środa, 14 listopada 2012

ROZDZIAŁ 19

Ruszyłam w stronę szatani chłopaków. Gwałtownie otworzyłam drzwi. Ma końcu pomieszczenia stał Bartek przebierający właśnie koszulkę.
- Kurek, idioto ! Zabiję Cię kiedyś ! - wrzasnęłam
- w tym świetle twoje włosy wyglądają strasznie rudo - powiedział dobitnie siatkarz przyglądając się mi. Łukasz stojący w drzwiach wybuchnął śmiechem. Po chwili do szatni wbiegł Igła.
- no to będzie walka. Ziomek dawaj popcorn - zaapelował Krzysiek i usiadł na ławce. W przeciągu trzydziestu sekund dołączyli do niego pozostali siatkarze.
- stawiam na Magdę - powiedział dumnie Piotrek - bo ona ma w pokoju deeelicjeee !
Na te słowa połowa naszej reprezentacji opuściła pomieszczenie i udała się najprawdopodobniej do mojego pokoju w poszukiwaniu ciastek. Kurka chyba obleciał strach, bo niepostrzeżenie wraz z resztą kolegów z drużyny chciał się wymknął. Moje bystre oko dostrzegło go, a moja ręka od razu zatrzymała.
- Bartuś, ale my chyba jeszcze nie skończyliśmy - uśmiechnęłam się do niego.
- ja nie mam zamiaru na to patrzeć - Łukasz wyszedł z szatni - poczekam na korytarzu.
Spojrzałam na Kurka moim najbardziej złośliwym, wściekłym i poważnym wzrokiem. Widziałam strach w jego oczach. No i o to mi chodziło. Bo przecież, gdzie ja drobna dziewczyna miałabym się bić z ponad 2 - metrowym olbrzymem. Nonsens.
- żeby mi się to już nigdy nie powtórzyło - poklepałam go po ramieniu i wyszłam. Zamykając drzwi wpadłam w objęcia rozgrywającego.
- tak szybko ? bez żadnych pisków i  krzyków ? i nawet krwi nie ma.. ee.. słabo - jęknął rozżalony Łukasz.
- jakbyś być dobrym chłopakiem to byś się za mną wstawił i może krew by była - zrobiłam minę typu "foch forever na 5 minut" obróciłam się na pięcie i udałam się w stronę sali. Na Żygadło nie trzeba było długo czekać. Chwilę później zostałam przyciśnięta do ściany.
- ale taki agresywny to być nie musisz - wystawiłam mu język i chciałam pójść dalej ale on zastawił mi drogę ucieczki swoją długą ręką.
- nie tak szybko skarbie - spojrzał mi prosto w oczy po czym namiętnie mnie pocałował.
- a wy znowu to samo. Muszę was non stop upominać. Jak dzieci, normalnie jak dzieci - wtrącił przechodzący obok Piter
- Nowakowskiemu to chyba trzeba znaleźć dziewczynę - pomyślałam na głos
- ale Aśkę zostaw dla mnie - wtrącił podchodzący ostrożnie w moją stronę Kurek.
- a nad tym to się muszę poważnie zastanowić - zrobiłam minę głębokiego myśliciela
- ej no, nie bądź taka - Bartek szturchnął mnie łokciem w bok.
- zastanowię się - chwyciłam Łukasz za rękę i poszliśmy do hotelu w nadziei złapania windy
- proszę was, tylko się znowu nie całujcie - ostrzegł nas Cichy, gdy tylko weszliśmy za nim.
- oczywiście - przytaknęłam i przytuliłam się do Łukasza.
- rzygam tęczą - stwierdził Nowakowski
- Piotruś a może ty dziewczyny potrzebujesz ? - spytałam z nutką ciekawości i ironii w głosie
- tego kwiatu to pół światu - zaśmiał się Żygadło - ale od mojej dziewczyny wara ! - mocniej mnie do siebie przytulił. Jestem chyba najszczęśliwszą dziewczyną na całym świecie.
Weszłam do pokoju i zmęczona opadłam bezwładnie na łóżko, zaraz za mną uczynił to również Łukasz.
- boże święty, ludzie drodzy, a co się tutaj stało?! - krzyknął Igła wchodząc do pokoju, jak to zwykł mieć przez drzwi balkonowe i bez pukania. Spojrzałam na podłogę, po której porozrzucane były moje ubrania. Wśród nich leżała kartka z napisem : "Gdzie są ciastka!?". Byłam przygotowana na wszystko z ich strony, no ale żeby zrobić mi bałagan !? Szczyt głupoty. Wyszłam na korytarz
- Bartman, Kubiak, Jarosz do mnie ! - krzyknęłam, a oni po chwili ze skruszonymi minami i głowami spuszczonymi w dół zajęli miejsca na moim łóżku. Stanęłam nad nimi jak surowa rodzicielka i groźnie groziłam im palcem.
- co to ma być ?! - wskazałam na leżące na podłodze ubrania.
- Piotrek powiedział, że masz ciastka, a my chcieliśmy trochę słodkiego - zaczął się tłumaczyć Dziku.
- nie łaska było iść do sklepu ? - spytałam zdenerwowana. Łukasz z Krzyśkiem prawie turlali się ze śmiechu.
- no przepraszamy - powiedzieli chórem
- wrócę za 10 minut i ma tu lśnić ! - zarządziłam i poszłam razem z Igłą i Ziomkiem do ich pokoju.
- stary jaką ty masz surową ta dziewczynę, współczuję Ci normalnie - rzucił Ignaczak gdy tylko weszliśmy do pomieszczenia
- i za to właśnie ją kocham. Wie czego chce - rozgrywający usiadł na swoim łóżku i przyciągnął mnie do siebie.
- ja to bym zwariował na twoim miejscu...
- no chyba z miłości - przerwał mu
- Krzysiu, a może ty zadzwoń do swojej żony. Kiedy ostatnio z nią rozmawiałeś ? - spytałam, na co on szybko zabrał telefon i wyszedł z pokoju.
- no to mamy jakąś godzinkę dla siebie - powiedział Łukasz, po czym namiętnie mnie pocałował
- za 15 minut wracam sprawdzić stan mojego pokoju, a po za tym na pół godziny jest kolacja -  wystawiłam mu język i wygodnie rozłożyłam się na jego łóżku.
- co ty widzisz w tym suficie ?
- nasza przyszłość - rzuciłam gdyż nic sensowniejszego nie przyszło mi do głowy
- i jak się prezentuje ?
- spójrz - uśmiechnęłam się i przyciągnęłam go do siebie. Położył głowę na moim brzuchu i zaczął się wpatrywać w biały sufit spalskiego ośrodka.
- ale będziemy mieć słodkie dzieci - powiedział z uśmiechem na twarzy
- najpierw ślub ! Spójrz w drugą stronę - przekręciłam jego głowę trochę bardziej w prawo.
- ach i ta noc poślubna - oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
- skończyliśmy - usłyszeliśmy głos zza ściany. Podniosłam go i ruszyłam do mojego pokoju.
Musze przyznać, że spisali się. Ubrania równiutko poukładane. Aż miło popatrzeć.
- bardzo ładnie chłopcy. W prezencie macie po batoniku - otworzyłam zamykaną na klucz półkę nocną i wyjęłam z niej 3 smakołyki, dla każdego po jednym.
- ale z nas debile - przyznał Jarosz
- no raczej panowie - powiedziałam i wygoniłam ich z pokoju.
Przebrałam się i zeszłam do stołówki, gdzie siedziała już cała polska reprezentacja. Zajęłam moje stałe miejsce obok Łukasza i przypatrywałam się stojącej na stole jajecznicy.
- co ty żałobę po kocie masz ? - spytał Nowakowski
- tak, Piotruś po twoim - powiedziałam całkiem poważnie i otarłam niewidzialną łzę
- moja Pusia nie żyje i nikt mi o tym nie powiedział !?
- twoja mama dzwoniła. Kazał mi to jak najładniej ująć w słowa - odrzekłam prawie wybuchając śmiechem
- wiecie, Pusia była naprawdę fajną kotką. Zawsze jak przyjeżdżałem do domu bawiłem się z nią - rozczulał się Piotrek
- Igła, bo Cichy zaraz pobiję Cię w żartach - wybuchnął śmiechem Winiarski
- no i wiecie Pusia zawsze kładła się mi na kolanach jak oglądałem telewizor - kontynuował swoje wspomnienia środkowy
- powiemy mu ?  - szepnął mi do ucha Łukasz
- jeszcze nie teraz. Chcę się trochę pośmiać
-i było jak w reklamie. Zawsze jak trząsłem pudełkiem z karmą przybiegała do mnie. Będzie mi jej brakować - po policzku siatkarza spłynęła pojedyncza łza. Dłużej nie mogliśmy powstrzymywać się od śmiechu. Piotrek patrzył na nas jak na kompletnych idiotów, a sam nie jest lepszy
- ja tu o poważnych rzeczach, a wy się śmiejecie - burknął niezadowolony
- Piotrek ja to mam taki pomysł - odezwał się Możdżonek - napisz cykl trenów ja temat tej swojej Pusi, może za parę lat będą omawiane w szkole
- Igła, radzę Ci coś wymyślić, bo jak na razie to Marcin i Piotrek są górą. Możesz jeszcze ich przegonić, bo Magdy to już nie dasz rady... tylko ona taka genialna mogła wpaść na taki pomysł - skomentował rozwój sytuacji Winiarski
- dziękuję, Michale. Zapamiętam to sobie - uśmiechnęłam się w jego stronę.
- mam do was prośbę. Przyjdziecie na pogrzeb Pusi ?
Teraz to po prostu cudem nie zeszliśmy na jakiś zawał lub się nie udusiliśmy. Śmialiśmy się dobre 15 minut. Tylko Nowakowskiemu nie było do śmiechu. Siedział przygnębiony i grzebał widelcem w swojej porcji jajecznicy
- może już mu powiemy, bo ja się zaraz zesikam - wydusił w przerwie na oddech Kurek
- oj Siurak, tobie to nie grozi - skwitował Igła
- no Krzysiu nareszcie wraca do gry - zaśmiał się Winiar
- co macie mi powiedzieć ? - Piter podniósł głowę znad talerza.
- no bo wiesz, ta Twoja Pusia wcale nie umarła, my tylko sobie tak żartowaliśmy
- ale ja to bardzo dobrze wiem, bo żadna Pusia nie istnieje - i teraz to Piotrek śmiał się  wniebogłosy  a my siedzieliśmy cicho zastanawiając się nad poziomem inteligencji i genialności naszego środkowego. Wymieniłam porozumiewawcze spojrzenia z resztą siatkarzy
- Piotrze Nowakowski ja wraz z całą reprezentacją przyznajemy Ci tytuł najgenialniejszego żartownisia w historii polskiej piłki siatkowej - uroczyście powiedziałam i uścisnęłam dłoń dumnemu siatkarzowi. Reszta siatkarzy poszła w moje ślady i również pogratulowała koledze.
- jeszcze dobiorę Ci ten tytuł zobaczysz - mruknął Igła, po czym wszyscy wybuchnęli śmiechem. Szykuję się niezła zabawa, jak zawsze już na sam koniec mojej spalskiej przygody. Ale chociaż wyjadę stąd szczęśliwa :  z chłopakiem, którego kocham i paczką najlepszych i najprzystojniejszych siatkarzy - przyjaciół świata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz