niedziela, 14 lipca 2013

ROZDZIAŁ 79.

Zapukałam do drzwi, na których na białej kartce pokoju zapisane były nazwiska dwóch szkoleniowców. Słysząc jakiś pomruk weszłam do środka.
Nie powiem trochę się bałam, ale starałam się tego nie okazać.
Na szczęście Andrea przywitał mnie z szerokim uśmiechem na twarzy. Ku pokrzepieniu serca. Przełączyłam w mózgu wajchę z języka polskiego na angielski.
- Witam trenera. Chciał pan ze mną rozmawiać - przywitałam się i niepewnie weszłam do środka.
- Ja chciałem z Tobą rozmawiać? - zdziwił się moją wizytą. Czyżby Konstancja robiła mnie w bambuko? - poczekaj, poczekaj, coś mi świta. Chciałem się spytać czy masz jeszcze tą brązową farbę, bo tu już siwe włosy mi widać.
Odetchnęłam z ulgą. Jeszcze nie chce mnie zwolnić więc jest dobrze.
Obiecałam, że przyniosę farbę na następny trening, po czym ulotniłam się z jego kwatery.

Zaczęłam poszukiwania Łukasza. Moja kobieca intuicja podpowiedziała mi, że powinnam zacząć od jego pokoju. Ewentualnie poproszę Zbycha aby Bobek go wytropił. 
To co zobaczyłam w tego czterech kątach zwaliło mnie z nóg. Dopadła mnie beczka śmiechu i wręcz tarzałam się po wykładzinie, która tak na marginesie chyba nie była odkurzana od jakiegoś miesiąca. Nie wiem czy uda Wam się to wyobrazić... ale chociaż spróbujcie.
Łukasz leżał na łóżku, a jego ręce przywiązane były do drewnianego zagłówka. Niczym w najlepszych filmach biologicznych, co nie? Oczywiście jego umięśniona klata była ogólnodostępna światu i siedzącej blisko, blisko niego Konstancji. Ta podrywaczka cudzych facetów obciągnęła sobie koszulkę jeszcze niżej pokazując otoczeniu jeszcze więcej swoich cycków. W ręce trzymała przedpotopowy model aparatu i z miną kaczki pozowała razem z rozgrywającym do zdjęć. Choć ten drugi bardziej się szamotał i odstawiał swoją twarz od ust Kostki złożonych w dzióbek. Będę musiała pożyczyć od pań sprzątaczek jakieś środki odkażające.
- No co tak stoisz? Pomoż mi - jęknął błagalnie Żygadło.
- Ale to jest takie zabawne - ciągle nie mogłam  powstrzymać się od śmiechu - czekaj chwilę.
Wybiegłam z pokoju i zapukałam do drzwi kilku sąsiednich. Zebrałam dość pokaźną ekipę siatkarzy z którymi musiałam się podzielić tym niezwykłym obrazkiem. Krzysiu już u progu zlokalizował swoją kamerę i jak przystało na reprezentacyjnego dziennikarza - paparazzi udokumentował całe to zjawisko.
- Już się pośmialiście? Możecie to coś ze mnie zdjąć? - Żygadło jednoznacznie spojrzał na przyklejoną do niego Konstancje.
Skinęłam na Kubiaka, który pozbył się zbędnego ciężaru z ciała rozgrywającego.
- Słuchaj panienko - złapałam ją, gdy z chytrym uśmieszkiem chciała opuścić ten pokój - nie wiem co ty tam masz pod tą rudą kopułą, ale wbij tam sobie, że Łukasz jest MOIM facetem. A gdybyś nadal tego nie pojęła to twoja twarz chyba chętnie zapozna się z fakturą mojej pięści - syknęłam strasząc doszczętnie biedną fizjoterapeutkę.
Aż drzwi za nią trzasnęły!
- Madziuchna sieje postrach - zaśmiał się Ignaczak wyłączając swój cud sprzęt.
- Na prawdę byś się o mnie biła? - Żygadło zbliżył się do mnie rozmasowując obolałe nadgarstki.
- Oczywiście, że tak - cmoknęłam w powietrzu.
- Chodź tu się przytulić - rozłożył swoje długie ręce.
- O nie. Najpierw idź się zdezynfekuj - popchnęłam go w stronę łazienki - masz pełno śliny tej wariatki.
- Dotknęła klaty naszego Stalone i dostała ślinotoku - parsknął Winiarski, gdy ów Stalone był już pod prysznicem.
- Słyszałem ! - ale jak widać i szum wody uderzanej o kabinę nie pomogło w zachowaniu wypowiedzi Michała w tajemnicy.

Na kolacji wręcz wrzało. Temat dziwnych uchyleń w umyśle Konstancji był numerem jeden wśród naszych reprezentantów. Każdy bał się o własne ciało, bo nigdy nie wiadomo co tej szajbusce wpadnie jeszcze do głowy. Jedni bal się o swoje cnoty, inni o idealnie ułożonej grzywce, a jeszcze inni o swoje pięknie wyrzeźbione ciała.
- Ja to będę spał z nożem w ręce, albo w ogóle nie będę spał - lamentował Zati z trudem przeżuwając swoją niskokaloryczną jajeczniczkę.
- Ciebie i tak nie ruszy - pocieszył go Kurek wymierzając w niego widelcem.
- A czego ja niby nie mam co wy macie? - drążył temat młody libero.
- Wyglądu, image'u, klaty, włosów, opinii u kobiet, fanek.. wymieniać dalej ? - Bartman nie szczędził komplementów dla siebie i swoich kumpli, dołując przy tym biednego Pawełka.
Na ratunek ruszyła mu Super Laska Magdalena.
- Nie przesadzajcie. Zati jest świetnym facetem - uśmiechnęłam się pokrzepiająco w jego kierunku, po czym wstałam, podeszłam do niego i cmoknęłam jego policzek.
- Teraz to ty musisz się odkazić - Łukasz klepnął mnie w tyłek, co wywołało wybuch entuzjazmu u męskiej części uczestników kolacji.
- Czyli dziś w pokoju Cię nie zastane ? - wtrącił Ignaczak.
- Raczej nie - rozgrywający charakterystycznie poruszył brwiami - ale jak nie chce sam spać to podeśle Ci Konstancje.

6 komentarzy:

  1. Jejku. Ta Konstancja ma w ogóle mózg? Wiem, pytanie retoryczne. Bardzo fajny rozdział!
    Czekam już na kolejny! :)
    Zapraszam do siebie :)
    http://osaczona-siatkowka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Super opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział;) Ta Konstancja to ma nieźle powalone w tej bani ;D Czekam na kolejny i pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. boże jebłam XD
    caały czas ta Konstancja mnie rozwala :D
    teraz wymyślić coś takiego, boże jak trzeba mieć zrytą banie :D
    czuje że ona będzie chciała cos od niego więcej, ale zobaczymy ;>
    całuje, i czekam na nowy :*
    siatkarskielovestory.blogspot.com
    http://uciekajacodprzeszlosci.blogspot.com/
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ta Konstancja jest przekomiczna Fajny rozdział :)
    Pozdrawiam Katarzyna1997
    Zapraszam na mój
    http://mierzwysoko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Nominowałam cię do Liebster Award. Szczegóły na http://zsiatkowkacalezycie.blogspot.com/2013/07/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń