niedziela, 20 stycznia 2013

ROZDZIAŁ 42.

Lustrowałam wzrokiem mężczyzę stojącego w drzwiach. Nie wierzyłam własnym oczom. Aż uszczypnęłam się w rękę.
- zapraszam. Niech sam wejdzie - wreszcie zdołałam się wydusić z siebie choć te słowa i ręką wskazałznam na salon.
- napije się pan czegoś? Kawy? Herbaty? A może soku? - proponowała moja mama
- sok - powiedział łamaną polszczyzną siadając na kanapie - przejdę od razu do sedna sprawy. Mam dla Ciebie propozycje i w sumie mogę dodać nie do odrzucenia - uśmiechnął się promiennie - nasz psycholog poszedł sobie na tacierzyńskie zostawiając drużynę przed tak wielkim turniejem. Wiem że właśnie kończysz studia o tym kierunku, więc od razu pomyślałem o tobie. Uzgodniłem to z zarządem który również nie miał nic przeciwko.
- ale trenerze, nie wiem czy sobie poradzę.
- na pewno sobie poradzisz.
- jeżeli pan tak mówi to za pewne tak będzie - wtrąciła moja mama
- zgadzam się ale mam jeden warunek. Chłopaki nie mogą się dowiedzieć że to ja.
- oczywiście. Spotkamy się na lotnisku w Warszawie za dwa dni. Gdybyś mogła odprowadzić mnie do samochodu dałbym ci firmowe rzeczy. A teraz podpiszmy umowę.
Andrea wyjął z teczki umowę, którą po krótkim przeczytaniu bez wahania podpisałam. I tak oto stałam się osobistym psychologiem tych wariatów.
- wybrałem cię też z innego powodu - uśmiechnął się podając mi pudełko - masz z nimi bardzo dobry kontakt więc masz możliwość dokładniejszego pilnowania ich. Mnie tam nigdy nie zapraszali na wieczorny maraton filmowy ani partyjkę pokera - zaśmiał się.
Pożegnałam się z Anastasim i wróciłam do mieszkania. Mama od razu wyskoczyła z butelką wina dodając że musimy opić mój sukces. Połączyłam pasję z nauką co teraz zaowocowało. I pomyśleć że to wszystko zaczęło się od Mariusza który wysłał moje zgłoszenie.
Po pysznym obiedzie wybrałyśmy się na zakupy. Celina wieczorem wracała do siebie, bo przecież nie mogła zostać ze mną wieki. W domu czeka na nią tata.
Całe popołudnie chodziłyśmy po centrum handlowym. Obładowane torbami wróciłyśmy do mieszkania. Mama szybko zebrała się do siebie. Trudno było mi się z nią rozstać biorąc pod uwagę również to że przez następny miesiąc się nie zobaczymy.
Po zjedzonej już w samotności kolacji połączyłam się przez Skype ze Spałą.
- Magda rozumiesz to znowu załatwił nam starego kolesia z miliardem zmarszczek i wielkim znamieniem - narzekał Pit który jakimś nieznanym mi sposobem dostał się do komputera Łukasza.
- Piotruś poradzicie sobie. wierzę w was. - próbowałam go pocieszyć jednocześnie wzbraniałam się od wybuchnięcia śmiechem. Czy ja naprawdę wyglądam jak pomarszczony potwór?
- łatwo Ci mówić. To nie ty będziesz musiała wypłakiwać się jakiemuś dziadkowi - użalał się.
- zawsze możesz zadwonić do mnie - zaproponowałam - a tak w ogóle to gdzie jest Łukasz?
- a co ja Ci już nie wystarczam? - zasmucił się środkowy
- Piteerrr ! - jęknęłam.
- już Ci daje tego twojego kochasia.
- dziękuje Piotrze.
Chwilę później zjawił się Żygadło. Na jego widok od razu uśmiech zawitał na mojej twarzy. Rozmawiałam z nim blisko przez dwie następne godziny, głównie o zbliżającej się Lidze Światowej i o mniemanym starym psychologiem. Po zakończonej rozmowie od razu poszłam spać.

Następnego dnia postanowiłam zawitać jeszcze na zajęcia. Załatwiłam ostatnie sprawy dotyczące mojej obrony. W przerwie w wykładach znów spotkałam się z Aśką. Pochwaliłam jej się moją nową pracą. Zdecydowałyśmy że jutro rano Dryja odwiezie mnie do Warszawy.
Całe popołudnie pakowałam walizkę. Przeważnie znalazły się w niej koszulki które wczoraj dostałam od Andrei. Zmęczona zjadłam jeszcze kolację i zrobiłam kilka kanapek. Po dlugiej relaksującej kąpieli ułożyłam się do snu.
Obudziłam się o piątek. Ubrałam czerwoną koszulkę z orzełkiem i bluzę. Chwilę później przyjechała Aśka i pojechałyśmy do Warszawy. Na miejscu przekonałam przyjaciółkę aby poszła ze mną. Wiedziałam że idzie tylko i wyłącznie ze względu na Kurka.
U progu budynku przywitał nas Anastasi, który najwidoczniej nie mógł się już doczekać mojego przyjazdu. Przyprowadził nas do miejsca gdzie cała reprezentacja oczekiwała na lot. Dryja postanowiła na chwilę trzymać się z tyłu. Gdy tylko zobaczyłam tych dwumetrowców serce mocniej mi zabiło. A widząc mojego Łukasza z fryzurą przez którą chyba przeszedł jakiś tajfun miałam ochotę wskoczyć mu w ramiona. Jednak chciałam im zrobić niespodziankę.Ukryłam się więc za Andreą.
- chłopaki. Nowy psycholog przyjechał - siatkarze jak na zawołanie odwrócili się w naszą stronę. Niepewnie wychyliłam się zza trenera.
- chłopaki ona wygląda jak Magda - zauważył Zati
- przecież to nie może być Magda. Magda jest w Rzeszowie - spierał się z nim Kubiak.
- to na pewno jest Magda - krzyknął Łukasz i momentalnie do mnie podbiegł - dlaczego mi nie powiedziałaś?
- też miło mi Cię widzieć - uśmiechnęłam się i mocno się do niego przytuliłam - pogadamy w samolocie. KUREK PRZYWIOZŁAM COŚ DLA CIEBIE - przyjmujący bardzo szybko znalazł się koło mnie ale jak tylko wskazałam na stojącą pod ścianą Aśkę, zniknął, a później już tulił w swoich ramionach moją przyjaciółkę.
- myślę że nową panią psycholog przyjmiecie bardzo ciepło - dodał Andrea, ale chłopaki już go nie słuchali, byli zbyt zajęci przytulaniem mnie.
Do lotu mieliśmy jeszcze godzinę. Joanna była już drodze do Rzeszowa, a siatkarze oddali się w ręce reprezentacyjnego doktora, który wbijał w ich brzuchy jakiś środek na rozrzedzenie krwi.
- NIEEE! ZABIERZCIE TĄ IGŁĘ! NIE KRZYŚKA! TYLKO TO CHOLERSTWO! - obróciłam się i zobaczyłam wykręcającego się w każdą stronę Bartmana
- Madziu, pierwsza okazja do wykazania się - zaśmiał się Anastasi wskazując ręką na Zbyszka.
Podeszłam do atakującego, która miał już łzy w oczach a doktor nie ustępował i ciągle trwał przy nim ze szczykawką. Reszta ekipy miała z niego niezłą polewkę. 
- Magda, nareszcie. Weź mnie stąd. Proszę - błagał na kolanach.
- niestety Zibi - kucnęłam obok niego - Bartman nie sób scen. Ludzie się patrzą. Obiecuje że to cię nawet nie zaboli.
- a będę mógł trzymać cię za rękę?
- zapomnij - krzyknął Żygadło.
- już po krzyku. dziękuje pani Magdo - poinformował lekarz i odszedł do czekającego już Możdżonka.
- jak to już? - zdziwił się Zbyszek
- byłeś tak zajęty rozmową z moją dziewczyną, że nawet nie poczułeś - naśmiewał się Łukasz.
- pani psycholożko mamy kolejnego pacjenta - oznajmił Ignaczak wskazując na siedzącego na plastikowym krzesełku siatkarza.

6 komentarzy:

  1. mówiłam już, że jesteś genialna?
    opowiadanie jest boskie :D
    już się nie moge doczekać kolejnego rozdziału :D


    ps. zapraszam do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahha genialne to opowiadanie .! Czekam na następny rozdział.! ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział :) już czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahah Zbyszek mnie rozwalił :D czekam na następny :>

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialne!!! Uwielbiam Twoje opowiadanie! :D Zawsze sie przy tym śmieję na głos :D jesteś genialna :D
    Kocham to! :D A Łukasza - uwielbiam :D

    OdpowiedzUsuń
  6. no, nadrobiłam! :) Magda z Łukaszem para bardzo fajna, Pit natomiast strasznie działa mi na nerwy, taka jęczybuła w opór! ogólnie mi się tu podoba i chyba się "zadomowię" :) pozostaje tylko przeczytać pozostałe dwie historie ;)
    Pozdrawiam, niecodzienna

    OdpowiedzUsuń