W ciszy wróciliśmy do mojego mieszkania. Nikt nie miał odwagi odezwać się pierwszy. On nie wiedział, co ma powiedzieć. Ja nie chciałam o tym rozmawiać. Gdy tylko opuściliśmy samochód, Łukasz mocno mnie przytulił.
- słońce - odgarnął niesforne kosmyki włosów z mojej twarzy - dzisiaj są twoje urodziny, nie możesz być smutna.
Delikatnie się uśmiechnęłam i splatając nasze dłonie ruszyliśmy w stronę mojego mieszkania.
- napijesz się czegoś ? - zapytałam wchodząc do kuchni.
- a którą mamy godzinę ? - zapytał nerwowo rozglądając się po salonie, w celu znalezienia zegarka
- 15:45 - westchnęłam i usiadłam na kanapie.
- zaraz będę musiał jechać - spojrzałam na niego z uniesionymi do góry brwiami - ale za godzinkę wrócę. Muszę coś jeszcze załatwić w związku z Twoją niespodzianką.
- a nie możemy zostać w domuuuu ? - zrobiłam minę błagalną, coś pomiędzy biednym pieskiem, a kotem ze Shreka.
- nie możemy - usiadł obok mnie i pocałował mnie w czubek nosa - więc, ja się zmywam i za godzinkę jestem u Ciebie.
- muuusisz ? - przyciągnęłam go do siebie i zaczęłam wodzić swoim nosem po jego policzku.
- muszę. Słońce, za godzinkę jestem - namiętnie mnie pocałował i opuścił moje skromne cztery kąty.
Podkuliłam pod siebie nogi i oparłam podbródek na kolanach. Dziś są moje urodziny, a ja zostałam sama. Fajnie, fajnie. Wyjęłam z torby koszulkę którą wczoraj dostałam od zgrai dwumetrowców. Kilka razy obróciłam ją sobie i przyłożyłam do klatki piersiowej. Muszę przyznać, że nasza reprezentacja jest najlepsza z najlepszych. I pod względem siatkówki, jak również nawiązywania i utrzymywania znajomości. Zarażają wszystkich wokół swoim optymizmem. Ich poczucie humoru nie zna granic, a energa jaką tryskają udzieli się nawet najgorszym pesymistom i leniom. Są wspaniali. I dziękuje Mariuszowi za to, że załatwił mi te warsztaty. Dzięki niemu poznałam nasze złotka i.. Łukasza - najcudowniejszego chłopaka na Ziemi, dzięki któremu wreszcie zapomiałam o Michale. Prawie zapomiałam, bo przecież o pierwszej prawdziwej miłości się nie zapomina. Nigdy. Ja też do końca nigdy nie zapomnę. Ale teraz wiem, że on chce abym była szczęśliwa. Ale, koniec już tego użalania się. Czas zrobić coś sensownego. Czas pooglądać telewizję. Włączyłam moją plazmę i skakałam z kanału na kanał. Moje jakże ciekawe zajęcie przerwał mi dzwonek do drzwi. Zerwałam się z kanapy jak startujący sprinter z nadzieją, że to Łukasz. Mówią, że nadzieja to matka głupich. Wychodzi na to, że jestem głupia. Gdy tylko otworzyłam drzwi ujrzałam w nich sylwetkę Mariusza.
- mogę wejść ? - zapytał niepewnie. Skinęłam głową na znak że się zgadzam, a on na przywitanie nieśmiało pocałował mnie w policzek.
Odsunęłam się i wskazałam mu ręką drogę do salonu. Usiedliśmy na kanapie. Nastała chwila niezręcznej ciszy.
- Magda, ja chciałem Cię przeprosić - położył swoją dłoń na mojej i delikatnie zaczął głaskać ją kciukiem. Natychmiast zabrałam rękę. Wstałam i udałam się do kuchni. Odprowadził mnie wzrokiem. Czułam to.
- napijesz się czegoś ? - zapytałam wlewając do szklanki sok pomarańczowy.
- to co ty, poproszę.
Już po chwili ponownie siedziałam obok niego. Znów nikt się nie odzywał. Mariusz był nieobecny, jakby zbierał myśli, jakby układał sobie w głowie to co ma powiedzieć.
- dobra. Niech się dzieje to co ma się dziać - wziął głęboki oddech - tylko proszę Cię nie przerywaj mi.
- okej. Mów - nerwowo spojrzałam na zegarek. Za 20 minut powinien wrócić Łukasz.
- Magda, kocham Cię. Ale nie jak przyjaciółkę. Kocham Cię tak jak chłopak kocha dziewczynę, tak jak mąż kocha żonę. I nie mów mi że to tylko jakieś zauroczenie. Bo sama wiesz, że tak nie jest. Tymi warsztatami z reprezentacją chciałem ci się przypodobać, ale wyszło jak zawsze źle. Ten twój siatkarz jest naprawdę wielkim szczęściarzem, ale to ja powinienem być na jego miejscu. On nie zasługuje na Ciebie. Magda, proszę Cię, daj nam szansę.
Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Mój najbliższy przyjaciel wyznaje mi miłość... czy to w ogóle jest normalne? Nasza sytuacja jest kolejnym faktem przeważającym szalę na której przyjaźń między kobietą a mężczyzną nie istnieje. Taka relacja zawsze kończy się nieszczęśliwym zakochaniem jednej ze stron. Rzadko zdarza się, że obie strony pałają do siebie tym samym uczuciem.
- Mariusz, wybacz mi, ale ja kocham Łukasza. I proszę Cię teraz to ty mi nie przerywaj. Jestem wspaniałym facetem. Ale dla mnie możesz być tylko przyjacielem. Chciałbym Ci bardzo podziękować że wysłałeś moje zgłoszenie, bo dzięki temu teraz mam dla kogo żyć i jestem szczęśliwa.
- ze mną było by ci lepiej - wyszeptał mi do ucha. Zaczął całować moją szyję. Szybko się od niego odsunęłam i strzeliłam mu z "liścia" w policzek.
- wyjdź i nie wracaj - krzyknęłam
- jeszcze będziesz przez niego płakać - rzucił na wychodnym i zniknął za rogiem.
Usiadłam na podłodze opierając się o ścianę. W myślach miałam tylko to minione wydarzenie. Jak on mógł to zrobić? Jak on mógł to powiedzieć? Jako mój przyjaciel powinien mnie wspierać, a nie uwodzić i wyznawać miłość. Siedziałam tak dobre parę minut dopóki drzwi od mieszkania nie otworzyły się...
piątek, 21 grudnia 2012
ROZDZIAŁ 29.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Świetny rozdział! Z niecierpliwością czekamy na następny! :D Łukasz jaki romantyczny ^^ :D Uwielbiamy Twojego bloga! :*
OdpowiedzUsuńZapraszamy do nas: http://milosc-na-boisku-siatkowka.blogspot.com/