czwartek, 10 stycznia 2013

ROZDZIAŁ 38.

Ten głos rozpoznam wszędzie. Podziękowałam włoskiemu środkowemu za taniec i obróciłam się w stronę polskiego rozgrywającego.
- wreszcie dali wam spokój ? - zaśmiałam się lądując w jego objęciach
- tak. Nareszcie mam chwilkę czasu dla mojej pięknej dziewczyny - uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek. 
Przetańczyłam z Łukaszem kilka piosenek, dopóki nie zaczęła mnie boleć kostka. Nie chciałam mu o tym wspominać, więc wykręciłam się zmęczeniem. Udaliśmy się więc do loży i zajęliśmy wolne miejsca. Kelner podał nam kolorowe drinki z palemką i słomką. Po chwili dosiadł się do nas jeden z włoskich siatkarzy.
- kochanie poznaj mojego kolegę z Trentino - oznajmił Łukasz - Madzia to jest Andrea Bari, Andrea to jest moja dziewczyna Magdalena Waroń - i tu tak dla jasności drugą część powiedział oczywiście po włosku. Jako iż ja z językiem włoskim nie miałam praktycznie żadnego do czynienia postanowiliśmy rozmawiać po angielsku.
- a więc to prawda, że w Polsce są najpiękniejsze dziewczyny  - zaśmiał się Andrea, a ja poczułam jak czerwienią mi się policzki.
- dla takiej dziewczyny to nawet można przenieś się na stałe do Polski  - dodał Żygadło i pocałował mnie w policzek.
- może za niedługo staniemy po przeciwnych stronach siatki nie tylko jako reprezentanci kraju - skwitował Bari - ale mam nadzieję, że na ślub to mnie zaprosicie.
- jeżeli kiedykolwiek taki weźmiemy, to ty będziesz honorowym gościem  -uśmiechnęłam się w stronę włoskiego libero
- jeżeli? Andi spokojnie za jakieś półtora roku robimy kawalerski - Łukasz przybił z kolegą głośną piątkę.
- a ślub za kolejne półtora - wyszczerzyłam się
- kłócicie się jak stare dobre małżeństwo  -skwitował Bari, po czym posłał w naszym kierunku swój uśmiech "błagam o wybaczenie, ja nie chciałem tego powiedzieć, samo jakoś wyszło".
Zabawa trwała w najlepsze i nawet nie wiem jakim cudem znaleźliśmy się w hotelu.

Z przebudzeniem się mieliśmy małe problemy. Kac nie dawał nam spokoju. Zmotywowana tylko tym, że wreszcie wyśpię się we własnym łóżeczku wstałam i szybko się ogarnęłam. Obudziłam śpiącego księcia, po czym obeszłam wszystkie pokoje. Jak się okazało nikt nie miał najmniejszej ochoty wstawać. W końcu udało mi się wszystkich obudzić i czułam się na prawdę wspaniale. Wreszcie zrobiłam coś dla siebie i coś dla nich! Dumna wróciłam do swojego pokoju, gdzie ku mojemu zaskoczeniu Łukasz nadal okupował cieplutką pościel gdańskiego hotelu.
- Żygadło, leniu ty ! wstaaawaj ! - wydarłam się
- słońce no jeszcze pięć minut - wyszeptał zachrypniętym głosem... W tym wydaniu jego głos był jeszcze bardziej ponętny.
- słońce już dawno wzeszło i świeci za oknem. O tutaj ! - odsłoniła potężne kotary wpuszczając jasne promienie do środka - czekam w restauracji - rzuciłam i wyszłam.
Po drodze spotkałam Kurka i Aśkę, więc razem z nimi doszłam już do restauracji. Zamówiłam jeden z zestawów śniadaniowych. Igła powoli przeżuwał swój omlet jakby bał się powrotu jego wczorajszej zmory. W końcu pojawił się Żygadło. Miał na sobie ciemne dżinsy i koszulę w biało-czarno-czerwoną kratę, a jego włosy były w totalnym nieładzie. I muszę przyznać, że tak wyglądał o wiele seksowniej.
- cześć kochanie  - wyszeptał jeszcze zaspanym głosem i usiadł obok mnie obdarowując mój policzek całusem.
- rzygam waszą miłością  -rzucił Nowakowski
- Piter nie przy jedzeniu ! - skarcił go Krzysiek
- A więc Piotrze, wczorajszy podryw się nie udał  ? - spytałam
- niestety - mruknął środkowy
- najwidoczniej Zibi jest kiepskim nauczycielem - zaśmiał się Możdżonek
- albo Piotrek niepojętnym uczniem  - dodał Zagumny
- hej, heeej co wy macie do mojej zacnej osoby ? - Bartman jakby obudził się ze snu
- nic Zbyszko, nic... - westchnęłam i zaczęłam przeżuwać kolejny kęs jajecznicy
- Zbyszko ? ten z Bogdańca ?  - inteligencja szanownego pana Kubiaka czasem mnie przeraża, ale chociaż "Krzyżaków" przeczytał.
- a gdzie masz Danusię ? - zaśmiał się Ignaczak
- a Jagienkę ? - dodał Winiarski
- Zbyszek - oburzył się Zatorski - ja nie wiedziałem, że ty z Bogdańca jesteś.. gdzie to dokładnie jest ? - przez całą salę przeszedł dźwięk otwartej dłoni uderzającej o czoło.
- Zatiiii - mruknęłam
- słucham Cię o Magdaleno ?
- czytałeś kiedyś "Krzyżaków" ?
- to jest ta powieść Mickiewicza ? - Paweł odpowiedział pytaniem na pytanie, a wszyscy zgodnie przybili sobie facepalm'a.
- dobrze, że chociaż siatkarz z niego jaki taki - mruknął Igła.
- ej no ale o co wam chodzi  ? -dopytywał się młody libero.
- Paweł co miałeś z polskiego w gimnazjum ? - zapytał Guma
- ja? mhhhmm niech pomyślę... 4 chyba - odpowiedział po dłuższym zastanowieniu. Tym razem obyło się bez plaskacza w środek czoła. Zamiast tego wszyscy zaczęli szukać pod stołem swoich żuchw.
- ty miałeś 4? a ja na marną dwójcynę się załapałem - burknął Jarosz - ale chociaż wiem kto napisał "Krzyżaków".
- no kto ? - westchnął Bartman
- no jak to kto ? przecież to jest oczywiste, że Żeromski ! - i kolejny dobitny i głośny dźwięk dłoni odbijającej się od twarzy. Siatkarze na prawdę potrafią zadziwić.
- o czym tak dyskutujecie ?  - obok naszego stołu pojawił się trener Andrea.
- o "Krzyżakach"  - Ruciak grzecznie odpowiedział swojemu przełożonemu
- ach tak czytałem. Świetna powieść historyczna Sienkiewicza - Anastasi uśmiechnął się i odszedł do swojego stolika.
- Sienkiewicza ?! - wykrzyczeli niemal równocześnie Kuba i Paweł, po czym jako jedyni przybili sobie kolejnego facepalm'a. Już nawet nie wiem, który to był w ciągu tych zaledwie kilka minut. A przecież jeszcze cały dzień drogi przed nami. Obym tylko nie trafiła  z nimi do jakiegoś wariatkowa. 

1 komentarz: