarosza z miną typu "What the fuck?" połączoną z "Are you fucking kidding me?", czyli podsumowując dobrze, że was przy tym nie było
- nie powiem wam to ma być niespodzianka - zapierał się Ignaczak
- jak nie chcesz to nie mów - Kurek wzruszył ramionami
- no dobra jak już tak nalegacie to wam powiem !


4 komentarze:

  1. Kolejny,świetny rozdział ;p Zapraszam
    http://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. - o kurwaa - jęknęłam
    - jak ładna to pozdrów - wyszczerzył się Zbyszek
    Świetny moment tak jak i rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  3. jadą pewnie do Konsula, żeby Winiar mógł dać koncert :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wierze dotarłam do końca :D Wystarczyły tylko 3 godziny ;) czekam na dalsze części :)

    OdpowiedzUsuń