środa, 31 października 2012
ROZDZIAŁ 13.
- witam mojego ulubionego siatkarzynę
- ulubionego ? jestem zaszczycony
- żartuje - pokazałam mu język
- ale jak to ? przecież tak przystojny i znakomity libero jak ja...
- Krzysiu.. uwielbiam Cię - dałam mu buziaka, za co wylądowałam w wodzie! - Ignaczak co to miało być!?
- Też Cię lubię - krzyknął uradowany i popłynął w stronę chłopaków
Wszyscy ruszyli w stronę szatni. Szybko się przebraliśmy i wysuszyliśmy włosy. Suszenie chłopakom zajęło 2 sekundy. Ze mną było gorzej. Winiarski i Kurek suszyli moje włosy na dwie suszarki. Musiało to komicznie wyglądać. Szkoda, że nie miałam przy sobie aparatu. Pół godziny później byliśmy już pod hotelem.
- panowie.. niedzielę mamy wolną... to może byśmy tak w sobotę poszli się zabawić ? - rzucił pomysł ZB9
Wszyscy siatkarze pokiwali twierdząco głowami.
- no więc idziemy ! - uśmiechnął się Zibi - Ty oczywiście idziesz z nami - wskazał na mnie
- nie ma mowy ! ja się do egzaminu przygotowuje ! - musiałam szybko coś wymyślić.
- tak tak. bo my ci uwierzymy - podsumował moje "starania" Nowakowski.
Rozeszliśmy się do pokoi. Powiesiłam mokre rzeczy na balkonie i wygodnie rozsiadłam się na łóżku. Byłam strasznie zmęczona. Ale jeszcze tylko kolacja, potem już tylko sen. Włączyłam laptopa i zalogowałam się na Skypie. Aśka. Nareszcie w spokoju z nią porozmawiam. Opowiedziałam jej o wszystkim co się ostatnio wydarzyło. Nagle ktoś zapukał do moich drzwi.
- Ale ktoś ma wyczucie - powiedziałam do mojej przyjaciółki - Otwarte ! można wchodzić.
Moim oczom ukazał się szanowny pan Bartosz Kurek.
- no bo ja ten tego chciałem przeprosić jeszcze raz - powiedział
- czy ty właśnie rozmawiasz z Kurkiem ?! - mina Aśki wyglądała niczym O___o , co mnie w ogóle nie zdziwiło. Wiedziałam że właśnie ten siatkarz jest jej idolem.
- no, a co nie wolno ? - poruszyłam brwiami na znak że wpadłam na szatański pomysł - Bartuś, siadaj tu koło mnie. Chcę ci przedstawić twoją największą fankę : Joanne Giec . Aśka - Bartek, Bartek - Aśka
Zapoznałam ich ze sobą po czym zostawiłam samych. Udałam się do pokoju ZB9 i Jarosza, chciałam jakoś wywinąć się z sobotnich planów. I teraz to ja wyglądałam O____o . Bartman stał na środku owinięty ręcznikiem, który powoli zsuwał mu się na dół. Odruchowo zasłoniłam oczy.
- puka się - pouczał mnie Zbyszek
- pukałam, ale wasza muzyka niestety zagłuszyła moje walenie pięścią w drzwi - wyjaśniłam
- już możesz zdjąć rękę z oczu - zaśmiał się siatkarz - co cię do mnie sprowadza ?
- sobota - mruknęłam
- no nie mów że nie chcesz iść ?! Będzie fajnie. No zgódź się. pliss - Zibi zrobił maślane oczy kota ze Shreka.
- no nie wiem , nie wiem
- nie daj się prosić .
Zostawiłam go bez odpowiedz. Wychodząc minęłam się z Kurkiem, który właśnie wychodził z mojego pokoju. Był zadowolony i tryskał radością. Podszedł do mnie, po czym mnie przytulił.
- Dziękuję, Aśka jest zajebista. Zawsze marzyłem o takiej dziewczynie.
A jednak potrafię swatać ludzi. Razem z Barkiem ruszyłam na kolację. Siatkarze jak zwykle wzięli kosmiczne porcję. Ja zadowoliłam się malutką porcją jajecznicy i kanapką.
Po kolacji poprosiłam "profesora" Winiarskiego o przepytanie mnie z materiału. Zgodził się bez wahanie. Weszliśmy do mojego pokoju i podałam mu materiał. Odpowiedziałam bezbłędnie na wszystkie zadane pytania, z czego on jak i ja byliśmy bardzo zadowoleni. Michał wyszedł a ja postanowiłam wziąć prysznic i przebrać się w piżamę. Jakieś było moje zdziwienie gdy wychodząc z łazienki zobaczyłam prawie całą reprezentacje rozsiadającą się w moim pokoju.
- co się tu dzieje ? - zapytałam zszokowana
- będziemy oglądać film - odpowiedział uradowany Ignaczak
- ale dlaczego u mnie ?
- bo tu jest fajnie - zaszczycił mnie swoją inteligentną odpowiedzią Nowakowski.
Do pokoju weszli Bartek i Zbyszek niosąc torby wypchane chipsami, napojami, paluszkami i innymi smakołykami. Łukasz poklepał mi miejsce obok siebie na łóżku. Podeszłam i usiadłam obok niego.
- chciałam dzisiaj wcześniej iść spać - wymruczałam
- będzie fajnie - przytulił mnie.
Igła podłączył swój twardy dysk do telewizora i włączył jakiś horror. Popatrzyłam na niego z nadzieją, że go wyłączy, on jednak szyderczo się uśmiechnął.
Akcja zaczęła się rozkręcać, jednak połowa siatkarzy usypiała z nudów. Kubiak siedzący obok mnie gapił się w telewizor jak w obrazek. Łukasz powoli zasypiał, a Bartek i Igła rzucali w siebie popcornem.
- Będziecie to sprzątać ! - krzyknęłam tak głośno że obudziłam wszystkich siatkarzy
Film się skończył, więc chłopaki opuścili mój pokój. Każdy przed wyjściem powiedział symboliczne "dobranoc". Zostałam sama z mega bałaganem. Nieoczekiwanie do pokoju wrócił Krzysiek i Łukasz.
- kochanie, chyba nie myślałaś, że zostawimy Cie z takim bałaganem - rozgrywający mnie przytulił.
Usiadłam na łóżku. Po chwili dołączył do mnie Żygadło.Ignaczak spojrzał na nas błagalnym wzrokiem.
- to był twój pomysł, więc sprzątaj ! - Łukasz pokazał mu język.
15 minut później pokój lśnił. Igła pożegnał się i wyszedł. Zostałam sama z Łukaszem.
- idź, bo rano nie wstaniesz na trening - powiedziałam
- pieprzyć trening. liczysz się tylko ty - namiętnie mnie pocałował
Przez następną godzinę rozmawialiśmy o naszej przyszłości. Zarówno Łukasz jak i ja chcieliśmy być ze sobą i razem przejść przez resztę życia. Wiem, że wiąże się tą ciągłymi rozłąkami, ze względu na mecze siatkarza. Jednak spróbujemy to przetrwać. Musi nam się udać. Łukasz nie podjął jeszcze decyzji o klubie. Rozważa pomiędzy jakimś rosyjskim klubem, a Resovią. Liczę, że wybierze Resovię. Oboje tam mieszkamy. Moglibyśmy częściej się widywać. Jednak nie będę na niego zła jeżeli wybierze Rosję. Chcę żeby się rozwijał i spełniał marzenia.
Łukasz pożegnał się i wyszedł. Położyłam się i szybko usnęłam.
piątek, 26 października 2012
ROZDZIAŁ 12
Magda odstawiła na pobliski stolik laptop. Oczy zaszły jej łzami. Przytuliłem ją.
- to moja wina - wyszeptała
- nic nie jest twoją winą
- skąd możesz to wiedzieć ?! Nie było cię tam ! - krzyczała bijąc mnie pięścią po klatce piersiowej
- cokolwiek się wtedy stało nie było twoją winą. Madzia nie płacz. Nic nie dzieje się przez przypadek. To że kiedyś coś się zdarzyło, może to dzięki temu jesteśmy tutaj, razem.
Na jej twarzy pojawił się uśmiech. Wyrwała się z moich ramion po czym powiedziała :
- ty sobie nie myśl że będziesz spał razem ze mną - wystawiła język
- sama mnie przecież zaprosiłaś - zrobiłem smutna minę, a ona delikatnie pocałowała mnie w policzek - widzę że moja koszulka znalazła swoje miejsce w twojej garderobie
- chcesz to mogę ci ją oddać
- miło byłoby popatrzeć jak ją ściągasz, ale zatrzymaj ją. Jeszcze będę miał czas. No chyba że bardzo chcesz - po tych słowach dostałem poduszką.
Zbliżyłem moją twarz do jej twarzy. Namiętnie ją pocałowałem. Odwzajemniła pocałunek. Delikatnie włożyłem rękę pod jej koszulkę. Jej ciało drgnęło. Chciałem jej. Tak bardzo jej pragnąłem. Nagle odsunęła się ode mnie.
- Łukasz, przepraszam. Ale jeszcze nie jestem gotowa - wyszeptała
- to ja przepraszam. Nie powinienem nalegać.
Mocno ją do siebie przytuliłem. Było już późno więc poszliśmy spać.
Obudził mnie płacz Magdy. Spojrzałem na zegarek, było parę minut po północy.
- Madziu, co się stało ? - spytałem
- Ja nie chce. Zostawcie mnie - krzyczała przez sen
- Magda, jesteś już bezpieczna. Tutaj nic ci nie grozi. Jestem z tobą - pocałowałem ją w czoło. Wtuliła się we mnie i usnęła.
Moje ciało wypełniła jakaś magiczna siła. Czułem się szczęśliwy. Chciałem resztę życia spędzić z tą mają istotą, którą Bóg postawił na mojej drodze.
Przytuliłem ją mocniej do siebie. Nie chciałem jej stracić. Kocham ją i tylko jej potrzebuje. Dla niej mogę nawet zrezygnować z siatkówki.
***
Obudziłam się w objęciach Łukasza. Spojrzałam na jego twarz. Ciągle spał. Delikatnie uwolniłam się z jego ramion.
- dzień dobry - pocałował mnie w policzek
- przepraszam że cię obudziłam
- nie szkodzi. Obudzić się z tobą to czysta przyjemność - uśmiechnął się i wstał.
Zaczął się ubierać, a ja siedziałam na łóżku i obserwowałam jego każdy ruch. Gdy był już ubrany poklepałam łóżko na znak że na usiąść obok mnie. Tak też zrobił. Spojrzał na mnie pełnym radości wzrokiem.
- przepraszam za to w nocy. Ale to jakoś tak samo wraca - uśmiech znikł mi z twarzy
- nie masz za co mnie przepraszać. Obiecuję że już zawsze będę przy tobie
- zawsze zawsze ?
- zawsze. Kocham cię. - po moich policzkach popłynęły łzy. On otarł je po czym namiętnie mnie pocałował.
W moim brzuchu pojawiły się motyle.
Nagle do pokoju wpadł Igła. Ech. On zawsze wyczuje najlepszą chwilę na odwiedziny. Kocham go normalnie.
- no jak tam gołąbeczki ? - spytał - Łukasz ty chyba trochę nieobeznany jesteś w tych sprawach. Jakoś tak cicho było
Pokręciłam z niedowierzaniem głową. Mój wzrok mówił sam za siebie. Krzysiu powoli wycofał się i wyszedł z pokoju.
Andrea jeszcze nie wrócił, więc siatkarze z drugim trenerem poszli na siłownię. Wykręciłam się bolącą kostką.
- basenu ci nie darujemy - na twarzy Bartmana pojawił się uśmiech
- to ci pomoże na kostkę - dorzucił zadowolony Winiarski.
Pokręciłam tylko głową i zamknęłam się w pokoju. Zaczęłam przerabiać materiał na zaliczenie. Jeszcze dwa egzaminy i kończę studia! Euforia wypełniła moje ciało, więc nauka poszła mi bardzo szybko. Wieczorem poproszę któregoś z chłopaków żeby mnie przepytał. Chyba profesor Winiarski będzie odpowiedni. Michał ma najładniejsze oczy ze wszystkich mężczyzn. Jeżeli Polki są najpiękniejsze na świecie to jego oczy są jak Polki.
Po obiedzie wrzuciłam do torby strój kąpielowy, plastikowe kapcie, bawełniany szlafrok i dwa ręczniki.
Przy recepcji czekały już nasze złotka. Szybkim krokiem ruszyliśmy w stronę pływalni. 3 godziny moczenia się w jacuzzi - lubię to. Gdy pojawiłam się na basenie wszyscy siatkarze patrzyli na mnie jak za kosmitkę.
- co wy nigdy dziewczyny w stroju kąpielowym nie widzieliście ? - mruknęłam
- takiej ? Nigdy - szepnął do Kurka Grzesiek.
- Kosok ! Słyszałam !
Chłopaki dostali wolną rękę od trenera więc od razu wskoczyli do wody. Trener z niedowierzaniem pokręcił oczyma i wraz z resztą sztabu opuścił pływalnie.
Usiadłam wygodnie w jacuzzi i rozkoszowałam się ciepłą, przyjemną wodą. Ni stąd ni zowąd dołączyli do mnie Kurek, Żygadło, Bartman, Igła, Kosok, Nowakowski i Zatorski. Każdy miał strasznie podejrzany uśmiech na twarzy. Z jednej strony przysuną się do mnie Łukasz a z drugiej Bartek.
- kochanie, tylko się nie złość - szepnął rozgrywający
- o co chodzi ?
Nie uzyskałam odpowiedzi. Poczułam jak wznoszę się coraz wyżej.
- Kurek, idioto zostaw mnie !!
Rzeszta siatkarzy grających w "wodną siatkówkę" spojrzała na nas z politowaniem. Bartek niósł mnie dookoła basenu po czym wylądowałam na środku basenu. Nie zdążyłam złapać oddechu i zachłysnęłam się wodą. Nie mogłam wynurzyć się. W ostatniej chwili z głębi basenu wyniósł mi Możdżonek. Położył mnie na brzegu. Po chwili doszłam do siebie i podziękowałam Marcinowi. Mój oprawca spojrzał na mnie błagałnym wzrokiem, a ja totalnie go olewając ruszyłam w stronę szatni. Zarzuciłam na siebie mój szlafrok. Usiadłam na ławce. Chwilę potem pod drzwiami usłyszaław dwa głosy.
- Kurek idioto ! Ona się mogła utopić ! - wreszczał jeden z nich
- wiem. Przepraszam no.
- nie mnie powinieneś przepraszać tylko Magde.
Sekundę później oboje wpadli do pomieszczenia.
- kochanie nic ci nie jest ?
Spojrzałam na niego wzrokiem pełnym irytacji. Kurek usiadł obok mnie.
- przepraszam. To miał być żart. Nie wiedziałem że nie umiesz pływać
- teraz już wiesz - burknęłam.
- ej no. Madzia. Zrozum nas - kontynuował Bartek robiąc minę kota ze Shreka
- Baruś ja z wami kiedyś zwariuje - uśmiechnęłam się.
- czyli już się nie gniewasz ?
Kiwnęłam twierdząco głową. Siatkarz przytulił mnie i z powrotem weszliśmy na basen.
Usiadłam na brzegu mocząc nogi w wodzie. Wielkoludy grały w siatkówkę. Po chwili jeden z nich podpłynął w moją stronę.
niedziela, 21 października 2012
ROZDZIAŁ 11
Siatkarze postanowili pobawić się w odkrywców i zbadać dokładnie ciemną piwnice. Ten pomysł nie podpadł mi jednak do gustu. Jakoś nie chciałam chodzic po ciemnych pomieszczeniach. Łukasz obiecał że będzie ze mną. Nie wiem czy mogłam mu zaufać. Zjechaliśmy windą na piętro -1. Podzieliliśmy się na dwie grupy. Każda miała notes i ołówek aby zapisywać gdzie znajduje się jakie pomieszczenie. Każda z grup poszła w inną stronę. Ciemność mnie przerażała. Przed oczami miałam wczorajszą noc. Mogli by tu założyć światło. Czy to tak wiele ? Luksusowy hotel bez światła w piwnicy ? Absurd. Łukasz wyjął z kieszeni latarkę i podał mi ją. Oświetliłam drogę. Pierwsze pomieszczenie, które odnaleźliśmy nie było zbyt duże. Wokoło ustawione były szafki z dokumetami. Nanieśliśmy pokój na "mapę" i ruszyliśmy dalej. Doszliśmy do pomieszczenia z instrumentami muzycznymi. Kolejne drzwi. Tym razem Kurek postanowił zbadać pokój. Trafił na pokój z licznikami i zaworami.
- następny pokój otwierasz ty - pokazał na mnie Igła
- nie ma mowy!
- ależ jest - pokazał mi język.
Otworzyłam następne drzwi. Poczułam, że coś przebiegło mi po nodze.
- szczuuuur !! - krzyknęłam i wskoczyłam w ramiona Łukasza.
- to jest tylko mała myszka - poświęcił latarką rozbawiony Kurek
- chodzimy stąd - szepnęłam do ucha Ziomka
- panowie ja ją stąd zabieram. Miłej zabawy.
Ruszyliśmy w stronę windy, gdzie Łukasz postawił mnie na ziemię. Wcisnął numerek z naszym pietrem.
- to co będziemy robić ? - zmarszczył czoło siatkarz
- a co chcesz ? - spytałam i oparłam się o szklaną ścianę windy, która o dziwo nagle się zatrzymała. Z tym że drzwi się nie otworzyły - co się stało ?
- chyba winda się popsuła
- to miało być za planowane ?
- nie. Zadwonie do Igły. Może nam pomoże i zgłosi to na recepcji.
Usiadłam na podłodze. Żygadło zadwonił do Krzyśka, który obiecał nam pomóc, po czym usiadł obok mnie. Oparłam głowę o jego ramię. Czułam się dziwnie. Byłam uwięziona w windzie z moim dotychczasowym idolem.
- przepraszam jeszcze raz - powiedział mi do ucha
- już w porządku. Zapomnijmy o tym - spojrzałam w jego oczy, on patrzył w moje. Kolejne dziwne uczucie
- musisz się przywyczaić - uśmiechnął się
- do czego ?
- do mnie - oparł głowę o ścianę. Wyglądał na zamyślonego
- o czym tak myślisz ?
- o tobie i o mnie. O nas.
- i co wymyśliłeś ?
- że chce spędzić z tobą resztę mojego życia
Przytuliłam się do niego. Siedzieliśmy w ciszy przez jakieś 10 minut. Napawałam się wonią jego perfum. Działały na mnie jak narkotyk. Nagle usłyszeliśmy hałas za drzwiami windy, które po chwili się otworzyły.
- no witam zakochanych - ryknął zadowolony Kurek
- dłużej się nie dało ? - mruknęłam, po czym udałam się w stronę mojego pokoju.
Po obiedzie postanowiłam wyjść na miasto. Nie chciałam wychodzić sama. Wpadłam więc do pokoju moich sąsiadów. Nikogo nie zauważyłam.
- halo! Jest tutaj ktoś ?
- wejdź. Jestem w łazience - usłyszałam głos kobiety
Po chwili z łazienki wyszła kobieta może 2 lata starsza ode mnie.
- szukasz Krzyśka czy mojego Łukaszka ? - spytała z uśmiechem
- przepraszam, ale kim pani jest ?
- ach no tak zapomiałam. Agnieszka - podała mi rękę - dziewczyna Łukasza.
Wybiegłam jak najszybciej z pokoju. Po drodze wpadłam na Żygadło.
- gdzie tak pędzisz ?
- w pokoju czeka twoja dziewczyna Agnieszka
- jak to Agnieszka ? Chodź ze mną - chwycił mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę jego pokoju
- Agnieszka co ty tutaj robisz ?! - krzyknął siatkarz.
- no jak to co ? Przyjechałam do ciebie abyś poznał nasze dziecko.
- jakie dziecko ?
- no nasze
Siedziałam na łóżku przysłuchując się ich rozmowie.
- a co to na małolata ? Teraz z nią się puszczasz !? - krzyczała poirytowana Agnieszka
- z nikim się nie puszczam ! Nie jestem tobą! To jest moja dziewczyna. Bo z tobą już dawno skończyłem. A teraz zostaw mnie w spokoju i wyjdź !
- pożałujesz tego suko ! - spojrzała w moją stronę i wyszła.
- Łukasz, Ja już dłużej tak nie mogę
- obiecuje że Agnieszka już nam nie przeszkodzi - podszedł i przytulił mnie - chodźmy stąd. Jest taka piękna pogoda.
Wstąpiłam do swojego pokoju. Wzięłam torebkę i aparat. Ruszyliśmy w stronę miasta. Wróciłam kilka zdjęć Łukaszowi i krajobrazom. Potem poszliśmy na lody. Do hotelu wróciliśmy w sam raz na kolację.
Postanowiliśmy z Łukaszem iść jeszcze na spacer. W parku było dużo ludzi. Piękna pogoda. Więc jak tu się nie wybrać na spacer. Do Łukasza podeszło parę osób. Prosili a autografy. Hotki patrzyły na mnie z zazdrością.
- jakie plany na jutro ? - zapytałam gdy byliśmy już sami
- to zależy czy trener wróci.
- a właściwie to gdzie on pojechał ?
- nikt nie wie. Jakieś sprawy prywatne
- jeżeli Andrea wróci to co będziecie robić ?
- rano siłownia, a po południu trening. Uprzedzę twoje pytanie. Jeżeli go nie będzie to będziemy mieli treningi z drugim trenerem. Więc pewnie będzie basen i siłownia. Umiesz pływać?
- powiem tak : nie utopie się.
Zapadł już zmrok. Postanowiliśmy się jeszcze chwilkę przejść. Gdybym wiedziała że będziemy przechodzić obok tego głupiego stawu nigdy bym nie zdecydowała się na dalszy spacer.
- chodźmy stąd.
- przepraszam gdybym wiedział że to tu... na pewno nie wybrałbym tej drogi...
Chwycił moją rękę i szybko poszliśmy w stronę hotelu.
- zostaniesz u mnie na noc ? - spytałam przez łzy - nie chce dziś zostać sama.
- z czystą przyjemnością. Ale proszę cię nie płacz już więcej.
Łukasz wstąpił tylko do swojego pokoju. Zabrał potrzebne rzeczy, powiedział Igle gdzie nocuje i wrócił do mojego pokoju. Ja w tym czasie zdążyłam wziąć prysznic i przebrać się w moją piżame, którą w tej chwili była koszulka Ziomka i spodenki. Następnie siatkarz wszedł do łazienki, a ja włączyłam laptopa. Gadałam z Aśka na skypie, gdy z łazienki wyszedł Łukasz.
- kto jest u ciebie ? - spytała zaniepokojona przyjaciółka
- ja ! - powiedział siadając obok mnie Łukasz.
- no bo ten Asiu... - urwałam
- jesteście razem ?! Nie wierze.
- to uwierz - wyszczerzył się siatkarz.
- gratuluje wam. Będę chrzestna !?
- Aśka !!
- dobra dobra . Poczekam. Muszę już kończyć. Jutro przed szkołą chce iść na grób Michała. Rocznica. - rozpłakałam się na te słowa - przepraszam. Zapomiałam. Trzymaj się kochana.
sobota, 20 października 2012
ROZDZIAŁ 10
Biegłam ile sił w nogach aby tylko znaleźć się jak najdalej spalskiego ośrodka. Najwyraźniej Zibi miał rację. Łukasz ciągle czuł coś do Agnieszki i za pewne to jej dziecka jej ojcem. Jaka ja byłam naiwna i głupia. Usiadłam nad brzegiem jakiegoś jeziora. Było ciemno, a ja nie wiedziałam jak zrobić spowrotem. "No nieźle zgubiłam się" - pomyślałam. Wtedy poczułam jak ktoś mnie ciągnie po ziemi. Znalazłam się w krzakach a nade mną stanęło dwóch nieznajomych mężczyzn. Zaczęli się śmiać. Jeden z nich nachylił się nade mną i zaczął ściągać mi bluzkę, potem rozpinać spodnie. Zaczęłam wrzeszczeć ile sił w płucach.
***
Gdy tylko Igła wbiegł w impetem do mojego pokoju wiedziałem że przynosi złe wieści. Nie ma Magdy. Miałem wyrzuty sumienia. Mogłem jej nic nie mówić. Wybiegłem w hotelu i pognałem tam gdzie podopowiadał mi umysł. Usłyszałem przeraźliwe krzyki. Pobiegłem w ich stronę. Boże święty, ktoś chce zgwałcić Magde. Szybko odepchnąłem gwałcicieli. Nakryłem dziewczynę swoją bluzą.
- zbyszek ? - jęknęła
- tak. Nic ci już nie grozi. Jesteś bezpieczna.
Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do hotelu. Przed wejściem stał Łukasz.
- boże co się stało ?
- chcieli ją zgwałcić - odpowiedziałem i ruszyłem w stronę windy.
Bartek otworzył mi drzwi do jej pokoju. Położyłem ją na łóżku. W tym czasie zbiegł zaniepokojony Żygadło.
***
- teraz musi odpocząć. Zadwonie na policję - zadeklarował Bartman
- Ja przy niej zostanę - usiadłem na fotelu obok łóżka.
Czuwałem przy niej całą noc. Ciągle zastanawiałem się jak mogłem do tego dopuścić ? Obudziła się parę razy ze łzami w oczach. Około 8 podniosła głowę do góry i usiadła na łóżku.
- nie chce z tobą rozmawiać - wyszeptała po czym rozpłakała się. Usiadłem obok nie na co ona natychmiastowo przesuneła się w przeciwnym kierunku. - Agnieszka cię potrzebuje. Powinieneś być przy niej
- nie mów tak ! Ona potrzebuje tylko zakupów i jakiś niemożliwych przystojniaków.
- a dziecko ?
- nie ma żadnego dziecka. Ona to wymyśliła.
- tak się teraz na to mówi ?
Naszą rozmowę przerwał Zibi którzy wszedł do pokoju.
- jak się czujesz ? - spytał - a tak w ogóle złapali ich.
***
Na samo wspomnienie rozpłakałam się. Zbyszek poprosił na słowo Łukasza. Po 5 minutach mój "wybawca" ponownie wszedł do pokoju.
- powinnaś porozmawiać z Łukaszem. Mu naprawdę na tobie zależy.
- nie chce z nim rozmawiać. - odparłam bezdusznie.
- a ja jednak uważam że powinnaś z nim porozmawiać.
Zbyszek wyszedł, a ja poszłam pod prysznic. Chciałam jakoś pozbyć się tego dziwnego uczucia. Chciałam zmyć z siebie cały wczorajszy dzień. Włożyłam na siebie dres i chciałam zejść na śniadanie. Jednak Żygadło mnie ubiegł. Na sam jego widok rozpłakałam się. Co dużo płaczę ostatnio... Siatkarz podszedł i przytulił mnie.
- przepraszam - wyszeptał mi do ucha.
Nie odpowiedziałam. Usiadłam na łóżku i zaczęłam jeść śniadanie. Po chwili do pokoju weszli wszyscy siatkarze. Pytali jak się czuje i co się w ogóle wydarzyło. Nie chciałam do tego wracać. Każdy przytulił mnie i wyszedł. Został tylko Łukasz.
- muszę ci to wyjaśnić - spojrzał na mnie jakby czekał na pozwolenie - z Agnieszką było tak : od zawsze liczyły się dla mniej tylko pieniądze. Kiedy dowiedziałem się że spotyka się z kimś innym zerwałem z nią. Było to jakieś 2 miesiące temu. Wczoraj zadzwoniła i powiedziała że jest ze mną w ciąży. W co w ogóle nie wierze. I jestem pewny że kłamie. Przepraszam Cię. Cholernie mi głupio. Ale jesteś dla mnie bardzo ważna i zależy mi na tobie. Kocham cię.
Spojrzałam na niego, a z moich oczu popłynęły łzy. Tym razem łzy szczęścia. A on jakby to wyczuł i przytulił mnie. Delikatnie musnął ustami moje skronie, czoło i włosy.
- tylko nie płacz już więcej.
piątek, 19 października 2012
ROZDZIAŁ 9
- nie jesteśmy głusi ! - krzyknąłem w jego stronę
- no przepraszam ale Kurek mnie ogłuszył perkusją - wyjaśnił Igła
- skąd on wziął perkusje ?
- zbierajcie się to wam pokaże
Ruszyliśmy dupy z łóżka i poszliśmy za Ignaczakiem. Zjechaliśmy windą na piętro -1. Przyznam że już wiele razy byłem w Spale ale do piwnicy nigdy nie zjeżdżałem. Weszliśmy w ciemny korytarz pełny drzwi. Usłyszałem przeraźliwe jęknięcie Magdy więc chwyciłem ją za rękę. I tak podawaliśmy za głośnym hałasem dobiegającym z ostatniego pomieszczenia. Krzysztof otworzył drzwi i weszliśmy do środka, gdzie siedzieli już wszyscy siatkarze. Patrzyli na mnie i na Magdę jak na idiotów. Dopiero po chwili zorientowałem się, że ciągle trzymam ją za rękę.
- już jesteście razem ? A nie mówiłem - podskoczył uradowany Kurek. Wszyscy siatkarze wybuchneli śmiechem - no poproszę moją wygraną.
- Kurek idioto ! - krzyknęła Magda
- no co zbieram na wasz ślub - wyszczerzył się.
***
Puściłam w stronę Kurka karcące spojrzenie.
- Ja chce być chrzestnym - tym razem popis idiotyzmu zaczął nasz libero.
- obyś nie żałowała - wyszeptał mi do ucha przechodzący obok Bartman . Spojrzałam w jego stronę ale on już wyszedł z pokoju. ZB9 co to miało znaczyć? Delikatnie szturchnęłam Łukasza, pytając czy nie wie o co chodzi Zbyszkowi. Ten zaprzeczył kiwając głową.
Została godzina do obiadu, a później trening. Panowie postanowi wykorzystać ten czas na poprawienie umiejętności muzycznych. Żygadło i Nowakowski chwycili za gitary. Kurek zajął perkusje, Możdżonek - klawisze, a dodatkowo wszystko miksował Winiarski. Ignaczak jak na niego przystało wszystko nagrywał, a cała reszta siatkarzy robiła za publiczność.
- brakuje nam tylko wokalisty - podrapał się po głowie Nowakowski
- albo wokalistki - wszyscy spojrzeli na mnie
Zabije kiedyś Łukasza. Niestety pan reżyser nie słuchał żadnych wymówek.
- a co z głosem męskim ? Zróbmy jakiś duet - poddałam pomysł
- a może Jarosz - na twarzy Kurka pojawił się szeroki uśmiech.
- to co śpiewamy ? - nie wierze Kuba palił entuzjazmem.
I tak zaśpiewaliśmy najnowszy hit disco polo w trochę zmienionej formie : weekend - ona tańczy dla mnie. Ach ileż było śmiechu. Po pierwszej piosence zrezygnowałam jednak panowie ciągle próbowali. Powiedziałam Łukaszowi, że idę szukać Zbyszka. Jak postanowiłam tak zrobiłam. Przeszukałam wszystkie możliwe miejsca. Został mi tylko park i jego pokój. Zaczęłam od tego drugiego. Zapukałam.
- proszę - usłyszałam. Więc go znalazłam. Weszłam do środka
- szukałam cię.
- nie musiałaś. Nie jestem małym dzieckiem żebyś mnie musiała pilnować - wydarł się na mnie, normalnie wydarł.
- przepraszam. Po prostu chciałam się dowiedzieć o co ci wtedy chodziło...
- nie wiem czy powinienem ci to mówić, ale Łukasza chyba nadal coś łączy z jego byłą, z Agnieszką.
- czemu tak sądzisz ? - z moich oczu poleciały łzy. Płacze z jego powodu ? Co się ze mną cholera jasna dzieje ? Szybko otarłam łzy. Nie chciałam znać odpowiedź, więc szybko wyszłam i pobiegłam do swojego pokoju. Nie zeszłam na obiad. Zamknęłam się w swoim własnym świecie. Przecież to było pewne : on - sławny siatkarz, ja z moimi umiejętnościami ledwo dostaje mu do pięt. Co ja sobie, głupia wyobrażałam? Wielką miłość ? Skończy się "obóz" skończy się moja przygoda z siatkarzami.
***
Gdzie ona jest ? W pokoju cicho. Na obiedzie jej nie było. O czym ona rozmawiała z Bartmanem ?
- Ziomek idziemy na trening - powiadomił mnie Igła - znalazłeś ją ?
- no właśnie nie. Martwię się.
- dzoniłeś ?
- nie raz.
- chodź na trening. potem jej poszukamy. Na pewno nic jej nie będzie.
- obyś miał rację.
Na treningu nie mogłem się skupić. Na szczęście skończył się godzinę wcześniej ponieważ Andrea musiał wyjechać. Jutro mamy "wolne" z tego powodu. Wróciłem z Igłą do naszego pokoju. Czas zastanowić się gdzie może być Magda. Nagle zadwonił mój telefon.
//
- no hej kochanie - usłyszałem głos kobiety.
- kochanie ? Z kim mam przyjemność ?
- już usunąłeś mój numer ?! - wrzasnęła
- Agnieszka ?
- tak.
- co chcesz ?
- chciałam ci powiedzieć że jestem w ciąży i że będziesz ojcem.
- ty w ciąży ? Ja będę ojcem ? - nie wierzyłem w ani jedno jej słowo. W pokoju trzasnęły drzwi
- porozmawiamy jak wrócisz kochanie
//
- Co się stało ? Jak to będziesz ojcem ? - wypytywał Krzysiek
- kto był ?
- o co ci chodzi ?
- no drzwi trzasnęły
- aaa . Magda była. Usłyszała jak mówisz że będziesz ojcem, z jej oczu popłynęły łzy. Wyszła trzaskając drzwiami - powiedział spokojnie - stary... szukaj jej szybko!
Wybiegłem z pokoju i od razu wpadłem do sąsiedniego. Nie było jej. Igła postawił wszystkich siatkarzy na nogi. Zaczęliśmy poszukiwania w hotelu i okolicy.
Ja ją kocham. Czemu jej tego nie powiedziałem. Teraz nigdy mi tego nie wybaczy.
Zastanawiam się o co chodziło Agnieszce . Zrobiła to specjalnie ? Czy może na prawdę będę tata.
wtorek, 16 października 2012
ROZDZIAŁ 8
Nie wiem dlaczego ją pocałowałem ale czułem się z tym dobrze, bardzo dobrze. Położyłem ją delikatnie na łóżku i przykryłem kołdrą. Usiadłem na łóżku Igły przeglądając materiały Magdy. Współczuje jej tych zaliczeń, ale chyba mam pomysł na wykorzystanie jej wolnego czasu po egzaminie. Nagle do pokoju wszedł mój współlokator.
- Gdzie się zmyli...
- Mógłbyś być cicho - szepnąłem.
- Przecież i tak trzeba ją obudzić
- Już nie śpię - odezwała się spod kołdry
- Ups - jęknął Igła.
- Nic się nie stało. Ja już pójdę do siebie. Śpijcie dobrze
***
Szybko udałam się do łazienki. Wzięłam prysznic i owinęłam się ręcznikiem. Wychodząc z łazienki usłyszałam gwizdanie.
- co ty tutaj robisz ? - wrzasnęłam
- nie pożegnałem się - powiedział i przycisnął mnie do ściany. Delikatnie gładził ręką moje włosy. Muśnięcie warg. To już drugi nasz pocałunek a czuje jakby był tym pierwszym. Siatkarz złożył jeszcze pocałunek na moim nagim ramieniu po czym wyszeptał "dobranoc" i wyszedł.
Rano obudził mnie "gangnam style". 6:00. Czas na zemstę. Cichutko weszłam do sąsiedniego pokoju ze szklanką zimnej wody. Nachyliłam się nad Łukaszem wylewając na niego przygotowana wodę. Podniósł głowę, przetarł oczy, a ja w jednej sekundzie znalazłam się na łóżku leżąc pod nim. Krzysiu wszystko nagrywał. Nasze twarze dzieliły milimetry. Siatkarz podniósł się i usiadł obok mnie na łóżku.
- dlaczego jej nie pocałowałeś? - spytał zirytowany przebiegiem sytuacji Igła.
- ależ przepraszam. Chciałem dodać do twojego filmu trochę dramatyzmu - powiedział po czym nachylił się nade mną i pocałował.
- no i tak ma być - krzyknął uradowany kamerzysta
Wróciłam do pokoju i przebrałam się dres. Zaraz idziemy biegać.
5 minut przed 7 wszyscy byli zwarci i gotowi. Siatkarze podzielili się na czteroosobowe grupki. Ja byłam piątym kołem u wozu. Nie ma to jak bieganie z Żygadło, Ignaczakiem, Nowakowskim i Kurkiem. Rozbiegliśmy się. Każda grupa w inną stronę. Przede mną godzina biegania. Może kondycja mnie nie zawiedzie.
Włożyłam słuchawki do uszu i puściłam jeden z moich ulubionych kawałków AC/DC, a mianowicie Highway to hell. Biegaliśmy już jakieś pół godziny ścieżkami leśnymi. Wokoło szumiał łagodny wiatr. Wszystko szło idealnie. Nie miałam nawet małej zadyszki. Nagle poczułam że lecę przed siebie. Upadłam jak długa na ziemię. Słyszałam tylko śmiech Bartka i Piotrka. Łukasz wyciągnął do mnie rękę i pomógł mi wstać. Wtedy to poczułam rwiący ból w kostce. Ledwo co stanęłam, a już noga sama mi się ugięła. Do hotelu wróciłam oparta o ramię Ziomka i Kurasia. Ten pierwszy chciał mnie nieść, ale jakoś wybiłam mu ten pomysł z głowy. Doczłapałam się do łazienki i wzięłam prysznic. Niespodziewanie ktoś zapukał do drzwi.
- może pomóc ?
- nie trzeba. Już wychodzę - moje ciało chciało wyjść ale moja kostka nie bardzo i znowu znalazłam się na "glebie".
- nic ci się nie stało ? - spytał zmartwiony gdy wszedł do łazienki - chyba musimy udać się do naszego lekarza.
Narzuciłam na siebie bluzę Łukasza i wraz z jej właścicielem udałam się do pokoju lekarkiego. Moja kostka została nasmarowana jakąś maścią i owinięta bandażem elastycznym. Zjechaliśmy na sam dół i udaliśmy się na śniadanie. Między śniadaniem a obiadem siatkarze mieli "wolne". Trening zaczynał się dopiero o 14.
Zaraz po śniadaniu Łukasz dosłownie zaniósł mnie do pokoju i położył na łóżku. Czułam, że od środka rozwala mi kostkę. Siatkarze usiadł obok mnie lekko gładząc moje udo. Usiadłam i spojrzałam mu głęboko w oczy.
- co z nami będzie ? - spytałam
- chciałbym dzielić z tobą każdą sekundę mojego życia.
- ale przecież ty za niedługo wyjeżdzasz... - spojrzałam na niego ze łzami w oczach
- to jeszcze nie jest pewne. Może wybiorę jakiś polski klub. Dostałem propozycje od Skry i Resovi (przepraszam że nagimam fakty :)) a nawet jakbym wybrał zagraniczny klub to zawsze możesz pojechać ze mną - uśmiechnął się
Naszą rozmowę przerwał wpadający do pokoju Igła.
- idziecie z nami ? - wrzasnął jakbyśmy byli głusi.
poniedziałek, 15 października 2012
ROZDZIAŁ 7
Po kolacji wszyscy udali się do swoich pokoi. W spokoju chciałam przeczytać materiał na zaliczenie które czekało mnie po powrocie z "wakacji". Wyciągnęłam z torby teczkę papierów i rzuciłam je na łóżko. Czas się dokształcić. Moja nauka nie trwała długo gdyż do pokoju wpadł nikt inny jak Ignaczak, Żygadło, Kurek, Nowakowski i Winiarski. Profesor Winiar od razu dorwał się do papierów. A Krzysiu odpalił swojego laptopa twierdząc że ma "fajną grę, która na pewno mi się spodoba". Grą okazało się karaoeke. Miałam śpiewać pierwsza ale jakoś się wymigałam (starałam się uczyć). Zaczął Kurek. Nie zaśpiewał nawet dwóch wersów, a w pokoju zjawiła się cała zgraja olbrzymów trzymających się za boli ze śmiechu. Obrażony Bartek oddał mikrofon Nowakowskiemu. Jego talent wokalny był znacznie lepszy choć pozostawiał wiele do życzenia. Ale Igła nie dał za wygraną. Wymyślił konkurs. Trzeba było wyłonić jury. Od razu zgłosiłam się na jednego z członków tego zacnego jury. Chłopcy skombinowali jeszcze kilka krzesełek. Zasiadłam za stołem jurorskim wraz z Łukaszem i Krzyśkiem (który wszystko nagrywał "ukrytą" kamerą). Przede mną leżał materiał na test do którego co chwilę zerkałam. Jako pierwszy na "scenę" wyszedł Kurek. I tym razem nie obyło się bez fali śmiechu. Jury przyznało punkty. Przyszedł czas na Kubiaka.
- nie chcąc narażać się twoim leśnym kolega jestem na TAK - skomentowałam nie mogąc powstrzmać śmiechu.
Dziku ładnie podziękował za występ.
- podobało ci się bo się boisz jego kumpli ? - wymruczał naburmuszony Bartosz.
Rozpoczęła się wrzawa. Wszyscy krzyczeli i śpiewali swoje kawałki. Poczuł że ktoś chwyta mnie za rękę.
- chodźmy. Tu nie dasz rady się uczyć. - powiedział mój "oprawca"
Zabrałam stertę papierów i przez balkon dostaliśmy się do jego pokoju. Znacznie ciszej. Usiadłam wygodnie na jednym z łóżek. Łukasz zajął drugie. Zaczęłam wertować kartki szukając początku. Co chwilę zerkałam na wpatrzonego we mnie rozmyślonego Żygiego. Wydawać by się mogło że jego wzrok przechodził przeze mnie na wylot. Czułam się niezmiernie dziwnie. Wróciłam do mojej "lektury". Nie ma to jak anatomia człowieka i te wszystkie złamania. Mam nadzieję że to już ostatnie zaliczenie i będę mogła zacząć moje mini wakacje. Muszę stwierdzić iż nauka nudzi, a przynajmniej nauka przy naszym rozgrywającym, który właśnie usiadł obok mnie zaglądając ukradkiem w moje notatki. Momentalnie je odłożyłam.
- ej, czytałem ! - spojrzałam na niego ze złością
- nie lubie jak ktoś czyta moje notatki. Czuje się jakoś tak dziwnie.
- przepraszam - Łukasz usiadł na drugim łóżku z miną obrażonego dziecka.
Tak nie może być ! Przybliżyłam się do niego i delikatnie oparłam głowę o jego ramię. Po pierwsze byłam już zmęczona, a po drugie nie chciałam aby musiał udawać obrażonego. Poczułam jego rękę na plecach. Objął mnie i nieśmiale pocałował w skroń. Mój mózg oszalał, a wszyscy jego mieszkańcy cieszyli się jak opętani. Ale co dobre szybko się kończy. Zadwonił mój telefon. Mama.
- przepraszam to mama. Muszę odebrać - powiedziałam i wyszłam na balkon.
//
- kochanie tata jest w szpitalu - w głosie mamy wyczułam smutek
- co się stało ?
- miał zawał
- zaraz przyjeżdżam! - wrzasnełam
- nie trzeba. Już jest wszystko w porządku. Jego stan jest stabilny. Zadwonie jutro. Nie martw się Madziu.
//
Wróciłam do pokoju zapłakana. Łukasz nie pytając o nic przytulił mnie. Wytłumaczyłam mu co się stało.
- chcesz wrócić? - zapytał
- mama powiedziała że tata czuje się już lepiej, że wyjdzie z tego.
- więc nie muszę cię odwozić ? - uśmiechnął się
- nie. No chyba że chcesz - dźgnełam go w bok.
- nie mam nawet najmniejszej ochoty cię odwozić
Przytulił mnie znowu. W jego ramionach można zapomnieć o całym świecie. Poczułam jego usta na moim policzku. Potem delikatnie musnął moje usta żeby potem zagłębić się w nich na dobre. Oparłam głowę o jego ramię po czym usnęłam.
niedziela, 14 października 2012
ROZDZIAŁ 6
Zostało pół godziny do 7, czyli do śniadania. A z pokoju Magdy nie dobiegały żadne dźwięki.
- może jeszcze śpi – stwierdził Igła widząc jak co chwilę wychodzę na balkon – Ziomek, mam pomysł. Tylko trzeba sprawdzić czy balkon lub drzwi główne ma otwarte. - co ty kombinujesz ? – niestety Krzysiu nie odpowiedział tylko popędził na balkon- Stary chodź ! Nie zamknęła balkonu ! – nasz Libero cieszył się jak dziecko
Weszliśmy cicho do pokoju. Rzeczywiście Magda spała jak zabita. Ignaczak podszedł do niej i włączył swoją kamerę. Gestem ręki pokazał mi, że mam ściągnąć z niej kołdrę. Jak zarządził tak zrobiłem. Niestety ona dalej twardo spała. Obok niej leżała książka. Pewnie czytała do późnych godzin nocnych. Kolejny krok w planie „obudzić Magdę” to zrzucenie jej z łóżka. Chwyciłem ją za nogi i pociągnąłem do siebie. Nareszcie się obudziła. Jej mina mówiła sama za siebie. Dostaliśmy niezły ochrzan. Krzysiu wybiegł z pokoju w przeciwnym razie film diabli by wzięli. Natomiast ja wytłumaczyłem siatkarce, która godzina i że pora już na śniadanie. Ruszyła szybkim tempem do łazienki. 15 minut później wychodziliśmy już z jej pokoju. Mina Zbyszka była bezcenna.
- To wy ten tego no razem ? - Niee ! – wrzasnęliśmy wraz z Magdą- No ale tak to wyglądało. Razem wychodzicie z jej pokoju - Zibi, daj spokój, będą chcieli to nam powiedzą – skwitował Kurek.
Po chwili wynikł kolejny problem…
- Przecież nie zmieścimy się do jednej windy ! – krzyknął Ruciak- Ja tam mogę iść po schodach – stwierdziła jedyna kobieta w męskich gronie
- To ja pójdę z tobą – dorzucił Kosok
***
Przyznam, że Kosok ma coś w sobie. Rozmowa z nim była czystą przyjemnością. Oczywiście nie obyło się bez pytania : „co łączy cię z Łukaszem?”. Moja odpowiedź była jasna i sprecyzowana : „nic”. Do całkowitego zejścia ze schodów brakowało mi może 4 stopni i wtedy musiałam się poślizgnąć. W ostatniej chwili złapał mnie zbiegający obok Jarosz. Naturalnie musiał podsumować to swoim komentarzem Igła, który jak zwykle znajdzie się ze swoją kamerą tam gdzie nie trzeba. Dalsza droga do stołówki odbyła się już bez żadnych niespodzianek. Zajęłam miejsce koło Łukasza, bo tylko tam było wolnie, jakby czekało specjalnie na mnie. Ciekawe. Zaraz po śniadaniu udaliśmy się na hale. Nikt nie pomyślał o osobnej szatni dla mnie, więc musiałam wstąpić do męskiej, gdzie przebierały się największe sportowe ciacha Polski. Wyobraźcie sobie widok nagich, umięśnionych torsów naszych siatkarzy. Och ! Szybko przemknęłam obok nich kierując się na sam koniec korytarza.
- My czekamy – poruszył brwiami Zibi- Na co ? – zapytałam zdezorientowana- Aż się przebierzesz ! – krzyknął uradowany Kurek- Więc to wasza sprawka z tą szatnią ?! - Skądże znowu – łobuzerski uśmiech Bartmana mówił sam za siebie.
Nie miałam wyboru. Jak najszybciej przebrałam się w strój, który dzień wcześniej dostałam od Łukasza. Czułam się jak profesjonalistka. Chwilę później byłam już gotowa na trening. Wiedziałam, że łatwo nie będzie. Zaczęło się od godzinnej rozgrzewki : rozciąganie i te sprawy. Potem chwilę odbijaliśmy. Nie ma to jak odbierać ściny Winiarskiego, bo to właśnie z nim przyszło mi być w parze. Z czego reszta reprezentacji nie była zbyt zadowolona, gdyby mogli pobiliby się o możliwość odbijania ze mną. „Nie często zdarza im się ćwiczyć z dziewczyną” – powtarzał usprawiedliwiając chłopców trener. Następnie przyszedł czas na ataki i zagrywkę. Później tylko ustalenie drużyn i gramy ! Przyszło mi grać z : Łukaszem, Zbyszkiem, Nowakowskim, Zatorskim i Jaroszem. Po przeciwnej stronie siatki stanęli : Zagumny, Kurek, Winiarski, Możdżonek, Ignaczak i Kubiak. Panowie obiecali oszczędzać mnie i nie celować w moją stronę zbyt mocnych ataków. „Może wyjdę z tego cała” – ta myśl przechodziła mi bardzo często przez głowę. Zaczęliśmy spotkanie. Ustawili mnie w pierwszej linii. Pierwsze rozegranie Łukasza i mój atak. Zaskoczony jego mocą Kurek stanął jak słup, a piłka przeleciała koło niego i trafiła w sam narożnik boiska. Mecz był bardzo pasjonujący, zdobyłam parę punktów zagrywką. Jednak Bartek nie pozostał dłużny za mój pierwszy atak i skierował piłkę wprost na mnie. Starałam się odebrać, ale skończyło się to plackiem na środku boiska. Pół kadry zleciała się by mnie podnieść. Byłam jak jakiś skarb, którego nie wolno było nawet zarysować. To było bardzo dziwne uczucie. Zaraz po tym zdarzeniu trener wydał końcowy gwizdek i wszyscy udali się do szatni. Wbiegłam pod prysznic, by być w łazience jeszcze przed facetami. Nagle zamiast ciepłej wody, zaczęła lecieć zimna ! Owinęłam się ręcznikiem i wparowałam do szatni.
- Który to ?! – wrzasnęłam, a panowie tylko spojrzeli na siebie, potem na mnie i wybuchnę li śmiechem – to nie jest śmieszne.
Weszłam powrotem do łazienki, tym razem wzięłam ze sobą torbę, więc miałam możliwość szybkiego przebrania się. Wychodząc z łazienki minęłam się z grupką siatkarzy, następna siedziała jeszcze w szatni. Wyszłam bez słowa.
Gdy tylko znalazłam się w swoim pokoju zamknęłam drzwi na klucz, potem balkon i szczelnie zasunęłam rolety. Puściłam na odtwarzaczu moją ulubiona play listę i odpaliłam laptopa. Opisałam na maile od Aśki, w których pytała : jak atmosfera i czy pamiętałam o autografach. Znalazł się też mail od Mariusza :
„ Magda, przepraszam cię za ten pocałunek. Wiem, że ty cenisz mnie jako przyjaciela i nie wiążesz ze mną jakiś większych planów. Znamy się dziesięć lat, a ja już przy pierwszym naszym spotkaniu coś do ciebie poczułem. Przemyśl tą sytuację. Baw się dobrze z siatkarzami. W sumie zazdroszczę im, cholernie im zazdroszczę. Spędzą z Toba aż 2 tygodnie. Sami.Trzymaj się,Mariusz.”
Na tego maila już nie odpisałam. Nie mogłam znaleźć słów, by wyrazić emocje i myśli, które napłynęły mi do głowy po przeczytaniu tego. Wyłączyłam Toshibę chcąc dokończyć czytać książkę. Romans – lubię takie. Nie przeczytałam nawet jednej strony, a mój telefon już dawał o sobie znać. Nikt inny nie mógł dzwonić. Łukasz. Wyłączyłam muzykę i wtedy dopiero usłyszałam głośne dobijanie się do moich drzwi. Otworzyłam.
- Ja tu się przyszedłem wytłumaczyć – burknął Ziomek- Więc to ty ? – wpuściłam gościa do pokoju, po czym ponownie przekręciłam zamek w drzwiach.- Nie ja tylko Kubiak, ale to był mój pomysł – zrobił minę zbitego psa – nie bądź zła. To miał być żart.- Żart żartem, ale ten był chamski. - Wiem, że Ci się nie spodobał, więc chciałem bardzo przeprosić – przytulił mnie - Obiecaj, że to się już nigdy nie powtórzy !- Obiecuję – podniósł dwa palce do góry – czas na kolację. Chodź. – złapał mnie za rękę i wyciągnął z pokoju.
Zjechaliśmy winda na dół. Byliśmy pierwsi. Zajęliśmy swoje miejsce i oczekiwaliśmy na resztę kadry.
- jutro rano o 7 mamy jogging. Biegniesz z nami ?- jeżeli wstanę to nie widzę przeciwwskazań.
Jutrzejszy ranek miałam więc już zaplanowany. Zrobię Łukaszowi niespodziankę i tym razem to ja go obudzę. Musze jeszcze omówić szczegóły z Igłą, musi zostawić mi otwarty balkon i mieć przygotowana kamerę. Trening dopiero popołudniu, ale tym razem popatrzę na chłopców siedząc obok trenera. Może będzie bezpieczniej. Wreszcie zjawiły się nasze głodomory. Nie wiedziałam że oni mogą aż tyle zjeść. W sumie to nie dziwię się
czwartek, 11 października 2012
ROZDZIAŁ 5
środa, 10 października 2012
ROZDZIAŁ 4
- Oo, śpiąca królewna wstała - obróciłam się w jego stronę. jego uśmiech był rozbrajający, a moja mina bezcenna. przede mną stał rozgrywający naszej reprezentacji Łukasz Żygadło, ale nie tak zwyczajnie, tylko w samych bokserkach ! Siatkarz spojrzał najpierw na mnie , potem na siebie. Momentalnie zrobił się czerwony jak burak.
- Myślałem, że śpisz i cichutko wezmę ubrania. Niestety się nie udało - zrobił smutną minę, a ja zaczęłam się śmiać. Podszedł do szafy stojącej w drugiej części pokoju. Ubrał się i wytłumaczył mi jak wyglądała noc.
Uff. Spał w innym pokoju. Zapytałam go, gdzie jest łazienka. Wskazał mi drogę. Poszłam ogarnąć swój "wygląd" , on w tym czasie przygotowywał śniadanie.
- kurde no ! - krzyknęłam z łazienki.
- Co się stało ? - przybiegł zmartwiony Łukasz
- Nie masz na stanie damskiej koszulki, bo jak widzisz moja jest cała morka i brudna z tuszu.
- Po pierwsze damskiej nie mam, ale mam dużo męskich, więc zaraz coś Ci przyniosę, a po drugie, skąd ty masz tusz do rzęs ?
- Z torebki. No to dawaj tą koszulkę.
Wyszedł z łazienki, a ja dokończyłam makijaż. Wrócił po 5 minutach z koszulką w ręku.
- Ta będzie okej. - podał mi jasnożółtą koszulkę - będzie pasować do spodni
- Tylko nie podglądaj ! - zdjęłam moją koszulkę i włożyłam jego. Była ogromna. Wpuściłam ją do spodni . - i jak ? Tylko szczerze!
- Pięknie jak zawsze - puścił oczko - a teraz chodź na śniadanie bo kakao wystygnie.
W trakcie śniadania okazało się, że Łukasz nie jest jeszcze spakowany. Czym prędzej znaleźliśmy się w jego sypialni. Tym razem to ja siedziałam po turecku na jego łóżku, a on biedak pakował się. Spakował chyba wszystkie możliwe kolory koszulek. Ok kolorów naturalnych, przez pastele, aż do neonów, których szczerze nienawidzę.
- A właśnie mam coś dla Ciebie - podał mi torebkę w biało - czerwone barwy - to 3 komplety stroi na treningi i dres. Trener kazał przekazać.
- Dziękuję - przytuliłam go
- Chyba muszę Ci coraz częściej przekazywać "prezenty" od trenera - zaśmiał się
Rozmawialiśmy przez kilka następnych godzin o treningach, meczach zarówno moich jak i jego. Wybiła 15:00. Postanowiłam wrócić do domu. Chciałam przejść się, ale Łukasz stanowczo mi zabronił. Stwierdził, ze jeszcze bardziej się rozchoruje, a przecież już jutro wyjeżdżamy. 5 minut później siedziałam już w jego samochodzie. Chwilę później byliśmy już pod moim blokiem.
- To do jutra - powiedział - pamiętaj o 8:00 jestem już w twoim mieszkaniu
- Tak tak. Jak wstanę - wyszeptałam
- Nie jak wstaniesz ! Masz być najedzona i wyspana. Przed nami 4 godziny jazdy
- 4 ?!
- tak 4. Wytrzymasz.
- No nie wiem, nie wiem.
- Zmykaj już. Wyśpij się - powiedział i pocałował mnie w skroń
- To do jutra - wyszłam z samochodu machając mu na pożegnanie.
Ledwo pozbyłam się jednego, zjawił się drugi. Tyle tylko, że już nie siatkarz, tylko Mariusz. Weszliśmy do mieszkania, zdjęliśmy kurtki i przeszliśmy do salonu. W tym momencie wpadła Aśka.
- No Madzia, co tam ? Przygotowana do jutrzejszego wyjazdu ? - spojrzała na mnie - A co to za koszulka ?
- Yyyyy.. No, Łukasz.
- Tego, tego Łukasza, o którym myślę ?
- Zapewne tak
- No nie mów mi, że już zapoznałaś się na tyle dobrze, że nosisz koszulki Żygadło ? - wtrącił zaniepokojony Mariusz - ja jeszcze nie chce być wujkiem
- A ja ciocią
- A ja matką - cała nasza trójka aż turlała się ze śmiechu.
- Ja tu wpadłam tylko na moment - ten moment przerodził się w godzinę - chciałam się pożegnać, widzimy się przecież za dwa tygodnie
- Właśnie, ja Ci Mariusz chciałam bardzo podziękować i jak tylko wrócę wybierzemy się do kina. Ja stawiam Muszę ci to jakoś wynagrodzić - uśmiechnęłam się
- Ja muszę już spadać. Przybiegłam tu od razu jak wróciłam od babci. Musze jeszcze dokończyć czytać książkę na jutro. Tobie to dobrze. 2 tygodnie bez wykładów. Tylko trenuj tam ostro, nie obijaj się. Pamiętaj gramy w Mistrzostwach Polski Juniorek. A staż w reprezentacji to wspaniały początek.
Pożegnałam się z Aśka. Obiecałam jej zdjęcia i autografy. Dała mi nawet specjalny zeszyt - mam taki sam- zrobiłyśmy je w zeszłym roku. Jest tam zdjęcie i miejsce na podpis każdego z siatkarzy, a nawet sztabu szkoleniowego !
Postanowiliśmy z Mariuszem zamówić pizze. Pożegnalna pizza - to musi być coś specjalnego. zdaliśmy się na ślepy los. Po 15 minutach siedzieliśmy już na kanapie oglądać jakiś melodramat na HBO i zajadając pizze z owocami morza. Śmialiśmy się z każdej kwestii i każdego gestu aktorów jakbyśmy byli najlepszymi przyjaciółmi, bo przecież nimi jesteśmy. znamy się od 10 lat i nigdy nawet przez myśl mi nie przeszło to co zdarzyło się chwile potem.
Film dobiegał końca, a Mariusz niebezpiecznie się do mnie zbliżył. Odsunęłam się, ale byłam już na końcu sofy. "Nie rób tego" - pomyślałam. Jego twarz zbliżała się do mojej w bardzo szybkim tempie. Czułam jak bije jego serce. Jego usta delikatnie musnęły moje, a potem zagłębił się i rozkoszował się nimi coraz bardziej. Odepchnęłam go.
- Co ty wyprawiasz ? - wrzasnęłam na niego
- Przepraszam. Ja już dłużej tak nie mogę. Kocham Cię
Wyszedł, a ja z tego wszystkiego nie mogłam usnąć.
poniedziałek, 8 października 2012
ROZDZIAŁ 3
- Czemu sądzisz, że płakałam ?
niedziela, 7 października 2012
ROZDZIAŁ 2
- Córuś, gdzie ty byłaś ?! Czekamy na Ciebie.
- Mamo, i tak mi nie uwierzysz. Ale jak to czekacie ?
- No czekamy, czekamy, wraz ze mną - z salonu wyłonił się mój brat.
- Kubaaa ! Co ty tutaj robisz ? Nie jesteś na misji - zasypałam go pytaniami, a on mnie przytulił.
- Na misje wyjeżdżam w poniedziałek. Mam więc cały weekend dla Ciebie. Potem zobaczymy się dopiero za 1,5 roku.
- Dopiero ?
- Niestety
- A tata z wami nie przyjechał ?
- Tata, źle się poczuł. Powiedział, że odwiedzi Cię później. A właśnie mamy dla Ciebie prezent. - powiedziała mama i wręczyła mi całoroczny karnet na mecze reprezentacji. WSZYSTKIE mecze reprezentacji - słyszałam, że treningi masz już zapewnione
- To ty o wszystkim wiedziałaś ?
- No oczywiście. Ale mamy pytanie . Kuba może u Ciebie przenocować. Prawda ?
- Oczywiście .
- Ja już wrócę do domu. Trzymaj się córuś - wyszła.
- No Kuba bierz torbę pokażę Ci gdzie będziesz spał - zarządziłam.
Posłusznie wziął torbę i poszedł za mną. Wypakował się, a ja w tym czasie przygotowałam kolację.
- Przepraszam, ze spóźniłem się na mecz - zaczął Kuba, gdy już posprzątaliśmy po kolacji i usiedliśmy na kanapie
- Nic nie stało. Będą inne mecze.
- Myślisz ?
- No raczej. Jeszcze nie raz się zobaczymy
- A tak w ogóle to dlaczego tak długo Cię nie było ?
- I tak mi nie uwierzysz.
- Mów - zaczął mnie łaskotać
- No dobra powiem. Byłam nad jeziorem.
- Z kim ?
- Z Łukaszem.
- Z Łukaszem ? To ty nie przyjaźnisz się z Marcinem ?
- Kojarzysz takiego polskiego siatkarza Łukasza Żygadło ?
- Kojarzę. Czekaj, ty byłaś na randce z tym Łukaszem !?!?!
- To nie była randka ! - wrzasnęłam na niego - Omawialiśmy mój wyjazd do Spały
- Nad jeziorem....
- Ach nie przesadzaj.. Miał iść z nami Bartek Kurek ale jemu coś wypadło. Łukasz dostał taki nakaz z góry od Anastasiego, więc nie miał wyboru.
- Tylko winni się tłumaczą - dodał i zaczął się śmiać.- Może coś obejrzymy ?
- Z miłą chęcią. Wybierasz ! - pokazałam mu język.
- Chętnie obejrzę jakiś horror.
- Horror ?! Tylko nie to !
- Sama pozwoliłaś mi wybrać. Sms Ci przyszedł .
- Skąd wiesz ?
- Bo usiadłem na twoim telefonie i mi dupa zaczęła wibrować
- oddaj go !
- Niee. Oooo. Twój Łukaszek napisał... Zaraz... Chce się jutro spotkać . Co mam mu napisać ?
- Masz mi oddać telefon ! - wrzasnęłam
- Dobra siostra nie bulwersuj się tak . Złość piękności szkodzi. Jednak nie chce już oglądać filmu. Chodźmy się przejść.
Narzuciłam na siebie mój ulubiony czarny sweter i ruszyłam z Kubą w stronę centrum.
***
Nie odpisała. Ciekawe czemu. Może jest zła. Tak nagle wybiegła. Ale co ja takiego zrobiłem. Z rozmyśleń wyrwał mnie dzwonek. Poszedłem otworzyć.
- No stary jak tam randka - wkroczył uradowany Bartek, od razu przeszedł do kuchni sprawdzić co mam w lodówce.
- po pierwsze to nie była randka, a po drugie w lodówce nic nie ma !
- No to chodź na miasto - rzucił pomysł Kurek
- Chętnie się przejdę
- więc randka nie wypaliła..
- To nie była randka !
- Ale przyznaj, chciałbyś, żeby to była randka
- Może
- Czyli tak. A teraz prędko ubieraj kurtkę i chodźmy bo nam knajpy pozamykają !
Ruszyliśmy w stronę knajpy gdzie sprzedają chińskie jedzenie.
- Łukasz, czy to nie jest Magda ? Ta z tym chłopakiem - powiedział nagle Kurek - Chodź przywitamy się.
- Nie dzięki.
- Czyli jednak coś się na tym spacerze wydarzyło..
- Nie. może to jest jej chłopak i są na randce. Nie przeszkadzajmy im.
- Ja i tak pójdę - odszedł
- Kurek zaczekaj idę z tobą ! - krzyknąłem i pobiegłem za nim
- Hej mała - krzyknął Bartek
- Cześć . Co wy tu robicie ?
- Zgłodnieliśmy a Ziomek ma pustki w lodówce - wyszczerzył się jak głupi Bartek - Ale my chyba przeszkadzamy. Może już pójdziemy...
- Nie nie przeszkadzacie.. To jest mój starszy brat Kuba. A to Bartek i Łukasz. - zapoznała nas.
A więc to nie jej chłopak. Uff.
- To może zjecie coś z nami ? - zaproponował Bartek
- Ja dziękuję. Jadłem kolację. Ale Magda nic nie jadła i pewnie jest głodna. Mam pomysł. Zostawię was pod jej opieką, a sam wrócę już do domu. Jestem zmęczony po podróży. Miło było was poznać - powiedział Kuba i ruszył przed siebie
- No więc zostaliśmy sami - stwierdził Bartek
- Nie tacy sami - dodałem
- To gdzie idziemy ? Kuba miał racje jestem strasznie głodna
- Chcieliśmy się wybrać do chińskiej knajpki.
- Z miłą chęcią zjem coś chińskiego.
***
- To my cie odprowadzimy - zadeklarował Łukasz
- Nie trzeba.
- Jest już późno. Różne typy się kręcą po okolicy - Bartek zrobił straszną minę, ale szczerze ? w ogóle mu to nie wyszło .
- Nie daj się prosić - uznał Łukasz.
Ruszyliśmy w stronę mojego mieszkania. po chwili Bartek stwierdził, ze boli go głowa i wróci do Ziomka do domu i tam przenocuje . pożegnał sie i odszedł.
- Znowu zrobił to samo!
- Co ? - spytałam zaciekawiona
- Zostawił nas samych
- Chyba nie jestem taka straszna ?!
- No nie jesteś. Choć nie wiem, nie wiem.
Była piękna, gwieździsta, ciepła majowa noc. Księżyc odbijał się w parkowej sadzawce. Idealna pora dla zakochanych. Szłam z Łukaszem śmiejąc się jak opętani. Ale znów nadszedł moment pożegnania. Już drugi raz, tego samego wieczora z tym samym mężczyzną.
Odprowadził mnie pod samo mieszkanie . Zapytałam czy nie wejdzie. powiedział że już późno, nie będzie przeszkadzał Kubie. Na pożegnanie pocałował mnie w policzek. Zarumieniłam się i weszłam do mieszkania.
Dobrze jest mieć takie przyjaciela, z którym można porozmawiać i dzielić pasję, jaką jest siatkówka.
ROZDZIAŁ 1
WSTĘP
Historia opowiada o młodej dziewczynie Magdzie, która od pewnego czasu gra w siatkówkę. Siatkówka pochłania całe jej życie. Gra w szkolnej drużynie, a gdy tylko jest taka możliwość ogląda poczynania naszych reprezentantów (muszę wspomnieć, że woli oglądać zmagania panów, ale również gorąco kibicuje paniom ) . Jak każda fanka marzy o spotkaniu z którymś z reprezentantów lub z nimi wszystkimi. Pewnego dnia spotyka dwójkę siatkarzy. Od tego momentu marzenia i sny zaczynają się spełniać. Nawet te najskrytsze....
Od autorki
Musicie mi wybaczyć ale dopiero zaczynam pisać. Pomysł na rozpoczęcie bloga zjawił się w bardzo nie odpowiednim miejscu, a mianowicie w kościele :))
Chodzę do III klasy gimnazjum. Tak jak bohaterka interesuje się siatkówką, gram w szkolnej drużynie. Jeszcze nie wiem czy właśnie z nią będę wiązała moją przyszłość.
Liczę na komentarze. Piszcie co sądzicie. A może wpadną wa do głowy pomysły na dalsze losy bohaterki :>
Pozdrawiam serdecznie,
M.