środa, 2 stycznia 2013

ROZDZIAŁ 34.

Guma zmierzył przyjaciela od góry do domu i parkając śmiechem zniknął za drzwiami wejściowymi hotelu.
- i Pawełek się obraził. No trudno - Możdżonek wzruszył ramionami - jakoś z nim wytrzymam tę jedną noc.
- dwie - poprawił go Kubiak, pokazując na palcach cyfrę 2.
- najwyżej się z kimś zamienię - westchnął Marcin - więc żegnam panów... i panie. Miłej nocy.
I znikł tak jak Zagumny. Ignaczak mimo kosza jakiego dostał od rozgrywającego zawziął się w sobie i szybko poleciał do jego pokoju. Poleciał... tak to chyba właściwe określenie. W windzie był szybciej niż nasz kapitan.
- jakby tak wysłać go na olimpiadę jako biegacza - zamyślił się Kurek - może pokonałby na setkę Usaina Bolt'a
- chyba na paraolimpiadę - zaśmiał się Zibi. Śmiech Bartmana to pierwszy krok do rozłożenia towarzystwa na łopatki.
- nie wiem jak wy, ale ja jestem ciekawa co tam słychać u Pawła - rzuciłam od niechcenia. O dziwo, wszyscy przystali na mój pomysł i już po chwili na wyścigi biegliśmy do windy. Recepcjonistka i boy hotelowy zapewne wzięli nas za wariatów. Nie, nie to nie żadni wariaci.. to tylko polska reprezentacja mężczyzn w piłce siatkowej.. takie wyrośnięte dzieciaki. Po dość długich przepychankach dotarliśmy na nasze piętro. Winiarski jednym pchnięciem otworzył drzwi gumowego pokoju, ale napotykając straszne spojrzenie właściciela, z którego można było wywnioskować, że Michał ma wyjść i zapukać, a dopiero potem może łaskawie będzie wysłuchany. Ale wiecie, siatkarze, jak to sportowcy są strasznie rozleniwieni, więc nasz kochany Michałek zamiast zapukać od zewnątrz zapukał od wewnątrz. Zagumny strzelił sobie tylko face palma w czoło, po czym cała nasza gromada upchnęła się w jego pokoju.
- więc jak jesteśmy już tu wszyscy - głos po chwili ciszy zabrał starszy libero - Pawełku, jak ma na imię ta twoja dzisiejsza zdobycz ?
- nie wiem o co wam chodzi - Guma zrobił minę niewinnego dziecięcia
- Paweeeeeeeł ! - jęknął Igła i teraz to on przybił sobie plaskacza w czoło.
- chodzi Ci o tą starszą panią, od której was uratowałem ? - pokazał palcem dójkę naszych libero, Krzysiek pokiwał głową, po czym Zagumny kontynuował - Leokadia.
- Lodziaaa ! - Jarski klasnął z zachwytu w dłonie. Ja ich czasem nie ogarniam... bo co niby dziwnego jest w imieniu Leokadia ?
- jak całuję ? - dopytywał się Kosa
- całuje ? - Guma wykrzywił twarz w bliżej nieokreślony grymas - ja mam żonę ! Ja kocham swoją żonę. A teraz żegnam. Dobrej nocy młodzieży !
I w dosłownym znaczeniu wypchnął nas z pokoju.. Tak się nam odpłaca za to, że spędziliśmy tyle czasu na rzekomym poszukiwaniu go. Zero empatii.
- to co teraz robimy ? - zapytał Bartman, ale nikt nie zwrócił na niego najmniejszej uwagi. Każdy omijając go podążył w stronę swojego pokoju - dzięki, że zostawiacie mnie samego.
- nie martw się ja jestem z Tobą  - Dziku poklepał przyjaciela po plecach.
- a w razie czego dam ci namiary na Lodzie - krzyknął z pokoju Guma.
- dzięki Paweł - syknął Zibi i zniknął za drzwiami swojej kwatery.
Łukasz z Bartkiem też szybko się ulotnili. My z Aśką postałyśmy jeszcze na korytarzu wymieniając się wrażeniami z dzisiejszego dnia. A działo się, oj działo. W końcu pożegnałyśmy się i rozeszłyśmy do pokoi. Przed drzwiami spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Było parę minut przed 23.. no to się zasiedzieliśmy, a jutro panowie od rana trenują. Weszłam do 214. Żygadło rozłożył się niczym król na całym łóżku i skakał z kanału na kanał. Uśmiechnęłam się do niego i popędziłam do łazienki. Nalałam pełną wannę wody, do której wlałam hotelowe płyny i olejki. Zrzuciłam z siebie ubrania i wskoczyłam do wody. Tego było mi trzeba. Pełny chillout. Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się ciepłem wody. Nieoczekiwanie w pomieszczeniu zjawił się Łukasz. Kucnął przy wannie i zaczął chlapać mnie wodą. Ręką całą w pianie, przejechałam po jego twarzy. Koszulkę wytarł jej pozostałości. Korzystając z chwili jego nieuwagi popchnęłam go do tyłu. Lekko się zachwiał, lecz nie upadł. Wstał i z groźną miną popatrzył na mnie.
- tak się chcesz bawić ? - zapytał całkiem poważnie. Wzruszyłam ramionami.
Siatkarz szybko ściągnął swoje i tak już skąpe odzienie, po czym wskoczył do wanny. Zdezorientowana chciałam uciec ale on złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie wpijając się w moje usta. Odwzajemniłam każdy jego pocałunek. Z uśmiechem na twarzy wyszedł z wanny i zaczął wycierać się ręcznikiem.
- czekam - dodał i zniknął za drzwiami.
Z łatwością zrozumiałam jego aluzję i już po chwili znalazłam się na łóżku. Usiadłam na nim okrakiem. Ułożyłam ręce na jego klatce piersiowej i nachylając się zaczęłam go całować. Tym razem na pocałunkach się nie skończyło.


Rano obudziłam się w jego stalowym uścisku. Przetarłam zaspane oczy i niewinnie pocałowałam Łukasza w policzek. Gdy tylko mnie puścił poszłam do łazienki uprzednio zabierając z walizki ubrania. Aśka jak zwykle o wszystkim pomyślała i spakowała nawet nadmiar odzieży. Ubrałam ciemne rurki i koszulę w kwiatki. Gdy wyszłam z łazienki Żygadło czekał już na gotowy. Przyciągnął mnie do siebie, a ja oddałam się jego pocałunkom.
- mamy problem ! - do pokoju wpadł Pit, a jego grobowa mina nie wróżyła nic dobrego.


_________________________________________________________

5 komentarzy:

  1. hej! świetny rozdział, jestem tu nowa ale z pewnością zostanę na dłużej :)
    kiedy next ? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziś lub jutro :)

      zobaczymy jak 'szkoła' pozwoli.

      Usuń
    2. rozumiem :) oby do ferii :)

      Usuń
    3. ferie zaczynam w pierwszej turze, więc już praktycznie za tydzień !

      tylko jest jeden problem.. wyjeżdżam.. a tam nie będę miała dostępu do komputera i wszystkie rozdziały będą pisane i udostępniane z telefonu.

      więc za ich długość i wszelkie literówki już teraz przepraszam. :)

      Usuń
  2. Świetne czkam na następny.!! ;p

    OdpowiedzUsuń