Zaniepokojony Pit opadł na łóżku i zaczął głęboko oddychać. Zmierzyliśmy go wzrokiem. W głowie wyobrażałam sobie najgorsze scenariusze. Sztab dowiedział się o nocnym wybryku, lub się w ogóle nie obudzili po dawce tych tabletek
- Piotrek powiesz nam wreszcie co się stało ?! - krzyknęłam lekko poirytowana zaistniałą sytuacją.
- Igła ... - wyszeptał środkowy
- co ten wypierdek znowu wykombinował ? - zaśmiał się Łukasz
- to było tak - Piotrek ukazał dłoń jakby widział na ścianie to co się wydarzyło. Nie ogarniam go czasem, na prawdę. - Krzysiek rano trochę zgłodniał, a że było parę minut po 5 i wszystko było jeszcze pozamykane przypomniał sobie, że żona zrobiła mu kanapki na drogi. Odnalazł je w torbie i zaczął wpier..
- hamuj się Pit - nakazałam
- jasne, mamo. I zaczął zjadać jedną po drugiej a teraz rzy.. wymiotuje. - poprawił się
Nie czekając na dalszą część historii pobiegliśmy do pokoju Ignaczaka i Nowakowskiego. Bo jako, że Łukasz nocował ze mną, a Bartek z Aśką, chłopaki postanowili pomieszkać przez ten weekend razem. Zastaliśmy naszego libero z głową w ubikacji.
- Misiek, ty do trenerów ja do Zatiego, trzeba go jakoś przygotować, bo Krzychu dzisiaj raczej nie zagra - oznajmiłam po czym zniknęłam.
Znalezienie pokoju Pawełka nie należało do najłatwiejszych. Przy okazji obudziłam kilka reprezentacyjnych śpiochów. Aż w końcu drzwi do komnaty młodego libero zostały znalezione. Weszłam do środka i momentalnie się wycofałam. Jednym słowem jeden wielki bałagan. I pomyśleć, że taki Kosa musi się z nim gnieździć w tym syfie.
- Zatorski ! - krzyknęłam, gdy nie mogłam go zlokalizować. Po chwili zauważyłam jak spod sterty ubrań ukazuję się jego dłoń - dziś jest twój szczęśliwy dzień !
- mam kupon na darmowe lody !? Wreszcie się udało - zaśmiał się triumfalnie.
- dziś grasz w podstawowym składzie - wyciągnęłam go spod sterty odzieży.
- że niby ja ? żartujesz sobie ? - Zati zaczął biegać jak opętany po pokoju co chwilę podskakując i klaskając w dłonie. Idiots. Idiots everywhere. - a co z Igłą ?
- jakby Ci to powiedzieć.. mhh. trochę go zemdliło. - wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami. Na korytarzu minęłam się z drugim trenerem, który za pewne poszedł powiadomić Pawełka o jego debiucie. Zatrzymałam się i odwróciłam. Tak z ciekawości chciałam zobaczyć reakcję Gardini'ego jak zobaczy ten porządek w pokoju. Tak jak podejrzewałam. Złapał się za głowę i momentalnie trochę bardzo nakrzyczał na Kosę i Zatiego. Zaczął przeklinać po włosku, choć do właścicieli lokalu to nie docierało. Zajrzałam jeszcze do zdychającego Igły, którym zajmował się reprezentacyjny doktor.
- niech pan mu zrobi płukankę żołądka - uśmiechnęłam się w stronę lekarza, a ten tylko pokiwał głową.
Poszłam do restauracji, gdzie siedziała już reszta siatkarzy. Zajęłam miejsce obok Łukasza i studiowałam kartę dań. W końcu zdecydowałam się na sałatkę Cezar z grzankami.
- ej słyszeliście będę dzisiaj grał ! - do pomieszczenia wpadł rozentuzjazmowany Zatorski.
- tak młody, ciesz się z cudzego nieszczęścia - mruknął Zagumny i wziął kęs swojego omleta
- a właśnie Guma, jak tam Twoja Lodzia ? - dopytywał Jarski.
- jaka Lodzia ? Czy ja o czymś nie wiem ? - do konwersacji dołączył się Anastasi... czyli z polskim coraz lepiej u naszego trenera.
- a taka fanka zaczepiła Pawła ranoo - Kurek postanowił ratować sytuację. Andrea pokiwał głową i wrócił do pałaszowania swojego śniadanka.
- łyknął - Guma odetchnął z ulgą zresztą jak my wszyscy
- nigdy więcej takich akcji - westchnął Żygadło, a reszta skwitowała to salwą śmiechu.
- a właśnie trenerze jak się spało? - zapytał Zibi za co został spiorunowany wzrokiem połowy siatkarzy. A gdyby można było zabijać wzrokiem on by już nie żył.
- bardzo dobrze. Nawet nie wiem kiedy usnąłem. To pewnie przez to bałtyckie powietrze - odpowiedział z uśmiechem na twarzy - a wam jak się spało ?
- również wyśmienicie. Sen bardzo szybko nas zmożył i już parę minut po 20 spaliśmy niczym małe dzieci - tym razem kłamstwa na poczekaniu wymyślał Winiar.
- aż trudno mi w to uwierzyć - zdziwił się Andrea - wy o dwudziestej w łóżkach ?!
- to pewnie przez to bałtyckie powietrze - westchnął Kubiak, a wszyscy zgodnie go poparli.
Zaraz po śniadaniu pozabieraliśmy z pokoju najpotrzebniejsze rzeczy i przed hotelem czekaliśmy aż pan kierowca łaskawie otworzy nam drzwi. Część chłopaków siedziała w skupieniu na chodniku. Część rozdawała autografy, a jeszcze kolejna część składająca się z jednego osobnika, a mianowicie bełchatowskiego libero, chodziła w kółko.
- co tam Zati? Trema ? - zapytałam skołowanego Pawła
- a żebyś wiedziała - odparł i dalej chodził w tą i z powrotem
- nie martw się. Wszystko będzie dobrze. Reszta bandy liczy na Ciebie, więc nie możesz się już wycofać.
- nie pomagasz - jęknął
- Zatorski! Sceptyku ty! - krzyknęłam
- ale mu poleciała - zaśmiał się Piotrek
- ona chociaż ma swoją drugą połówkę - wtrącił Zbyszek, a Pit jak to Pit strzelił focha
- dzień bez focha jest dniem straconym - skomentował starszy rozgrywający
- mądrości Gumy zawsze spoko - dodał Grzesiek.
W końcu udało mi pre uspokoić Zatorskiego. W końcu też pojawił się kierowca. W towarzystwie kawki, ciasteczka i jakiegoś plotkarskiego magazynu.
- co się tak patrzycie? - zapytał gdy jak to mamy już w zwyczaju mierzyliśmy go wzrokiem - muszę coś robić kiedy wy latacie za tą piłką.
Wszyscy przymusowo się uśmiechnęli i załadowaliśmy się do autokaru.
- żarty kierowcy zawsze spoko - skwitował Ruchak
- Rękawek, to jest mój tekst! On jest opadentowowany - skarcił go Kosok
- chyba opętany - Zibi podjął próbę poprawienia środkowego
- opatentowany - wyjaśniłam
- no przecież właśnie tak powiedziałem - atakujący wywrócił oczami
- ręce opadują - westchnęłam
- opadają, kochanie, opadają - Łukasz poprawił mnie niczym moja polonistka w gimnazjum
- no przecież właśnie tak powiedziałam !
- a to już mój tekst - wtrącił Bartman.
Wszyscy mieli już dość kłótni o to kogo to teksty więc w ciszy dojechaliśmy do gdańskiej hali. Tylnim wejściem dotarliśmy do jej wnętrza. Chłopaki od razu udali się do szatni, a ja razem z Aśka i sztabem do sali treningowej.
W krótce dołączyła do nas reszta orzełków i zaczęli swój trening. Większość czasu się rozciągali. Później coś na ząb, czyli bardzo skromny obiadek i mnóstwo energetycznych batoników i kolejne rozciąganie. Chwilę przed rozpoczęciem spotkania udałyśmy się z Dryją na trybuny. Hala zaczęła się zapełniać. Postanowiłam skorzystać z okazji i udać się jeszcze do toalety. Poczułam jak uderzam w coś masywnego. Podniosłam głowę do góry i ujrzałam młodego mężczyznę. Jestem niemal w stu procentach pewna, że już go kiedyś spotkałam.
czwartek, 3 stycznia 2013
ROZDZIAŁ 35
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
świetne ;p kiedy next? ;p
OdpowiedzUsuńFajny rozdział ,musisz szybko dodać kolejny ^^
OdpowiedzUsuń