poniedziałek, 31 grudnia 2012

ROZDZIAŁ 33.

Kurek chwilę rozejrzał się po swoich dwumetrowych friendach, po czym jego wzrok zatrzymał się na mojej Asicy. Z szerokim uśmiechem podszedł do niej i mocno ją przytulił.
- podoba mi się. Oj, podoba. Z wami to nawet w piekle byłoby fajnie - po czym namiętnie pocałował Dryję.
- o niee, tylko nie to - Pit załamał ręce - jak nie Madzia i Łukasz, to teraz oni.. Kurek, ty przyjacielu od siedmiu boleści ! Miałeś trwać ze mną w stanie kawalerskim. Pamiętasz ? przyrzekaliśmy sobie w zdrowiu i w chorobie, że nigdy się nie zakochamy.
Wszyscy momentalnie z oczami niczym kula ziemska spoglądali raz to na Pita, a raz na Bartka. W jednej chwili Aśka odsunęła się od swojego wybranka, a wszyscy zaczęli się śmiać. Wszyscy oprócz naszego Piotrusia.
- Piotrek, ja mam taki pomysł - zaczął Zibi - pójdziemy sobie do jakiegoś disco jak wrócimy i wyrwiemy jakieś laski.. To znaczy ja wyrwę, a ty się będziesz uczył.
- ale wiecie, że macie bardzo mało czasu - pouczył ich Możdżonek. No tak, Marcin i jego przestrzeganie zasad - w niedzielę wracamy, a w środę już na zgrupowanie. Spała czeka ! a potem Liga Światowa.
- a no właśnie. Będę oglądać i kibicować, więc musicie wygrać - wtrąciłam się w wypowiedź naszego Muratora [czytaj : kapitana].
- my nic nie musimy - poprawił mnie - my możemy !
- mniejsza o to.. i tak dla mnie jesteście najlepsi - uśmiechnęłam się, po czym już wszyscy ruszyliśmy w stronę plaży.
Łukasz chwycił mnie za dłoń, co z powodowało poruszenie się motyli w moim brzuchu, a nie dzieciątka w łonie, jak to pewnie myśleliście! Co to, to nie ! Po jakże emocjonującym spacerku dotarliśmy na gdańskie wybrzeże. Było parę minut po dwudziestej, słońce powoli chowało się za linią morza. Fale rozmywały się na zimnym już piasku. Zygadło stanął za mną i mocno objął mnie od tyłu. Wtulona w jego klatkę piersiową i obserwowałam wzbierający na sile Bałtyk.
- Uuuu Ziooomek, ale romantycznie - naśmiewał się Igła, a Jarski z Kosą próbowali nas parodiować.
- nie małpuj, ty ruda małpo ! - Kuraś trzepnął przyjaciela w łeb. Bartuś, jak to Bartuś musi być w centrum zainteresowania. Nigdy nie odpuści.. Oj tak, nasz siatkarski świat kręci się wokół jednego wielkoluda zwanego Siurakiem.
- a tak w ogóle to z kim my jutro gramy ? - wypalił Zatorski i cały urok ciszy zniknął.
- Zati, ty pacanie ! - Ignaczak przybił sobie tak zwanego facepalma - z Włochami, hindusie ty.
- rasista ! - krzyknął Paweł, przez co zwrócił uwagę połowy 'plażowiczów' - Igła jest rasistą ! Jak Andrea się o tym dowie, to Cię wywali i to ja będę pierwszym libero..
- coś ty powiedział ? lebiodo, ty ! - tym razem to Krzysztof wydzierał się na pół plaży.
- przepraszam coś się dzieje ? - jakaś starsza pani z kijkami do Nordic Walking'u  i z bardzo zatroskaną miną przypatrywała się poczynaniom naszych libero.
- nic się nie dzieje - tłumaczył Zagumny ze swoim stoickim spokojem - ich po prostu dopiero co wypuścili z domu wariatów i wie pani... - Guma chwyciła starszą panią pod rękę i zaczął opowiadać jej niestworzone historie o naszych dwóch kłótliwcach.
- ty niedorobiony zakalcu ! - krzyczał Igła
- ty przychlaście ! - odpowiedział Zati, a wszyscy z minami "What the fuck?" popatrzyli na młodego bełchatowskiego libero.
- ty bezmózgu !
- chłopaki, nie róbcie wiochy ! - do akcji wkroczył nasz ukochany el kapitano - pokłócicie się w hotelu.
- właśnie, a tak by the way, nie powinniśmy już wracać ? - wtrąciłam - przecież jutro gracie.
- gramy, gramy, panno Żygadło - posłałam Kubiakowi złowrogie spojrzenie - ale to tylko taki sprawdzian przed Ligą Światową i w ogóle część pieniędzy uzbieranych z biletów idzie na jakąś włosko-polską fundację.
-szczytny cel - podsumowałam
- no tak, bo my lubimy pomagać - Winiar ukazał rządek swoich białych ząbków.
- ale to może na prawdę już wracajmy - jedyny mądry. Zibi, jesteś wielki !
Reszta niechętnie przystała na naszą propozycję. I w odgłosach wrzeszczenia, jęczenia, ujadania i wycia naszych dwóch śpiewaków wróciliśmy do hotelu. Tym razem x'fajtersi zaszczycili nas przebojem Carly Rae Jepsen "Call My Name". I co z tego, że kaleczyli ten piękny, angielski język. Co z tego, że nasze bębenki już prawie nie wytrzymały. Najważniejsze jest to, że z minuty na minutę rozwijają swój talent. Ot, co.
- a gdzie jest Guma ?! - krzyknął Ignaczak biegając w kółko w poszukiwaniu naszego rozgrywającego.
- z tego co wiem, porwał jakąś laskę - zaśmiał się Łukasz.
- no tak, nawet taki Zagumny potrafi wyrwać dziewczynę, a ja nie - Nowakowski pociągnął nosem i teatralnie wytarł wyimaginowaną łezkę spod oka.
- no tak jeżeli osiemdziesięcioletnią osiwiałą staruszkę można nazwać laską
- dodajmy, że miała fioletowe pasemka na swoich białych włosach, co trochę odjęło jej lat - Żygadło wtrącił się w moją wypowiedź.
- najwyraźniej naszemu Pawełkowi pogarsza się wzrok - wymruczał Możdżonek.
- musimy szukać tego dziwaka ! - zarządził Igła.
Szybko podzieliliśmy się na małe trzy, góra czteroosobowe grupki i ruszyliśmy na poszukiwania. Nie mogłoby być inaczej, gdybym nie była w 'grupie' z Łukaszkiem, Bartusiem i Asią.
Tak więc większość czasu, który przeznaczyliśmy na poszukiwania spędziliśmy na gdańskim rynku, pochłonięci swoimi uczuciami. Ale wiecie już, że głupi zawsze ma szczęście. I takie szczęście przytrafiło się również naszej czwórce, bo choć w ogóle nie szukaliśmy, to i tak odnaleźliśmy naszego Pawełka. Akurat odprowadzał swoją nowo poznaną znajomą do domu, czyli jednej z gdańskich kamienic. oznajmiliśmy wszystkim, że mamy naszą zgubę i wracamy już do hotelu.
- Pawełku, jak ja się o Ciebie martwiłem ! - Krzysiek wpadł w objęcia Zagumnego. - opowiadaj co to za lasencja.

2 komentarze:

  1. Jak zwykle świetnie, rozdział pełen emocji :) Uwielbiamy Twoje poczucie humoru :) Z niecierpliwością czekamy na następny! :D
    Pozdrawiamy! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Guma wyrwał 80 letnią "lasencje" - to mnie najbardziej rozwaliło .. ;p i ta powaga Marcina.. ;)

    OdpowiedzUsuń