Obudził mnie zapach świeżo zaparzonej kawy. Otwarłam oczy. Nade mną stał Łukasz z filiżanką gorącego napoju.
- skąd się tutaj wziąłeś ? - zapytałam robiąc mu miejsce na łóżku
- pozwoliłem sobie wziąć wczoraj zapasowe klucze - uśmiechnął się i pocałował w policzek
- debil - odłożyłam filiżankę i usiadłam na nim okrakiem - jestem już gotowa - wyszeptałam.
Nachyliłam się nad nim i namiętnie go pocałowałam. Odwzajemnił pocałunek.Po chwili znajdowałam się pod nim.
- tak długo na to czekałem - wyszeptał i zaczął całować moją szyję.
po chwili byłam już bez koszulki on również. Całował mnie i błądził językiem po moim ciele. Przyprawiało mnie to o dreszcze. pozbył się moich szortów, a ja zręcznie ściągnęłam z niego spodnie. Uniosłam się ku górze nie przestając go całować. Pozbyliśmy się jego bokserek. Położył mnie na łóżku i zaczął pieścić moje ciało. Mój organizm wypełniło podniecenie. Chciałam go tu i teraz. Wiedziałam, że on też tego chce. Nasz ciała połączyły się w jedno. Wydawałam z siebie ciche jęki. Było mi naprawdę dobrze. Łukasz nie przestawał mnie całować. Nigdy nie czułam czegoś takiego jak w tej chwili. Jego ruchy były stanowcze, ale zarazem takie delikatne. Opadliśmy zmęczeni na łóżko.
- dziękuje - wyszeptał
- kocham cię - oparłam głowę o jego nagi tors
- Ja ciebie też - musnął swoimi wargami moje włosy - nawet nie wiesz jak bardzo.
Uśmiechnęłam się i zamknęłam oczy. chciałam aby ta chwilą trwała wiecznie. Cholernie bardzo mi na nim zależy. A dzisiejszy poranek uświadomił mi to jeszcze bardziej. Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk dzwonka do drzwi. Nałożyłam na moje nagie ciało szlafrok i poszłam otworzyć drzwi. Przez wizjer ujrzałam twarz Aśki. Nie była zbyt szczęśliwa. Szybko wpuściłam przyjaciółkę do środka i usiadłam razem z nią na kanapie.
- chcesz kawy?
- nie dzięki. Nie trzeba - odparła sucho
- co się stało ? - spytałam pełna niepokoju
- Bartek mnie wczoraj odwiedził. Postanowiliśmy zostać jedynie przyjaciółmi. On i tak wyjeżdża do Moskwy, a ja nie potrafiłabym być z nim na odległość. Na pewno nie teraz. Nie po tym co przeżyłam.
Przytuliłam mocno przyjaciółkę.
- pamiętaj że zawsze będę przy tobie.
- nie wiedziałam, że jest u Ciebie Łukasz - wyszeptała widząc w drzwiach sypialni Żygadło - może ja nie będę przeszkadzać. pójdę już.
- nie przeszkadzasz. Może zjesz z nami śniadanie ? - zaproponował siatkarz.
- nie, naprawdę już pójdę. Do zobaczenia jutro na treningu.
Pożegnałam się z Aśką i szybko weszłam do sypialni aby się ubrać. postawiłam na dżinsy i szeroki męski T-shirt z nadrukiem. Związałam włosy i poszłam do kuchni, gdzie Łukasz próbował przygotować śniadanie.
- co dzisiaj jemy ? - zapytałam nie mogąc powstrzymać się od śmiechu.
- to miały być naleśniki - westchnął
- siadaj. Ja dokończę.
Łukasz usiadł na przeciwko mnie dobitnie mi się przyglądając. Umoczyłam rękę w torebce z mąką i sypnęłam ją na twarz siatkarza.
- o nie tak się bawić nie będziemy - krzyknął i wysypał na mnie całą zawartość torebki. Sięgnęłam do szafki po następną. Teraz to Ziomek był cały w mące. Wyglądaliśmy na prawdę przekomicznie. "Białe" włosy i ubrania. Kazałam mu posprzątać po tej naszej zabawie, a sama udałam się do łazienki. Dokładnie zmyłam z siebie tony białego proszku. Nałożyłam na siebie koszulkę i dżinsy, po czym wróciłam do kuchni. Muszę przyznać, że z Łukasz to kucharz może marny, za to sprzątaczka doskonała. Kuchnia aż lśniła czystością. W kuchennych blatach można było się przeglądać. Uśmiechnęłam się do siatkarza, który szybko zniknął za drzwiami łazienki. Dokończyłam te nasze nieszczęsne naleśniki.
- słońce, masz plaster ?
- a co się stało ? - stanęła w progu łazienki z całą apteczką. Żygadło podstawił mi swojego palca pod nos. Krwawił. A krew tak cennego siatkarza nie może się tak marnować. Szybko owinęłam go plastrem, ponieważ nasz "odważny" Ziomek nie chciał wody utlenionej, gdyż według niego było mu to nie potrzebne, a według mnie po prostu bał się, że będzie szczypać. Ach, te dzieciaki.
- co zrobiłeś ? - spytałam kończąc moją pracę pielęgniarki.
- twoja golarka leżała na umywalce i tak jakby trochę o nią zahaczyłem.
- debil - westchnęłam i udałam się w stronę kuchni
- że co ? powtórz to ! - złapał mnie w pasie i obrócił w swoją stronę
- debil - wystawiłam w jego stronę język.
- jesteś tego pewna ? - zaczął delikatnie całować moją szyję.
- jestem. - wyrwałam się z jego uścisku i udałam się w dalszą drogę do kuchni.
Szybko pochłonęliśmy naleśniki. Do późnego wieczora oglądaliśmy telewizję, filmy, seriale, wiadomości, teleturnieje... Czasem przeraża mnie "ogrom" wiedzy ludzi uczestniczących w tych wszystkich teleturniejach. Około 22 pożegnałam się z Łukaszem, który zadeklarował, że jutro też rano wpadnie. Wykąpałam się i szybko odpłynęłam w krainę marzeń.
__________________________________________
Przepraszam, ale jakimś bliżej nieoznaczonym sposobem rozdział 21 zniknął. I musiałam go napisać jeszcze raz. Starałam się aby jak najmniej odbiegał od wcześniejszego.
3majcie się ;*