sobota, 17 listopada 2012
ROZDZIAŁ 20.
środa, 14 listopada 2012
ROZDZIAŁ 19
- Kurek, idioto ! Zabiję Cię kiedyś ! - wrzasnęłam
- w tym świetle twoje włosy wyglądają strasznie rudo - powiedział dobitnie siatkarz przyglądając się mi. Łukasz stojący w drzwiach wybuchnął śmiechem. Po chwili do szatni wbiegł Igła.
- no to będzie walka. Ziomek dawaj popcorn - zaapelował Krzysiek i usiadł na ławce. W przeciągu trzydziestu sekund dołączyli do niego pozostali siatkarze.
- stawiam na Magdę - powiedział dumnie Piotrek - bo ona ma w pokoju deeelicjeee !
Na te słowa połowa naszej reprezentacji opuściła pomieszczenie i udała się najprawdopodobniej do mojego pokoju w poszukiwaniu ciastek. Kurka chyba obleciał strach, bo niepostrzeżenie wraz z resztą kolegów z drużyny chciał się wymknął. Moje bystre oko dostrzegło go, a moja ręka od razu zatrzymała.
- Bartuś, ale my chyba jeszcze nie skończyliśmy - uśmiechnęłam się do niego.
- ja nie mam zamiaru na to patrzeć - Łukasz wyszedł z szatni - poczekam na korytarzu.
Spojrzałam na Kurka moim najbardziej złośliwym, wściekłym i poważnym wzrokiem. Widziałam strach w jego oczach. No i o to mi chodziło. Bo przecież, gdzie ja drobna dziewczyna miałabym się bić z ponad 2 - metrowym olbrzymem. Nonsens.
- żeby mi się to już nigdy nie powtórzyło - poklepałam go po ramieniu i wyszłam. Zamykając drzwi wpadłam w objęcia rozgrywającego.
- tak szybko ? bez żadnych pisków i krzyków ? i nawet krwi nie ma.. ee.. słabo - jęknął rozżalony Łukasz.
- jakbyś być dobrym chłopakiem to byś się za mną wstawił i może krew by była - zrobiłam minę typu "foch forever na 5 minut" obróciłam się na pięcie i udałam się w stronę sali. Na Żygadło nie trzeba było długo czekać. Chwilę później zostałam przyciśnięta do ściany.
- ale taki agresywny to być nie musisz - wystawiłam mu język i chciałam pójść dalej ale on zastawił mi drogę ucieczki swoją długą ręką.
- nie tak szybko skarbie - spojrzał mi prosto w oczy po czym namiętnie mnie pocałował.
- a wy znowu to samo. Muszę was non stop upominać. Jak dzieci, normalnie jak dzieci - wtrącił przechodzący obok Piter
- Nowakowskiemu to chyba trzeba znaleźć dziewczynę - pomyślałam na głos
- ale Aśkę zostaw dla mnie - wtrącił podchodzący ostrożnie w moją stronę Kurek.
- a nad tym to się muszę poważnie zastanowić - zrobiłam minę głębokiego myśliciela
- ej no, nie bądź taka - Bartek szturchnął mnie łokciem w bok.
- zastanowię się - chwyciłam Łukasz za rękę i poszliśmy do hotelu w nadziei złapania windy
- proszę was, tylko się znowu nie całujcie - ostrzegł nas Cichy, gdy tylko weszliśmy za nim.
- oczywiście - przytaknęłam i przytuliłam się do Łukasza.
- rzygam tęczą - stwierdził Nowakowski
- Piotruś a może ty dziewczyny potrzebujesz ? - spytałam z nutką ciekawości i ironii w głosie
- tego kwiatu to pół światu - zaśmiał się Żygadło - ale od mojej dziewczyny wara ! - mocniej mnie do siebie przytulił. Jestem chyba najszczęśliwszą dziewczyną na całym świecie.
Weszłam do pokoju i zmęczona opadłam bezwładnie na łóżko, zaraz za mną uczynił to również Łukasz.
- boże święty, ludzie drodzy, a co się tutaj stało?! - krzyknął Igła wchodząc do pokoju, jak to zwykł mieć przez drzwi balkonowe i bez pukania. Spojrzałam na podłogę, po której porozrzucane były moje ubrania. Wśród nich leżała kartka z napisem : "Gdzie są ciastka!?". Byłam przygotowana na wszystko z ich strony, no ale żeby zrobić mi bałagan !? Szczyt głupoty. Wyszłam na korytarz
- Bartman, Kubiak, Jarosz do mnie ! - krzyknęłam, a oni po chwili ze skruszonymi minami i głowami spuszczonymi w dół zajęli miejsca na moim łóżku. Stanęłam nad nimi jak surowa rodzicielka i groźnie groziłam im palcem.
- co to ma być ?! - wskazałam na leżące na podłodze ubrania.
- Piotrek powiedział, że masz ciastka, a my chcieliśmy trochę słodkiego - zaczął się tłumaczyć Dziku.
- nie łaska było iść do sklepu ? - spytałam zdenerwowana. Łukasz z Krzyśkiem prawie turlali się ze śmiechu.
- no przepraszamy - powiedzieli chórem
- wrócę za 10 minut i ma tu lśnić ! - zarządziłam i poszłam razem z Igłą i Ziomkiem do ich pokoju.
- stary jaką ty masz surową ta dziewczynę, współczuję Ci normalnie - rzucił Ignaczak gdy tylko weszliśmy do pomieszczenia
- i za to właśnie ją kocham. Wie czego chce - rozgrywający usiadł na swoim łóżku i przyciągnął mnie do siebie.
- ja to bym zwariował na twoim miejscu...
- no chyba z miłości - przerwał mu
- Krzysiu, a może ty zadzwoń do swojej żony. Kiedy ostatnio z nią rozmawiałeś ? - spytałam, na co on szybko zabrał telefon i wyszedł z pokoju.
- no to mamy jakąś godzinkę dla siebie - powiedział Łukasz, po czym namiętnie mnie pocałował
- za 15 minut wracam sprawdzić stan mojego pokoju, a po za tym na pół godziny jest kolacja - wystawiłam mu język i wygodnie rozłożyłam się na jego łóżku.
- co ty widzisz w tym suficie ?
- nasza przyszłość - rzuciłam gdyż nic sensowniejszego nie przyszło mi do głowy
- i jak się prezentuje ?
- spójrz - uśmiechnęłam się i przyciągnęłam go do siebie. Położył głowę na moim brzuchu i zaczął się wpatrywać w biały sufit spalskiego ośrodka.
- ale będziemy mieć słodkie dzieci - powiedział z uśmiechem na twarzy
- najpierw ślub ! Spójrz w drugą stronę - przekręciłam jego głowę trochę bardziej w prawo.
- ach i ta noc poślubna - oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
- skończyliśmy - usłyszeliśmy głos zza ściany. Podniosłam go i ruszyłam do mojego pokoju.
Musze przyznać, że spisali się. Ubrania równiutko poukładane. Aż miło popatrzeć.
- bardzo ładnie chłopcy. W prezencie macie po batoniku - otworzyłam zamykaną na klucz półkę nocną i wyjęłam z niej 3 smakołyki, dla każdego po jednym.
- ale z nas debile - przyznał Jarosz
- no raczej panowie - powiedziałam i wygoniłam ich z pokoju.
Przebrałam się i zeszłam do stołówki, gdzie siedziała już cała polska reprezentacja. Zajęłam moje stałe miejsce obok Łukasza i przypatrywałam się stojącej na stole jajecznicy.
- co ty żałobę po kocie masz ? - spytał Nowakowski
- tak, Piotruś po twoim - powiedziałam całkiem poważnie i otarłam niewidzialną łzę
- moja Pusia nie żyje i nikt mi o tym nie powiedział !?
- twoja mama dzwoniła. Kazał mi to jak najładniej ująć w słowa - odrzekłam prawie wybuchając śmiechem
- wiecie, Pusia była naprawdę fajną kotką. Zawsze jak przyjeżdżałem do domu bawiłem się z nią - rozczulał się Piotrek
- Igła, bo Cichy zaraz pobiję Cię w żartach - wybuchnął śmiechem Winiarski
- no i wiecie Pusia zawsze kładła się mi na kolanach jak oglądałem telewizor - kontynuował swoje wspomnienia środkowy
- powiemy mu ? - szepnął mi do ucha Łukasz
- jeszcze nie teraz. Chcę się trochę pośmiać
-i było jak w reklamie. Zawsze jak trząsłem pudełkiem z karmą przybiegała do mnie. Będzie mi jej brakować - po policzku siatkarza spłynęła pojedyncza łza. Dłużej nie mogliśmy powstrzymywać się od śmiechu. Piotrek patrzył na nas jak na kompletnych idiotów, a sam nie jest lepszy
- ja tu o poważnych rzeczach, a wy się śmiejecie - burknął niezadowolony
- Piotrek ja to mam taki pomysł - odezwał się Możdżonek - napisz cykl trenów ja temat tej swojej Pusi, może za parę lat będą omawiane w szkole
- Igła, radzę Ci coś wymyślić, bo jak na razie to Marcin i Piotrek są górą. Możesz jeszcze ich przegonić, bo Magdy to już nie dasz rady... tylko ona taka genialna mogła wpaść na taki pomysł - skomentował rozwój sytuacji Winiarski
- dziękuję, Michale. Zapamiętam to sobie - uśmiechnęłam się w jego stronę.
- mam do was prośbę. Przyjdziecie na pogrzeb Pusi ?
Teraz to po prostu cudem nie zeszliśmy na jakiś zawał lub się nie udusiliśmy. Śmialiśmy się dobre 15 minut. Tylko Nowakowskiemu nie było do śmiechu. Siedział przygnębiony i grzebał widelcem w swojej porcji jajecznicy
- może już mu powiemy, bo ja się zaraz zesikam - wydusił w przerwie na oddech Kurek
- oj Siurak, tobie to nie grozi - skwitował Igła
- no Krzysiu nareszcie wraca do gry - zaśmiał się Winiar
- co macie mi powiedzieć ? - Piter podniósł głowę znad talerza.
- no bo wiesz, ta Twoja Pusia wcale nie umarła, my tylko sobie tak żartowaliśmy
- ale ja to bardzo dobrze wiem, bo żadna Pusia nie istnieje - i teraz to Piotrek śmiał się wniebogłosy a my siedzieliśmy cicho zastanawiając się nad poziomem inteligencji i genialności naszego środkowego. Wymieniłam porozumiewawcze spojrzenia z resztą siatkarzy
- Piotrze Nowakowski ja wraz z całą reprezentacją przyznajemy Ci tytuł najgenialniejszego żartownisia w historii polskiej piłki siatkowej - uroczyście powiedziałam i uścisnęłam dłoń dumnemu siatkarzowi. Reszta siatkarzy poszła w moje ślady i również pogratulowała koledze.
- jeszcze dobiorę Ci ten tytuł zobaczysz - mruknął Igła, po czym wszyscy wybuchnęli śmiechem. Szykuję się niezła zabawa, jak zawsze już na sam koniec mojej spalskiej przygody. Ale chociaż wyjadę stąd szczęśliwa : z chłopakiem, którego kocham i paczką najlepszych i najprzystojniejszych siatkarzy - przyjaciół świata.
niedziela, 11 listopada 2012
ROZDZIAŁ 18
Obudziło mnie głośne pukanie do drzwi. Przeciągnęłam się i bardzo niechętnie wygrzebałam z objęć Łukasza. Rozzłoszczona otworzyłam drzwi.
- cześć - wszedł bez zaproszenia do pokoju i usiadł na fotelu. Spojrzałam na niego od doły do góry. Zatrzymałam się na jego podbitym oku. No tak miałam umalować Nowakowskiego. Strzeliłam sobie plaskacza w czoło i zaprosiłam siatkarza do łazienki.
Limo już mu schodziło. Delikatnie zamalowałam je. Po 5 minutach Piotrek był jak nowo narodzony. W podzięce pocałował mnie w policzek
- Nowakowski, jakbyś zapomniał, to przypominam Ci, że to jest moja dziewczyna - powiedział stojący w drzwiach Żygadło, po czym podszedł do mnie i namiętnie pocałował obejmując mnie przy tym w pasie.
- moglibyście nie przy ludziach - Cichy symbolicznie zakrył oczy ręką i wyszedł z mojego pokoju.
- będziemy tak stać w łazience ?
- wolałabym na łóżku, ale tutaj też może być - rozgrywający cwaniacko się uśmiechnął
- na śniadanie - wyminęłam go i wyszłam z łazienki. Z szafy wzięłam ubrania. 5 minut później byliśmy już w windzie. Przytuliłam się do Łukasza i lekko musnęłam jego wargi.
- no nawet w windzie - jęknął oburzony Nowakowski.
- Piotruś przeszkadza Ci to ? - zapytałam przysuwając się do środkowego
- skądże znowu - uśmiechnął się
- też tak myślałam - dałam Pitowi buziaka w policzek, po czym wróciłam w objęcia mojego chłopaka.
Stołówka wypełniona była polskimi i rosyjskimi siatkarzami. Wchodząc Łukasz posłał lodowate spojrzenie w stronę Michajłowa. Chwyciłam go nieśmiało za rękę i zaciągnęłam do naszego stolika.
Cały dzień spędziliśmy na treningach. Znaczy siatkarze ćwiczyli, a ja się tylko przyglądałam. Zapewne niejedna z fanek chciałaby oglądać trening Polskich siatkarzy, a co dopiero spędzać z nimi każdą chwilę, a jednego z nich mieć na wyłączność. Tak, jestem szczęściarą, cholerną szczęściarą. Mam wspaniałych przyjaciół z którymi dzielę wspólną pasję i cudownego, kochanego chłopaka, na którym zawsze mogę polegać. Raj na ziemi. Wypadałoby podziękować Marcinowi, przecież to dzięki niemu jestem tu gdzie jestem z tymi wspaniałymi ludźmi jakimi jest kadra polskiej reprezentacji. 0 18:00 trener zakończył mordercze treningi. Siatkarze poszli się odświeżyć i przebrać, a potem wszyscy razem wkroczyliśmy na stołówkę. Nagle zmęczenie znikło z twarz chłopaków. Dumni i zadowoleni zajęli swoje miejsca przy stole.
- chłopaki mam prośbę - spojrzałam na każdego z nich po kolei - dokopcie im jutro.
-dla Ciebie wszystko - odpowiedzieli niemalże chórem.
Posiłek z siatkarzami jak zwykle nie obył się bez żartów i sucharów Igły oraz ciętych i trafnych ripost Możdżonka. Po udanej kolacji wszyscy udali się do swoich pokoi. Włączyłam laptopa, zalogowałam się na Skypie i zadzwoniłam do Aśki. Porozmawiałyśmy chwilę o zajęciach i wykładach oraz o moich treningach. Niestety Aśka musiała kończyć bo dzwonił do niej nie kto inny jak... tatatadada... Bartosz Kurek. Pożegnałam się z przyjaciółka, po czym szybko wzięłam prysznic i ubrałam się w piżamę. Wygodnie położyłam się na łóżku i czekałam aż sen zmorzy me powieki. Nieoczekiwanie poczułam czyjąś rękę na moim ciele. Obróciłam się i otworzyłam oczy.
- no chyba nie myślałaś, że będziesz spać sama - powiedział, po czym położył się obok mnie i namiętnie pocałował.
- kocham Cię - szepnęłam wtulając się w Łukasz
- ja Ciebie też.
Rano obudził mnie znowu Nowakowski, czekający na swój makijaż. Szybko wykonałam to co do mnie należało, po czym zajęłam się swoim wyglądem. Ubrałam wygodne jeansowe szorty i białą bokserkę. Pełna energii wyszłam z łazienki i udałam się na stołówce, gdzie czekali już siatkarze.
Po śniadaniu wszyscy udali się na halę. Siatkarze zaczęli od rozgrzewki, rozciąganie i tego typu sprawy. Potem omówienie taktyki. Około 13:00 spalska hala zaczęła zapełniać się kibicami. O 14:00 rozpoczął się mecz z Rosjanami.
- panowie pamiętacie, że macie im dokopać tak żeby się nie podnieśli - przypomniałam zbierając polskich siatkarzy wokół siebie
- pamiętamy.. pamiętamy. a jaki jest tego powód ? - spytał zaciekawiony Kubiak
- powiedzmy, że jeden z nich zaszedł mi za skórę -powiedziałam po czym spojrzałam na Michajłowa rozgrzewającego się po drugiej stronie siatki.
- no panowie do roboty ! - wygoniłam ich na boisko. Posłusznie pierwsza szóstka zajęła swoje pozycję, reszta udała się do kwadratu dla rezerwowych.
- bardzo dobre podejście - pochwalił mnie trener gdy tylko zajęłam swoje miejsce na krzesełku obok niego
- dziękuje - grzecznie odpowiedziałam
- trzeba będzie pomyśleć o jakiejś pracy dla ciebie - Andrea uśmiechnął się po czym podszedł do drugiego trenera.
Siatkarze dzielnie walczyli jednak przegrali pierwszego seta. Wygłosiłam bardzo motywującą mowę i wygoniłam chłopaków z powrotem na boisko. W tym secie górą była polska reprezentacja. Jak również w kolejnym secie. Nadeszła partia numer 4, która zaczęliśmy w bardzo dobrym stylu. Łukasz praktycznie za każdym razem mylił blok Rosjan, a Kurek i Bartman prawie ze 100% skutecznością kończyli swoje ataki. Ta partia równiem była dla nas. Chłopaki podziękowali przeciwnikom za bardzo dobry mecz i podeszli w stronę moją i trenera.
- bardzo dobrze - przybiłam piątkę ze Zbyszkiem - dziękuje wam. Tego właśnie było mi trzeba
- a widziałaś jak Michajłow długo zbierał się po moim ataku - krzyknął zadowolony Nowakowski
- widziałam, widziałam - dałam buziaka w policzek środkowego
- ej ale to ja wystawiłem mu tą piłkę. Mi też się coś należy - mruknął Żygadło
- ona to ci podziękuje na osobności - dorzucił swoje trzy grosze Ignaczak.
- Igła ! Ty mi się już lepiej nie pokazuj więcej na oczy ! - wrzasnęłam i zrobiłam moją najbardziej złowieszczą minę.
Krzysiek posłusznie odsunął się parę metrów dalej spoglądając co chwilę na Łukasza, który po woli zaczął się do mnie zbliżać. Mocno chwycił mnie w pasie i podniósł do góry. Obrócił mnie przodem do siebie i delikatnie pocałował. Wtuliłam się w niego i pozwoliłam sobie odpłynąć w mój własny świat.
- gołąbeczki moje spójrzcie na mnie - krzyknął Igła, który jak już wiecie nie może żyć bez swojej kamery. Spojrzałam w obiektyw i wystawiłam język w stronę naszego libero, po czym z powrotem wtuliłam się w naszego rozgrywającego.
- proszę was tylko się już nie całujcie - jęknął Nowakowski
- Cichy lepiej jakby to robili. Nauczył być się przynajmniej - skwitował rozbawiony ZB9 - Kurek, a ty co się tak zamyśliłeś ? - klepnął przyjaciela w plecy
- pewnie o Aśce - rzuciłam cicho jednak Bartek o usłyszał i zaczął gonić mnie po całym boisku. Ignaczak jak to on zaraz pobiegł za nami i zaczął wszystko nagrywać. W końcu nasz kochany Kuraś dopadł mnie i szybko przerzucił mnie sobie przez ramię. Pobiegł w stronę jednego z korytarzów, po czym otworzył jakieś drzwi i wrzucił mnie do środka. W mgnieniu oka zamknął drzwi i przystawił czymś klamkę, tak że nie mogłam ich otworzyć. Zrezygnowana usiadłam na podłodze. Telefon został w pokoju, a raczej żaden z siatkarzy, no może oprócz Łukasza, nie zamierza mnie szukać. W końcu usłyszałam śmiech Bartmana za drzwiami. Podeszłam do nich i zaczęłam z całej siły walić pięściami w grube drewno. Bez rezultatu. Cholera jasna. Kurek przekupił nawet Zbyszka. Zabije go, normalnie zabije. Zaczęłam szarpać za klamkę, ale drzwi nadal były nieugięte. Nieoczekiwanie drzwi otworzyły się, a ja z impetem wypadłam na korytarz lądując na kimś na podłodze. Wstałam i otrzepałam się z niewidzialnego kurzu. Spojrzałam na poszkodowanego. No chyba sobie Panie Boże ze mnie żartujesz ?! Czemu on ?!
- przepraszam i dziękuje za uwolnienie mnie - powiedziałam niechętnie i wyminęłam siatkarza.
- cała przyjemność po mojej stronie - chwycił mnie za rękę, która natychmiast mu wyrwałam - chciałem cię przeprosić, wiesz za co...
- zapomijmy o tym - ucięłam mu w pół słowa, gdy tylko zobaczyłam zbliżającego się Łukasza. Rozgrywający podbiegł do mnie i mocno nie przytulił mierząc przy tym wzrokiem od dołu do góry Michajłowa, który natychmiast odszedł.
- wszędzie cię szukałem - wyszeptał mi do ucha
- gdzie jest Kurek ?! - krzyknęłam wściekła, a on tylko pokazał mi drzwi do szatni.
czwartek, 8 listopada 2012
ROZDZIAŁ 17.
wtorek, 6 listopada 2012
ROZDZIAŁ 16
- Nowakowski co się stało ?
- już mówię tylko zamknij drzwi na klucz
Jak powiedział tak zrobiłam. Siatkarz jeszcze wyjrzał przez dziurkę od klucza po czym odetchnął z ulga. Ja w tym czasie próbowałam ukryć pod kołdra moje delicje.
- Madziu, a co ty tam ukrywasz? Czyżbym wyczuwał delicje ?
Piotrek rzucił się na łóżko i zaczął wyżerać moje ciastka.
- to mój ostatni posiłek w życiu - wyszeptał siadając obok mnie i opierając głowę o ścianę
- raczysz mi powiedzieć co się stało ?
- no bo Dziku wymyślił że pójdziemy do Rusków. No i weszliśmy do jednego z pokoi a oni tam spali. Kubiak wpadł na pomysł żeby im wymalować twarze. Wyjął szminkę i ją mi podał. No to ja nie wahając się ani minutę wymalowałem naszych przyjaciół. Już kończyłem upiększać tego drugiego jak wszedł de pokoju kolejny z nich. Popatrzył na nas potem na swoich kolegów w reprezentacji. Zrobił wściekłą minę, więc uciekliśmy. Dziku rzucił się na windę a ja przybiegłem do ciebie.
- uraczyła mnie twoja historia. Ale nurtuje mnie jedno pytanie. Skąd Dziku wziął szminkę ?
- podwędził ci ją ostatnio - Nowakowski szeroko się uśmiechnął.
Nie trwało to długo bo do pokoju ktoś zaczął się dobijać.
- zaraz otworzę tylko coś na siebie narzucę - krzyknęłam - Nowakowski do łazienki - szepnęłam do środkowego. Posłusznie wszedł w wyznaczone miejsce i bezszelestnie wbił do kabiny prysznicowej. Podziwiam go. Takie rozmiary ale jakie kocie ruchy. Poprawiłam włosy i otworzyłam drzwi. Na korytarzu stał Michaiłow.
- to chyba twoja szminka - powiedział podając mi przedmiot
- dziękuje wszędzie jej szukałam. Skąd ją masz?
- dwóch od was pomalowało tym Apalikowa i Chtieja - wyjął telefon i pokazał mi zdjęcia. Rosyjscy siatkarze wyglądali naprawdę komicznie. Podkreślone policzki i jakieś bazgroły na czole. Jeden miał bródkę a drugi wąsy. Niestety z mojej ulubionej szminki prawie nic nie zostało - powiem ci że mają pomysły ci Polacy
- dziękuje - odezwał się z łazienki Nowakowski
- kto to ? - spytał zdziwiony Maksim
- jeden ze sprawców tego zamieszania. Ukrywa się bo się przestraszył - wytłumaczyłam
- możesz wyjść - krzyknął w stronę łazienki Rosjanin - nic Ci nie zrobię
- wolę nie - jęknął Nowakowski
- ja będę już się zbierał, zaraz trening - pożegnał się i wyszedł
- Piotrek możesz już opuścić swój azyl - powiadomiłam Cichego
Nasze bardzo zwinnemu środkowemu nie udało się wyjść z tego bez szwanku. Wychodząc uderzył się w głowę.
- będzie guz - zaśmiałam się
- ty się nie śmiej tylko mi pomóż - burknął Pit
- chodź do kuchni.
Szybko udaliśmy się do kuchni, gdzie poprosiłyśmy panie kucharki o jakąś mrożonkę. Podały nam zamrożone kostki lodu. Nowakowski zasiadł wygodnie na krześle w stołówce, a ja stanęłam nad nim i przykładałam mu do głowy woreczek z lodem.
- proszę parę słów, od naszego gwiazdora - do pomieszczenia wpadł Igła ze swoją kamerą. Najwidoczniej popis Nowakowskiego i Kubiaka obiegł już cały ośrodek.
- jestem z siebie bardzo dumny - próbował wypiąć dumnie klatę co poskutkowało bólem poszkodowanej głowy - ałaaaaa - jęknął - Ignaczak wyłącz to !
- co mi zrobisz, jak mnie złapiesz ? - naśmiewał się nasz libero.
Doigrał się. Piotrek zebrał siły i wstał. Krzysiek oddał mi kamerę, po czym zaczął uciekać przed Cichym. Jeżeli mam już kamerę, to może dokończę materiał. Udałam się za chłopakami, którzy wybiegli przed hotel. Ganiali się po całym parku, a ja to wszystko uwieczniła, byłam z tego bardzo dumna.
- czeka cię Oskar - powiedział Igła oglądając mój film
- do Ciebie mi daleko
- no raczej
- mam cię - wrzasnął Nowakowski rzucając się na Ignaczaka.
Oczywiście to też uwieczniłam, bo jakby inaczej. Ich walkę można określić mianem "Jak dorośli bawią się w dzieci, czyli walka stulecia". Tarzali się po całym parku. Na szczęście wyszli z tego prawie bez szwanku. Prawie... Nowakowski miał lekko podbite oko. Obiecałam upiększać go dopóki limo mu nie zejdzie. Krzysiu wyszedł z tej "bójki" nie naruszony. Wróciliśmy do hotelu i udaliśmy się w stronę windy. Piotrek cały czas zasłaniał ręką swoje oko, ale nie dał zmylić się Kurkowi, który bardzo szybko poinformował resztę reprezentacji o minionym wydarzeniu. 5 minut później wszyscy byli w moim pokoju i czekali aż "upiększony" przeze mnie Nowakowski wyjdzie z łazienki. Najpierw pomieszczenie opuściłam ja i dołączyłam do reszty siatkarzy. Igła odpalił kamerę, ale Pit nie miał zamiaru wyjść.
- Nowakowski, baranie, wychodzisz, czy nie ? - wrzeszczał zniecierpliwiony Kurek.
Chwilę później drzwi do łazienki uchyliły się i nasz poszkodowany delikatnie wychylił zza nich głowę.
- Piotrek, matka wie że ćpasz ?
Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Piotrek wyglądał komicznie, ale starałam się jak mogłam. Zapewniłam go, że jutro na pewno będzie lepiej, tylko musi do mnie przyjść wcześniej abym miała więcej czasu na makijaż dla niego jak i dla siebie. po długich namowach siatkarze opuścili mój pokój. Wszyscy oprócz jednego... Tak, macie racje. Pozostał jedynie Łukasz. Zamknął za resztą drzwi i szeroko się uśmiechnął. Podszedł do mnie i mocno przytulił. Oparłam głowę o jego klatkę piersiową. Nie chciałam aby ta chwila się kończyła. Nie macie czasem takie niepohamowanej potrzeby aby się do kogoś przytulić ? Ja ją mam i to teraz o wiele za często. Ale może to już czas aby zacząć nowy rozdział. Może to już czas aby zapomnieć o Michale...Czas leczy rany - oby to powiedzenie sprawdziło się również w moim przypadku.
- kocham Cię - wyszeptałam. Łukasz popatrzył na mnie lekko zdezorientowany, po czym uśmiechnął się jeszcze szerzej niż wcześniej.
- ja Ciebie też - odpowiedział po czym namiętnie mnie pocałował.
Magiczna chwila nie trwała długo, do pokoju wbiegł Jarosz informując nas o kolacji. Szybko zeszliśmy na dół i zajęliśmy swoje miejsca. Po chwili dołączyli do nas Rosjanie. W dobrych humorach zaczęliśmy pochłaniać jedzenie. Jako że byliśmy nie dawno na tajemniczym posiłku nie byłam za bardzo głodna. W przeciwieństwie do reszty. Oni jak zawsze wszystko chętnie "pożerali". Jakby mogli pozjadali by też talerze. Jak oni mogą tyle w siebie wrzucić ? To pytanie nurtuje chyba każdego z nas. Obiecuję wam, że kiedyś znajdę na to odpowiedź, zobaczycie, Nobla za to dostanę. Po wyczerpującym jak dla niektórych posiłku ruszyliśmy w stronę wyjścia. Nieoczekiwanie ktoś pociągnął za moją rękę i odsunął mnie na bok.
- przejdziemy się ? - zaproponował.
niedziela, 4 listopada 2012
ROZDZIAŁ 15
Doszliśmy do parkingu, tam rozdzieliliśmy się na dwie grupy. Ja, Łukasz i Kurek wsiedliśmy do samochodu rozgrywającego, reszta pojechała z Bartmanem.
Pół godziny później zaparkowaliśmy przed... McDonaldem. Weszliśmy do środka, stanęliśmy przed ladom przypatrując się zmieniającymi się na górze "przysmakami".
- na co masz ochotę ? - spytał mnie Łukasz - ja płacę - dorzucił
- weź mi duże frytki i cole - złożyłam zamówienie i udałam się na drugie piętro fast food'a. Usiadłam przy dużym stoliku blisko okna. Po dłuższej chwili dołączyli do mnie siatkarze.
- sorry, że tak długo no ale wiesz, Ci fani - Zbyszek zrobił ruch ręką jakby chciał odgarnąć długie włosy, których na szczęście nie miał. Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
Siatkarze zasiedli do stołu, na którym po chwili znalazły się hamburgery, cheeseburgery i inne fast foody, cola-cola lała się litrami.
- Madziu, ale jest jedna prośba - powiedział nieoczekiwanie Kurek - nie możesz powiedzieć ani słowa trenerowi !
Oczy siatkarzy przypomniały maślane oczy kota ze Shreka.
- mam wam ratować dupy, tak ?
- no taaak - powiedzieli wszyscy chórem
- no nie wiem, nie wiem...
- no dla mnie tego nie zrobisz ? - Łukasz przysunął się do mnie i pocałował w policzek.
- no dobrze, już dobrze. Nic mu nie powiem.
- uff - jęknęli
- ale co jeśli zapyta mnie gdzie byliśmy ? ustalmy chociaż jedną wersję.
- na spacerze ! - krzyknął Jarosz
- na centrum handlowym ! - wrzasnął w tym samym momencie co Kuba Bartman
- panowie, wasze propozycje są do bani. Kubuś, po co byśmy mieli jechać na spacer samochodami ? Zbysiu - a gdzie mamy zakupy ?
- ja chciałem tylko pomóc - ZB9 udał, że strzela focha, ale już po chwili mu przeszło i dalej myśleliśmy nad wymówką
- a może byliśmy odwiedzić moją babcię w szpitalu ? - rzucił Kurek
- Bartuś ty już lepiej odstaw tą coca - colę - powiedziałam zabierając mu sprzed nosa jego kubek.
-Mam ! - krzyknął uradowany Igła, tak, że klienci spojrzeli w naszą stronę.
- Ignaczak, zachowuj się - skarciłam go
- przepraszam, mamo - po tych słowach cała nasz szóstka wybuchnęła śmiechem - no więc, kontynuując przerwaną mi myśl, mój genialny pomysł to iż pojechaliśmy na wyścigi samochodów. Słyszałem, że dzisiaj są organizowane gdzieś tu niedaleko..
- Igła, to jest.. nie wierze że to powiem.. - zakrztusiłam się pijąc cole Kurasia
- wykrztuś to z siebie mała - popędzał mnie zniecierpliwiony libero, a Łukasz poklepał mnie po plecach
- ... jesteś genialny !
- tak wiem, wiem.. - zaczął się kłaniać
- ach, nie bądź taki skromny, mój pomysł i tak był o niebo lepszy - mruknął zawiedziony Bartek
- uznaj wyższość Ignaczaka - powiedział Jarosz szturchając Kurka w ramię
- no chyba umysłową - burknął - no co ? musisz Krzysiu jeszcze trochę podrosnąć - puścił oczko Igle.
W końcu zebraliśmy się i wyszliśmy z McDonalda.
- Krzysztofie, ale wyślesz mi zdjęcia ? - przysunęłam się do libero obejmując go ręką
- mhh. niech pomyślę - zatrzymał się i udał zamyślonego - wyślę !
W wyśmienitych humorach wróciliśmy do ośrodka. Pech chciał, że pod hotelem właśnie stał Andrea i rozmawiał przez telefon. Widząc nas od razu zakończył rozmowę.
- gdzie byliście ? - spytał
- na wyścigach samochodowych - odpowiedział dumnie Kurek
- tak ? i kto wygrał ? - spytał zaciekawiony Andrea
Na to pytanie niestety się nie przygotowaliśmy. Wymieniłam z Igłą porozumiewawcze spojrzenia po czym wypaliłam :
- jakiś Łodzianin, chyba Kosprzyk.
I kolejne niepowodzenia. Mądry i inteligenty pan Bartman w tym samym czasie co ja wypalił :
- Wojtyszek.
- no to kto w końcu ? - spytał lekko zdezorientowany trener
- Wojtyszek - powtórzyłam odpowiedz Zbyszka
- Kosprzak - niestety siatkarz powtórzył moją.
Wybuchnęliśmy śmiechem. Wszyscy oprócz Anderi.
- no więc jak w końcu było ? - pytał zniecierpliwiony.
Spojrzałam na Bartmana, który pozwolił mi mówić.
- Kosprzak był pierwszy, a Wojtyszek drugi. tak panowie ?
- tak tak, no jasne, bardzo ciekawy wyścig - powiedzieli niemal chórem.
- przepraszamy, ale spieszymy się na górę - odezwał się Łukasz.
Pożegnaliśmy się z trenerem i szybko wbiegliśmy do winy.
- Uff - cała nasz szóstka odetchnęła z ulgą
- jesteś wielka - Żygadło pocałował mnie w policzek.
Wjechaliśmy na nasze piętro i rozeszliśmy się do pokoi. Wyjęłam głęboko schowane w szafie delicje i zaczęłam jeść. Przed siatkarzami nic się nie ukryję, więc czym prędzej muszę się ich pozbyć.
Zjadłam jedno z ciastek, a do mojego pokoju ktoś znów zaczął się dobijać...
- pomóż mi.. - usłyszałam, gdy otworzyłam drzwi.
piątek, 2 listopada 2012
ROZDZIAŁ 14
- posuń się - powiedział i położył się obok mnie na łóżku.
- ej złotko co ty sobie wyobrażasz ?
- chce spędzić noc z moją dziewczyną - odrzekł i namiętnie mnie pocałował.
Weekend mieliśmy wolny. Sobotę postanowiłam spędzić w pokoju jeżeli te giganty mi na to pozwolą. Sobotni wieczór to pewnie ta bartmanowa imprezka. Na niedzielę nie mam jeszcze planów. Może to i dobrze bo wszystkie moje plany jak dotąd kończyły się fiaskiem.
Usnęłam w objęciach Łukasza. Obudziliśmy się po 9. Szybko zeszliśmy na śniadanie po czym z powrotem wjechaliśmy windą na nasze piętro. Rozłożyłam się wygodnie na łóżku i włączyłam telewizor. Leciała powtórka "M jak Miłość". Szczerze mówiąc ten serial jakoś mnie nie wciągnął. Łukasze poszedł do swojego pokoju załatwić coś z Igłą. Długo wypytywałam o co chodzi, ale ten milczał jak grób.
Nieoczekiwanie ktoś zapukał do moich drzwi.
- no hej, ja chciałem powiedzieć, że wypad na imprezę nadal jest aktualny, a ty jesteś na liście - powiedział Zagumny, po czym wyszedł z pokoju, zostawiając na stoliku kopertę. Czym prędzej ją otworzyłam i przeczytałam jej zawartość :
"możemy się spotkać? to ważne. czekam przy recepcji Bartek"
Ciekawe co on knuje. Nie mógł po prostu przyjść do mojego pokoju i podzielić się swoimi "przeżyciami"? Ja się ich powoli zaczynam bać. Przebrałam się i czym prędzej podążyłam w wyznaczone miejsce. Czekał.
- no więc co jest aż tak ważne ? -spytałam zziajana gdy już usiedliśmy na ławce w parku
- no bo chodzi o Aśkę... rozmawiałem z nią wczoraj i gdy tylko poruszyłem sprawę jej byłych, byłego to ona po prostu rozłączyła i od wczoraj nie odbiera ani nie odpisuje na SMS-y - zasmucił się
- powiem Ci dlaczego tak jest, ale obiecaj mi, że mnie nie wsypiesz - poczekałam na jego reakcję, pokiwał twierdząco głową - ostatni chłopak Aśki znęcał się nad nią. Zmuszał do rzeczy, których ona nie chciał. Molestował ją, próbował zgwałcić. Często ją bił. Na początku była w nim cholernie zakochana. Ich chora miłość totalnie ją zaślepiła. Nie raz musiałam ją ratować. Pewnego dnia zadzwoniła, że Konrad jest pod blokiem i próbuje do niej wejść. Po chwili usłyszałam tylko trzask słuchawki i krzyki jej byłego. Zadzwoniłam po policję, która przyjechała w ostatnim momencie... Nie chcę myśleć co by się stało gdyby się spóźnili.
Bartek posmutniał jeszcze bardziej, ja również.
- Nie martw się porozmawiam z nią - poklepałam go po plecach
- dziękuję - pocałował mnie w policzek
- czego się nie robi dla przyjaciół.
Wróciliśmy do hotelu tuż na obiad, więc od razu popędziliśmy na stołówkę, gdzie czekała już cała reprezentacja. I nie tylko. Wraz z nią także rosyjscy siatkarze, z którymi to za parę dni mieliśmy stoczyć sparing. Bartek pociągnął mnie do stolika przy którym siedziały nasze wielkoludy. Zajęłam miejsce obok Łukasza i zaczęliśmy konsumpcje.
- gdzie byłaś ? martwiłem się - wyszeptał mi do ucha Łukasz, gdy wróciłam do stołu po odniesieniu talerza
- pomagałam przyjacielowi - posłałam uśmiech w stronę Kurka
Żygadło spojrzał na niego po czym pocałował mnie w policzek.
Wychodząc natknęliśmy się na Rosjan. Wszyscy zaczęli się na mnie patrzeć, jakby pierwszy raz w życiu widzieli dziewczynę. No rozumiem, że Polki to najładniejsze dziewczyny na świecie... no ale bez przesady.
- Rucek, ty tam się z nimi znasz. W końcu Rucek to taka Rosyjska ksywa - powiedział Igła po czym popchnął Michała Ruciaka w kierunku przeciwnej drużyny. Na nieszczęście Ruciak wpadł na którego z siatkarzy rosyjskich.
- uważaj jak chodzisz ! - krzyknął
- ależ przepraszamy bardzo - krzyknął Igła po czym ukłonił się i zabrał Michała z dala od Rosjan.
Cała polska reprezentacja wybuchnęła śmiechem. Zresztą rosyjska również.
W pewnym momencie podszedł do mnie "ten wściekły pan, na którego wpadł Ruciak".
- witam, jestem Maksim Michajłow atakujący reprezentacji Rosji w piłce siatkowej. Mam wielką słabość do polskich kobiet - uśmiechnął się
- miło mi poznać. Magdalena Waroń. Dziewczyna Łukasza Żygadło. Mam słabość do siatkówki. - uśmiechnęłam się jeszcze szerzej niż on. Pierwszy raz nazwałam siebie dziewczyną Łukasza. Nawet w myślach tak o sobie nie mówię. Nagle podszedł do mnie właśnie mój chłopak.
- masz bardzo piękną dziewczynę - powiedział Maksim i odszedł do "swoich"
- co to miało być ? - spytał zdziwiony Łukasz
Opowiedziałam mu o tym jak poznałam gwiazdę rosyjskiej siatkówki, po czym wybuchnęliśmy śmiechem. Rozeszliśmy się do swoich pokoi. Ledwo weszłam do swojego, a już usłyszałam pukanie do drzwi. I to nie takie zwykłe puk-puk. To było gwałtowne i mocne walenie w drzwi.
- Nie pali się ! - krzyknęłam - otwarte. można wejść !
- przepraszam, ale nie zdążyłem poznać Cię z resztą drużyny, a oni bardzo by chcieli się z tobą poznać - zaczął mówić łamanym polskim rosyjski siatkarz - więc gdybym mógł Cię na chwilkę porwać
- z chęcią poznam twoich kolegów.
W drodze do "miejsca spotkania" opowiedziałam Maksimowi o moich zainteresowaniach i poczynaniach w dziedzinie jaką jest siatkówka. Rosjanin otworzył drzwi do pokoju 309 i zaprosił do środka. Wewnątrz byli chyba wszyscy "ruscy" siatkarze.
- chłopaki to jest Magda. Jest dziewczyną jednego z polskich siatkarzy. a to jest : Sokołow, Komarow, Wołkow, Muserskij, Apalikow, Szczerbinin, IIinych, Chtiej, Birjukow, Biereiko, Żygałow, Grankin, Butko.
Gdy wypowiedział nazwisko Chtiej nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Ale jednak najgorsze była usłyszenie nazwiska Żygałow. Od razu skojarzyło mi się z Ziomkiem. Wtedy już ledwo utrzymywałam poważną minę. Chwilę porozmawiałam z chłopakami. Potem nasze drogi się rozeszły. Oni poszli na spotkanie z trenerem, ja - przygotowywać się do "bartmanowej imprezy" jak to ją wszyscy nazwali.
Weszłam do pokoju i spojrzałam na zegarek 19:00. Za godzinę mieliśmy wyjść do klubu, a ja nie gotowa. Otworzyłam szafę i nic. Nie miałam zielonego pojęcia w co się ubrać.
- Igłaaa ! - krzyknęłam i zaczęłam uderzać pięścią w ścianę, dzielącą nasze pokoje
- w czym mogę pomóc ? - spytał, gdy tylko wbiegł do pokoju
- Krzysiu, bo jest problem, ja mam się w co ubrać
- idź się umalować. Ja ci tutaj zaraz coś wykombinuje.
Weszłam do łazienki. Zrobiłam lekki makijaż i rozczesałam włosy. Usłyszałam pukanie do drzwi.
- gotowe - powiedział Igła - przymierz - wręczył mi wieszak z moim strojem.
Ubrałam zaprojektowane przez mistrza Igłę ubranie i wyszłam się zaprezentować.
- gotowa ? bo reszta się niecierpliwi
- już wychodzę.
Gdy wyszłam poczułam miliony spojrzeń na sobie.
- ładnie wyglądasz - podszedł do mnie Żygadło i objął mnie w pasie
Gdy tylko wyswobodziłam się z jego objęcia pobiegłam uściskać Igłę.
5 minut później byliśmy już przy recepcji, gdzie znów napotkaliśmy rosyjskich siatkarzy. Każdy uśmiechnął się na mój widok. Spojrzałam na zdziwionego Łukasza i przytuliłam się do niego.
Parę minut po 20 byliśmy w spalskim klubie. Impreza zaczęła się rozkręcać. Panowie obiecali nie pić za dużo. Jednak Bartman i Kubiak ostro pompowali. Kieliszek za kieliszkiem. Jak nie wódka, to whiskey. Łukasz zamówił dla mnie jakiegoś kolorowego drinka z małą zawartością alkoholu. Ruszyliśmy na parkiet. Wytańczyłam się za wszystkie czasy. Siatkarze to wspaniali tancerze. Po mimo swoich dwóch metrów mają te kocie ruchy. o 3 postanowiliśmy wrócić do ośrodka. Zbyszek i Dziku byli stawieni, więc "mili" koledzy z reprezentacji pomogli doczołgać im się do hotelu. Ja szłam z Łukaszem, trzymając się za ręce. Obok Igła z Kurkiem opowiadali sobie kawały.
Łukasz bezpiecznie odstawił mnie do mojego pokoju, a na pożegnanie namiętnie pocałował. Dziś nocował u siebie. Uff. Wreszcie się wyśpię. Ruszyłam pod prysznic, po czym dokładnie umyłam zęby i przeprałam się w piżamę. Zasnęłam parę minut po 4.
Obudziłam się około 13. Szybko ubrałam się i zeszłam na obiad.
Niestety na stołówce nie zastałam polskich wielkoludów, byli tylko Ci rosyjscy.
- smacznego - powiedziałam wchodząc. Każdy z nich obrócił się w moją stronę i zaczął się uśmiechać.
- Twoich jeszcze nie było. Musieliście nieźle wczoraj zaszaleć - powiedział Michajłow
- siadaj z nami - zaproponował Apalikow
- muszę wam odmówić. trzeba obudzić tych leniów - zaśmiałam się i wyszłam.
Przeszłam po wszystkich pokojach i oznajmiłam siatkarzom, która godzina. Na koniec zostawiłam sobie pokój Igły i Ziomka. Krzysiu już wstał. Poprosiłam go o zachowanie ciszy, po czym z impetem wskoczyłam na Łukasza. Siatkarz długo nie wiedział co się dzieje. Spojrzał na mnie i cwaniacko się uśmiechnął. Przerzucił mnie, tak że byłam pod nim. Przez chwilę bawił się moimi włosami, po czym namiętnie mnie pocałował. Igła jak to Igła porobił nam zdjęcia, ale obiecywał nigdzie ich nie wstawiać. Obowiązkowo miał je wysłać na mojego maila.
Godzinę później zeszłam ponownie do stołówki, tylko że tym razem z grupą głodnych siatkarzy. Rosjan już nie było.
Po obiedzie wróciliśmy do pokoi. Nie zamykałam nawet drzwi. Zaraz za mną do pomieszczenia wszedł Żygadło, Kurek, Bartman, Igła i Jarosz.
- przebierz się i obowiązkowo zdejmij te szpilki, bo jesteś prawie równa z nami - zarządził Bartman.
Zabrałam z szafy jakieś ciuchy i poszłam do łazienki. Jak nakazał pan Zbyszek przebrałam się. Gotowa wyszłam się zaprezentować. Zbyszek spojrzał tylko na moje buty, po czym dodał "te mogą być". Chwycili mnie za rękę i wyciągnęli z hotelu...