sobota, 9 listopada 2013

ROZDZIAŁ 92.

W piłkę nożną można grać niechlujnie przez 80 minut. W siatkówkę tak grać się po prostu nie da.

Podróż. Kolejna podróż. Kolejne godziny spędzone w autobusie, w którym zapewne już nie jeden raz opracowaliśmy 1001 pomysłów na nudę podczas podróży. Może założymy fejsbukową stronę? Pituś na pewno wyrwie na nią kilka tysięcy lasek. Bo która z Was nie złapie się na chwytliwą nazwę 1001 pomysłów na nudę podczas podróży według Piotra Nowakowskiego i bandy gamoni? Mi już kolana miękną na samą myśl o tym fanpejdżu.  
Podróż Poldkiem była bardzo męcząca. Żar lał się z nieba, w autokarze wysiadła klimatyzacja, a naszym siatkarzom chyba urosły nogi, bo coraz częściej narzekali na bóle, mrowienia i inne tego typu medyczne schorzenia, a to dla poziomu naszej kadry nie wróży nic dobrego. A może po prostu łupie ich w kościach na starość?
Wszyscy jakoś przeżyli te kilka godzin jazdy polskimi, idealnymi, pięknymi i niedziurawymi drogami. Teraz czekał nas kolejny etap podróży do brazylijskiego miasta.
- Stęskniłem się za tym życiem na bagażach – Igła zachłysnął się warszawskim powietrzem lotniska imienia sławnego kompozytora.
Rozsiedliśmy się wygodnie lub trochę mniej wygodnie na zimnej podłodze, ale przecież czego się nie robi dla sportu.
- Zibi bądź mięski - Kubiak trzymał swojego przyjaciela za dłoń, gdy doktor znany wszystkim pod pseudonimem sowa wbijał w jego brzuch igłę długości dziesięciu centymetrów. Ja bym wymiękła.
Siedziałam właśnie na miękkiej kanapie obserwując wylatujący do jakiegoś państwa Bliskiego Wschodu, gdy nieoczekiwanie zostałam zaproszona na naradę sztabu. Wyobraźcie sobie moją minę.. Andrea Anastasi zaprosił mnie na tajne spotkanie!
- Musimy poruszyć dwie ważne sprawy - rozpoczął na coach gdy tylko zasiedliśmy na ukrytych w głębi korytarza krzesełkach.
Jak się okazało pod moją opieką siatkarze mieli zwiedzać miasto. Anastasi stwierdził, że mam z nimi najlepszy kontakt, a przez takie wyprawy mogę zdobyć o nich więcej informacji potrzebnych do indywidualnej i grupowej pracy nad ich psychiką. Ponadto reszta sztabu w tym czasie będzie  siedzieć nad statystykami, o których ja nie mam żadnego pojęcia, a które oni muszą wykonać jak najszybciej i jak najdokładniej. Czułam się zaszczycona i jednocześnie obarczona dużą odpowiedzialnością ze strony szkoleniowca. Ale przecież czego się nie robi dla zwiedzania São Bernardo do Campo.
Drugą poruszaną sprawą było znalezienie zastępcy Konstancji, która jak donoszą internety zadomowiła się już na dobre w ramionach Vissotto. Zamieniła nawet różowe i biało-czerwone kolory ubrań na barwy narodowe kraju swojego... narzeczonego! Tak, ta wiadomość całkowicie pozbawiła mnie wiary w inteligencję brazylijskich siatkarzy, ale przecież stare przysłowie mówi, że miłość nie wybiera. I na tym zakończmy te rozważania. Z teczką wypchaną po brzegi CV nowych fizjoterapeutów i przewodnikiem turystycznym po mieście Kanarków wróciłam na kanapę. Została niecała godzina do odlotu. Zawodnicy dostawali już niezłego świra, przez co wymyślali coraz to nowsze sposoby na zabicie nudy. Należy podkreślić, że te pomysły nie błyszczały inteligencją, bo kto normalny urządza pokaz tańca na środku hali odpraw?
- Co tam masz? – Żygadło znudzony oglądaniem popisów Winiarskiego przysiadł się do mnie i wyrwał mi z rąk teczkę.
- Kandydatów na waszego masażystę – zamachnęłam się chcąc odebrać mu segregator.
- Albo masażystkę – charakterystycznie poruszył brwiami oglądając kolejne zdjęcia załączone do wniosków – ta jest niezła, ja bym na nią zagłosował – wskazał na zgrabną blondynkę o ogromnych, czarnych jak smoła oczach.
- Na szczęście ja nie będę głosować – wytknęłam w jego stronę język – ja mam tylko je przejrzeć i dokonać weryfikacji. Zresztą mój głos i tak byłby mało ważny.
- Nawet tak nie mów. Przecież jesteś bardzo ważną częścią ekipy! – szturchnął mnie ramieniem.
- Och tak, bo przecież w każdej drużynie musi być ktoś od opierdalania się – zaśmiałam się przerzucając nogi przez jego kolana.
- No oczywiście. A Ty, Kochanie, jesteś mistrzem opierdalania się – pocałował mnie w policzek obejmując w pasie.
- Kurek znowu robi z siebie błazna – Kosa klapnął naprzeciwko mnie dając mi do zrozumienia, że czas się wziąć do roboty.
Odnalazłam przyjmującego i przeprowadziłam z nim bardzo poważną rozmowę, w której nie omieszkałam zaznaczyć jak bardzo potrzebny jest drużynie i jak bardzo Aśka wynagrodzi go za złoty medal. Ach Ci faceci.. z łatwością da się ich okręcić wokół palca.

W końcu mogliśmy zaladować się do samolotu. Wszyscy szczęśliwie, lub trochę mniej szczęśliwie odnaleźli i zajęli swoje miejsca. Niestety gaduła Ignaczak trafił na bardzo zgrzędliwą sąsiadkę, w wieku zbliżonym do mojej prababci. Libero nie mógł nawet pisnąć słówka, bo zaraz jej gazeta lądowała na jego wyćwiczonym ramieniu.
Po przesiadce w Paryż byliśmy już bliżej celu niż dalej, chyba. Co z tego, że na lotnisku prawie zgubiliśmy PeZeta, który bez uprzedzenia wyszedł sobie do łazienki 5 minut przed wejściem na pokład samolotu.

Wylądowalismy. Brazylijskie słońce dało nam popalić więc szybko zniknęliśmy we wnętrzu podstawionego autokaru.
- Ale gorącoo - marudził Kosa, który stopniowo pozbywał sie swoich koszulek.
- Już jedziemy do hotelu - uspokoił wszystkich trener.
Po piętnastu minutach byliśmy już przed ogromnym budynkiem, w którym mielismy spędzić następne kilka dni. Z zewnątrz wyglądał bardzo nowocześnie, ciekawe czy pokoje również powalą nas na kolana. Usiedliśmy na skórzanych kanapach w holu i czekaliśmy aż sztab załatwi klucze.
- Przepraszam, ale w bazie danych nie ma rezerwacji dla reprezentacji Polski - dotarł do nas angielski komunikat recepcjonistki.
- Ale jak to? Nie mamy gdzie mieszkać? - przerażenie wymalowało się na twarzy Pita, a my zamarliśmy z przerażenia.
Będzimey nocować pod mostem? Przy rwącym potoku? A może to zamach przygotowany przez brazylijska kadrę, aby wykończyć naszych zawodników? Panie Vissotto tak pogrywać nie będziemy, o nie!



2 komentarze:

  1. Hahaha! Chciałabym siedzieć wtedy na lotnisku jak dwumetrowcom się nudzi:) JAK TO nie ma rezerwacji?! Moja mina-bezcenna! :)
    Ktoś musi się opierdalać:D - moje słowa!:) hahaha:)
    zapraszam do mnie
    http://zastapzloscmiloscia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobre :D Brak rezerwacji? BEKA! xD Mam nadzieję, że nowym masażystą będzie kobieta. Oczywiście kobieta dla Cichego Pita! ^.^

    Zapraszam do mnie ;)
    http://opowiadanie-o-asseco-resovii.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń