piątek, 26 października 2012

ROZDZIAŁ 12

Magda odstawiła na pobliski stolik laptop. Oczy zaszły jej łzami. Przytuliłem ją.
- to moja wina - wyszeptała
- nic nie jest twoją winą
- skąd możesz to wiedzieć ?! Nie było cię tam ! - krzyczała bijąc mnie pięścią po klatce piersiowej
- cokolwiek się wtedy stało nie było twoją winą. Madzia nie płacz. Nic nie dzieje się przez przypadek. To że kiedyś coś się zdarzyło, może to dzięki temu jesteśmy tutaj, razem.
Na jej twarzy pojawił się uśmiech. Wyrwała się z moich ramion po czym powiedziała :
- ty sobie nie myśl że będziesz spał razem ze mną - wystawiła język
- sama mnie przecież zaprosiłaś - zrobiłem smutna minę, a ona delikatnie pocałowała mnie w policzek - widzę że moja koszulka znalazła swoje miejsce w twojej garderobie
- chcesz to mogę ci ją oddać
- miło byłoby popatrzeć jak ją ściągasz, ale zatrzymaj ją. Jeszcze będę miał czas. No chyba że bardzo chcesz - po tych słowach dostałem poduszką.
Zbliżyłem moją twarz do jej twarzy. Namiętnie ją pocałowałem. Odwzajemniła pocałunek. Delikatnie włożyłem rękę pod jej koszulkę. Jej ciało drgnęło. Chciałem jej. Tak bardzo jej pragnąłem. Nagle odsunęła się ode mnie.
- Łukasz, przepraszam. Ale jeszcze nie jestem gotowa - wyszeptała
- to ja przepraszam. Nie powinienem nalegać.
Mocno ją do siebie przytuliłem. Było już późno więc poszliśmy spać.

Obudził mnie płacz Magdy. Spojrzałem na zegarek, było parę minut po północy.
- Madziu, co się stało ? - spytałem
- Ja nie chce. Zostawcie mnie - krzyczała przez sen
- Magda, jesteś już bezpieczna. Tutaj nic ci nie grozi. Jestem z tobą - pocałowałem ją w czoło. Wtuliła się we mnie i usnęła.

Moje ciało wypełniła jakaś magiczna siła. Czułem się szczęśliwy. Chciałem resztę życia spędzić z tą mają istotą, którą Bóg postawił na mojej drodze.
Przytuliłem ją mocniej do siebie. Nie chciałem jej stracić. Kocham ją i tylko jej potrzebuje. Dla niej mogę nawet zrezygnować z siatkówki.

***
Obudziłam się w objęciach Łukasza. Spojrzałam na jego twarz. Ciągle spał. Delikatnie uwolniłam się z jego ramion.
- dzień dobry - pocałował mnie w policzek
- przepraszam że cię obudziłam
- nie szkodzi. Obudzić się z tobą to czysta przyjemność - uśmiechnął się i wstał.
Zaczął się ubierać, a ja siedziałam na łóżku i obserwowałam jego każdy ruch. Gdy był już ubrany poklepałam łóżko na znak że na usiąść obok mnie. Tak też zrobił. Spojrzał na mnie pełnym radości wzrokiem.
- przepraszam za to w nocy. Ale to jakoś tak samo wraca - uśmiech znikł mi z twarzy
- nie masz za co mnie przepraszać. Obiecuję że już zawsze będę przy tobie
- zawsze zawsze ?
- zawsze. Kocham cię. - po moich policzkach popłynęły łzy. On otarł je po czym namiętnie mnie pocałował.
W moim brzuchu pojawiły się motyle.

Nagle do pokoju wpadł Igła. Ech. On zawsze wyczuje najlepszą chwilę na odwiedziny. Kocham go normalnie.

- no jak tam gołąbeczki ? - spytał - Łukasz ty chyba trochę nieobeznany jesteś w tych sprawach. Jakoś tak cicho było
Pokręciłam z niedowierzaniem głową. Mój wzrok mówił sam za siebie. Krzysiu powoli wycofał się i wyszedł z pokoju.

Andrea jeszcze nie wrócił, więc siatkarze z drugim trenerem poszli na siłownię. Wykręciłam się bolącą kostką.
- basenu ci nie darujemy - na twarzy Bartmana pojawił się uśmiech
- to ci pomoże na kostkę - dorzucił zadowolony Winiarski.
Pokręciłam tylko głową i zamknęłam się w pokoju. Zaczęłam przerabiać materiał na zaliczenie. Jeszcze dwa egzaminy i kończę studia! Euforia wypełniła moje ciało, więc nauka poszła mi bardzo szybko. Wieczorem poproszę któregoś z chłopaków żeby mnie przepytał. Chyba profesor Winiarski będzie odpowiedni. Michał ma najładniejsze oczy ze wszystkich mężczyzn. Jeżeli Polki są najpiękniejsze na świecie to jego oczy są jak Polki.

Po obiedzie wrzuciłam do torby strój kąpielowy, plastikowe kapcie, bawełniany szlafrok i dwa ręczniki.
Przy recepcji czekały już nasze złotka. Szybkim krokiem ruszyliśmy w stronę pływalni. 3 godziny moczenia się w jacuzzi - lubię to. Gdy pojawiłam się na basenie wszyscy siatkarze patrzyli na mnie jak za kosmitkę.
- co wy nigdy dziewczyny w stroju kąpielowym nie widzieliście ? - mruknęłam
- takiej ? Nigdy - szepnął do Kurka Grzesiek.
- Kosok ! Słyszałam !

Chłopaki dostali wolną rękę od trenera więc od razu wskoczyli do wody. Trener z niedowierzaniem pokręcił oczyma i wraz z resztą sztabu opuścił pływalnie.
Usiadłam wygodnie w jacuzzi i rozkoszowałam się ciepłą, przyjemną wodą. Ni stąd ni zowąd dołączyli do mnie Kurek, Żygadło, Bartman, Igła, Kosok, Nowakowski i Zatorski. Każdy miał strasznie podejrzany uśmiech na twarzy. Z jednej strony przysuną się do mnie Łukasz a z drugiej Bartek.
- kochanie, tylko się nie złość - szepnął rozgrywający
- o co chodzi ?

Nie uzyskałam odpowiedzi. Poczułam jak wznoszę się coraz wyżej.
- Kurek, idioto zostaw mnie !!
Rzeszta siatkarzy grających w "wodną siatkówkę" spojrzała na nas z politowaniem. Bartek niósł mnie dookoła basenu po czym wylądowałam na środku basenu. Nie zdążyłam złapać oddechu i zachłysnęłam się wodą. Nie mogłam wynurzyć się. W ostatniej chwili z głębi basenu wyniósł mi Możdżonek. Położył mnie na brzegu. Po chwili doszłam do siebie i podziękowałam Marcinowi. Mój oprawca spojrzał na mnie błagałnym wzrokiem, a ja totalnie go olewając ruszyłam w stronę szatni. Zarzuciłam na siebie mój szlafrok. Usiadłam na ławce. Chwilę potem pod drzwiami usłyszaław dwa głosy.
- Kurek idioto ! Ona się mogła utopić ! - wreszczał jeden z nich
- wiem. Przepraszam no.
- nie mnie powinieneś przepraszać tylko Magde.
Sekundę później oboje wpadli do pomieszczenia.
- kochanie nic ci nie jest ?
Spojrzałam na niego wzrokiem pełnym irytacji. Kurek usiadł obok mnie.
- przepraszam. To miał być żart. Nie wiedziałem że nie umiesz pływać
- teraz już wiesz - burknęłam.
- ej no. Madzia. Zrozum nas - kontynuował Bartek robiąc minę kota ze Shreka
- Baruś ja z wami kiedyś zwariuje - uśmiechnęłam się.
- czyli już się nie gniewasz ?
Kiwnęłam twierdząco głową. Siatkarz przytulił mnie i z powrotem weszliśmy na basen.
Usiadłam na brzegu mocząc nogi w wodzie. Wielkoludy grały w siatkówkę. Po chwili jeden z nich podpłynął w moją stronę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz