wtorek, 5 listopada 2013

RODZIAŁ 91.

Nieszczęsną miłość może wyleczyć tylko inna miłość.

Cisza. Tak cicha cisza, że słychać było padający na dworze deszcz. Piotr wstrzymał na chwilę oddech i zastygł w bezruchu. Wszyscy mierzyli się nawzajem wzrokiem, niczym kowboje w westernie, by po chwili dopaść do wyrzuconych na podłogę kartek.
- A więc to Ty! – Winiarski wymierzył w swojego młodszego kolegę palcem.
Michale Wu, mama nie nauczyła, że palcem się nie pokazuje?
- A my myśleliśmy, że to dzikie zwierzęta – nasz jedyny i niepowtarzalny Zati, w którego karcie muszę odnotować niepełnosprawność intelektualną w stopniu lekkim, z możliwością rozwoju, zaprezentował wszystkim poziom swojego IQ.
To było aż tak zabawne, że siedząca nieopodal kadra żeńska w kickboxingu zaczęła się śmiać.
- Pawciu, tylko Ty myślałeś, że to dzikie zwierzęta – westchnął Kubiak nalewając do swojego  misiowego kubka kawopodobnego czegoś.
- Co nie zmienia faktu, ze zabranie nam ciuchów nie było miłe. Przez Ciebie Elka z recepcji pewnie miała koszmary w nocy – fuknął Możdżonek, który niezbyt często włącza się do obrad przy śniadaniowym stole.
- Po tym jak zobaczyła te Wasze wróbelki to pewnie zawału dostała – zaśmiał się Gortat, który jak grom z jasnego nieba pojawił się w stołówce.
- Co on tutaj robi? – wzdrygnęłam się słysząc jego irytujący śmiech.
- Mamy go odstawić do Warszawy jak będziemy wylatywać do Brazylii – mruknął Żygadło, któremu również nie uśmiechała się obecność koszykarza.
- O, a co my tutaj mamy?! – prychnął podnosząc z podłogi wydrukowane przez Pita zdjęcie – panie obok chyba bardzo chcą je zobaczyć.
Z chytrym uśmiechem podszedł do drużyny fighterek, pokazując im udokumentowaną sytuację z wczorajszego wieczora. Nie jest dobrze.
- No to jesteśmy na spalonej pozycji – westchnął Zibi zsuwając się z krzesełka pod stół.
- Z tego co wiem to Ty masz dzisiaj randkę, więc nie powinieneś przejmować się opinią tych lasek – burknął Bartek, który za pewne modlił się, aby fotka nie trafiła w ręce Aśki. Takie figle kilkadziesiąt godzin po ślubie… pani Kurek chyba nie byłaby zadowolona.
- Mężuś, Ciebie już usidliła dziewoja, a ja nadal hasam po łące wolności w myśl słów: jak nie ta to inna – ZB9 zobrazował nam swoje motto.
- Moim zdaniem Grotat właśnie pokazuje wszystkim swój iloraz inteligencji – wtrąciłam – i to jka bardzo zazdrości Wam sukcesów.
- Dobrze gada! Polać jej! – krzyknął Zagumny. Oł maj gasz! Słynny Guma krzyczy? Koniec świata nadchodzi!
- Już się robi – Dziku z nadzwyczajną gracją podniósł szklany czajniczek w celu nalania mi do szklanki tej znienawidzonej przez wszystkich lury.
- Ja chyba podziękuję – odtrąciłam jego dłoń wylewając kawę wprost na leżącą na podłodze kupkę zdjęć.
To się nazywa szczęście!

Całe popołudnie siedziałam w zbysiowym pokoju przygotowując jego pupilka na jakże ważną randkę.
- Bartman, jeżeli zaraz nie ruszysz tych czterech liter z łazienki to się spóźnisz!
-  I jak wyglądam? – atakujący ubrany w ciemne, dopasowane dżinsy i jasnoniebieską koszulę obrócił się wokół własnej osi.
- Ujdzie w tłumie – wyszczerzyłam się podając mu jego wysokiej jakości skórzaną kurtkę.
Poczekałam aż spryska się sławnymi z reklamy „siedzę na koniu tyłem” perfumami, po czym włożył na siebie przeciwsłoneczne okulary i wreszcie odebrał ode mnie bobikową smycz.
- Powodzenia! – kopnęłam go na szczęście w cztery litery i poczekałam aż zniknie za głównymi drzwiami do Ośrodka – wychodźcie szybko – zastukałam do kantorka pani woźnej skąd po chwili wylała się fala siatkarzy.
Czas pobawić się w detektywów!
Ruszyliśmy za niczego nieświadomym Zbigniewem, w stronę głównego rynku miasteczka, gdzie miała się odbyć jego randka, to znaczy randka Bobika. Za kryjówkę wybraliśmy małą restauracyjkę, z której doskonale widzieliśmy siedzącego na ławeczce atakującego.
- Piter patrz i ucz się jak podrywa największy mistrz w swojej dziedzinie – zaśmiał się Michał Ka uderzając młodocianego środkowego z plecy… to chyba nie było miłe uderzenie.
Zaczęło się. Bobik zerwał się na powitanie swojej ukochanej, za którą zza rogu wyłoniła się… a sorry, wyłonił się jakiś facet. O kurzastópka. No to mamy bigos.
Mina Bartmana wyrażała więcej niż tysiąc słów. Zaczął rozglądać się dookoła z nadzieją, że to wszystko to jeden wielki żart i zaraz zza krzaków wyskoczy koleś z kamerą i powie „wkręciliśmy Cię”.
- Naprawdę mam brać z niego przykład? – zniesmaczony Piotrek zaczął przeglądać o wiele ciekawszą kartę napoi gorących.
- Zibi woli facetów?! Od teraz się do niego nie zbliżam! – zaskoczony obrotem sytuacji Zatorski, który właśnie opuścił toaletę przysiadł się do stolika podbijając zajętemu nabijania kolejnego levela w Angry Birds Ruciakowi gorącą czekoladę z bitą śmietaną. A dupa rośnie!
Nieoczekiwanie, a może trochę oczekiwanie, z mojego telefonu wydobył się irytujący dźwięk sygnalizujący nową wiadomość tekstową.
- Zibi wzywa pomocy – zaśmiałam się dzwoniąc do atakującego z jakże ważną informacją o zbliżającym się nieubłagalnie wyimaginowanym treningu.
Już po chwili Bobik znalazł się w jego ramionach, a on sam czym prędzej pognał w stronę w stronę Ośrodka. My również opuściliśmy kawiarenkę i podążyliśmy za naszym kochanym i niezastąpionym lowelasem.
Niepostrzeżenie weszliśmy do hotelu i dopadliśmy Zbyszka tuż przed drzwiami jego pokoju.
- I jak tam randka? – zagadnął Winiarski próbując nie wybuchnąć śmiechem.
- Do dupy. Milka zachorowała i wysłała z Sammi swojego narzeczonego – załamany kopnął drzwi i bezwładnie rzucił małego Yorka na łóżko.
- Jeszcze znajdziesz prawdziwą miłość – położyłam mu dłoń na ramieniu.
- Ale jaki ja daje przykład Piotrkowi – burknął oburzony.
- Hej, jak nie ta to inna – pokrzepił go Żygadło – tego kwiatu to pół światu.
- No to w takim razie ja biorę naszą Madziuchnę – Zbyszek od razu się rozpogodził i mocno przytulił mnie do siebie. Oj Zibi, Zibi, ładne masz te perfumy!
- Mówiąc, że tego kwiatu to poł światu, miałem na myśli wszystkie dziewczyny oprócz Magdy. Także tego, łapki precz Bartman.
Lubię jak Żygadło jest zazdrosny. Staje się wtedy taki poważny i stanowczy. Zabawnie marszczy czoło, a jego głos robi się jeszcze bardziej seksowny.
- Ja nie chcę nic mówić, ale zaraz spóźnimy się na siłkę – punktualny jak mało kto Guma zgarnął całą reprezentacje na jakże interesujące zajęcia sportowe.


Pot. Bukiet zapachów. Zero jakichkolwiek antyperspirantów. Zapach prawdziwych facetów przy pracy. Grupka siatkarzy pracujących nad swą tężyzną fizyczną, czy jak tam to się profesjonalnie zwie, a między nimi Marcin Grotat podrywający mnie na swoje irytujące spojrzenie. Nie mogłam się skupić na wypełnianiu tych durnych papierków, bo ciągle czułam na sobie jego żądny zwycięstwa wzrok. No Chryste Panie, ileż można?!


ale to długie ;o
jak Wy przez to przebrniecie to ja nie wiem... 

no to może na koniec jeszcze takie pytanie:
Jak natrafiliście na moje opowiadania? 

9 komentarzy:

  1. Niech ten Gortat się uspokoi;) Zibi tak się odwalił a tu... hahahha ;D Teraz to nawet za bardzo nie pamiętam. Chyba jakoś przez przypadek trafiłam na "Dobry siatkarz wcale nie jest taki zły" i z ciekawości weszłam na twój profil i przeczytałam wszystko co wyszło z pod twojej ręki;)
    Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Dobry siatkarze nie jest zły" Pomyliłam się;)

      Usuń
  2. Trafiłam na tego bloga przez innego, a na tamtego przez jeszcze innego xd W ogóle to jestem tutaj od wczoraj i przeczytałam dopiero 21 rozdziałów, więc jeszcze duuuuuużo czytania przede mną. Piszesz wspaniale, nie mam pojęcia skąd bierzesz pomysły! Podziwiam cię! :D

    Zapraszam do mnie :))
    opowiadanie-o-asseco-resovii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. oooo jest :) następny :)

    trafiłam przypadkiem, przez innego bloga ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. aa trafilam na twojego bloga jakoś z google chyba hahah :D ale to było tak daaawno, że mogę nie pamiętać, wiem że to był jedynie mój pierwszy blog do czytania ;>

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajna akcja ze Zbyszkiem, haha :D Czekam aż Piotruś znajdzie sobie jakąś fajną dziewczynę i może jeszcze będzie tak, że to Cichy Pit będzie dawał wskazówki Zibiemu na podryw, ale by było :D

    A na Twoje blogi trafiłam przez bloga "siatkarska mieszanka", a
    Twoje opowiadanie, które czytałam jako pierwsze to "Dobry siatkarz nie jest zły".

    Masz dziewczyno talent!! ;)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Haha super jest ten rozdział;) Oj te nasz Zibi;)
    Pierwszym jakimkolwiek przeczytanym prze ze mnie opowiadaniem siatkarski było "Dobry siatkarze nie jest zły" było ono pierwsze i najlepsze jakie kiedykolwiek czytałam, nie mówiąc już, że było o moim ulubionym siatkarzu;) I dzięki tamtemu opowiadaniu trafiłam na to ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Akcja ze Zbychem przednia! usmialam się jak debil na wykładzie:) a trafiłam na blog przez inny blog:) i tak został:)

    OdpowiedzUsuń