niedziela, 2 grudnia 2012

ROZDZIAŁ 22.

Jak obiecał, tak zrobił. Parę minut przed 7 w moim mieszkaniu pojawił się ON. Teraz gdy jesteśmy razem nie mogę sobie wyobrazić życia bez niego. Wcześniej nie zwracałam na to uwagi, na to jak dużo czasu spędzałam sama. Nie licząc tych wszystkich chwil z przyjaciółmi. Nie zapomniane przeżycia. Namiętnie pocałowałam Łukasza, który mocno napierał na mnie swoim ciałem.
- chcesz mnie połamać? - zapytałam wybuchając śmiechem
- przepraszam. Jakoś tak straciłem wyczucie.
- w twoim fachu utrata wyczucia to same kłopoty.
- i w zawodowym i w prywatnym - wpił się w moje usta uważając przy tym by nie "zgnieść" mojego jakże drobnego w porównaniu do niego ciała.
Po długim i namiętnym powitaniu poszłam do łazienki uprzednio zabierając z szafy czerwone rurki i białą bokserkę. Nie zapominając o niewidocznych częściach garderoby. Gotowa opuściłam pomieszczenie i ruszyłam w stronę kuchni, gdzie czekało już na mnie śniadanie.
- Ja to chyba zatrudnie Cię na stałe - uśmiechnęłam się wdychając zapach świeżo zaparzonej kawy.
- bardzo chętnie z tobą zamieszkam - delikatnie musnął mój policzek 
- nie mówiłam o wspólnym mieszkaniu. Tylko w wspólnych śniadaniach.
Siatkarzowi momentalnie zrzedła mina, ale po chwili szeroko się uśmiechnął.
- ale kiedyś ze mną zamieszkasz, prawda? - zapytał
Zrobiłam minę myśliciela, a on uważnie mi się przyglądał czekając na moją odpowiedź. W geście zgody pokiwałam twierdząco głową.
- zbieraj się jedziemy do szkoły
- trochę dziwnie to brzmi. Tak jakbyś był moim ojcem - zaśmiałam się.
- ja mogę coś więcej - cwaniacko się uśmiechnął i podniósł mnie ku górze, kilka razy obracając.
- wariacie ! Lęk wysokości mam !
Nie reagował na moje prośby i błagania tylko co chwila namiętnie mnie całował - dość tych czułości. Zbierajmy się, bo się jeszcze spóźnię.
Po 20 minutach dojechaliśmy pod uczelnię. Łukasz wyszedł i otworzył mi drzwi, a wszyscy stojący w tym czasie na parkingu nie mogli oderwać od nas wzroku. No tak, bo przecież nie codziennie zwykła uczennica przyjeżdża rozgrywającym polskiej reprezentacji, a potem "wymienia z nim swoją ślinę".
- o której kończysz ? - zapytał opierając się o maskę samochodu
- 14:30 - uśmiechnęłam się - ale potem mam trening.
- Więc plan na dziś jest prosty : o 14:30 przyjeżdżam pod uczelnię, zabieram Cię do domu, zbierasz swoje dresy i inne pierdoły, po czym odwożę Cię na trening z którego zabieram Cię z powrotem do domu.
- ty sobie to lepiej zapisz kochanie, abyś czegoś nie zapomiał.
- co sugerujesz? - śmiesznie poruszył brwiami po czym chwycił moja dłoń i zaczął ją kołysać w prawo i w lewo.
- kocham cię
- to też sobie muszę zapisać, aby nie zapomnieć ? - spytał cwaniacko się uśmiechając.
Pokiwałam z politowaniem głową i w geście pożegnanie musnęłam jego usta. Szybko udałam się w stronę uczelni. Dziś czekał mnie dość długi test. Jeżeli go zaliczę nic nie stoi na przeszkodzie że zakończę z sukcesem studia. Jeszcze tylko obrona pracy magisterkiej ale to dopiero za miesiąc. Weszłam do sali i zajęłam swoje staje miejsce. Na stoliku leżały już testy. Wykładowca dał znak i wszyscy zaczęli zaznaczać odpowiedzi. Muszę przyznać że jestem zadowolona ze swojego wyniku. Jednak odpytywanie przez Winiara jednak przyniosło rezultat. Po blisko 3 godzinach opuściłam salę. Podeszłam do automatu i kupiłam ciepły napój. Wzięłam plastikowy kubeczek z kawą i udałam się na dziedziniec. Już z daleka ujrzałam Aśke i Marcina. Przysiadłam się do nich.
- opowiadaj jak było . - powiedział jakby nigdy nic mój przyjaciel
- było fajnie - delikatnie się uśmiechnęłam
- fajnie ?
- fajnie. A właśnie Aśka tu masz autografy - podałam jej zeszyt a przyjaciółka rzuciła mi się w ramiona i zaczęła dziękować.
- nie mi dziękuj, tylko Marcinowi to dzięki niemu wyjechałam do Spały.
- i to dzięki niemu poznałaś miłość swojego życia - wtrąciła moja przyjaciółka
- więc jednak - Marcin mruknął pod nosem i zniknął w budynku.
Chwilę później rozeszłyśmy się do swoich sal na wykłady. Równo o 14:30 wyszłam z budynku. Na parkingu dostrzegłam auto siatkarza. Stało koło niego kilka dziewczyn którym rozdawał autografy. Gdy tylko mnie zobaczył przeprosił fanki i podszedł w moją stronę. Na przywitanie mocno mnie do siebie przytulił. Trzymając się za ręce ruszyliśmy w stronę samochodu. Łukasz otworzył mi drzwi i weszłam do wnętrza auta. Sam zajął miejsce za kierownicą i z piskiem opon odjechaliśmy spod uczelni.
Z impetem otworzyłam drzwi do mieszkania i weszłam do środka. Szybko zebrałam swoją torbę z rzeczami na trening i z powrotem odjechałam razem z Łukaszem. Utknęliśmy w długim korku. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz